We wtorek w Sejmie zaplanowano pierwsze czytanie projektu ustawy budżetowej na 2016 r. Rząd przyjął go przed świętami. Zgodnie z nim w 2016 r. deficyt budżetowy nie przekroczy 54,7 mld zł, wzrost PKB wyniesie 3,8 proc., średnioroczna inflacja - 1,7 proc., a deficyt sektora finansów publicznych spadnie do 2,8 proc. PKB.



Szałamacha oświadczył, że wszystkie wskaźniki zapowiedziane w projekcie budżetu pozostają bez zmian. "Budżet jest dobrze policzony. Nasz cel w postaci deficytu kwotowego - 54,7 mld zł i deficytu sektora finansów publicznych w wysokości 2,8 proc. PKB jest utrzymany. To wskaźniki jak najbardziej do osiągniecia" - zaznaczył.

Pytany o wpływ wydatków wynikających z programu prorodzinnego 500+ na budżet odpowiedział, że w 2016 r. pod względem finansowania polityki prorodzinnej sytuacja jest dobra. "Zarówno projekty nowych podatków - podatek bankowy, który jest już po drugim czytaniu w Sejmie, podatek od supermarketów, jak i wpływy z aukcji LTE pozwolą nam sfinansować ten program w 2016 roku" - powiedział.

"W kolejnych latach program ten będzie realizowany z wpływów bieżących, m.in. wynikających z naprawy systemu podatkowego" - zaznaczył minister.

Dodał, że rząd PiS ze względu na moment przejęcia rządów, zaakceptował propozycje wyjściowe z projektu budżetu przygotowanego jeszcze przez koalicję PO-PSL, aby "nie wzbudzać kontrowersji, że wskaźniki są przyjmowane pod wynik". "Uznaliśmy, że skoro nie było wątpliwości co do założeń 3-4 miesiące temu, to dlaczego miałyby być zgłaszane teraz. Budżet skonstruowaliśmy w oparciu o te założenia. Są one bezpieczne, konserwatywne" - ocenił.

Podkreślił, że nowelizacja tegorocznego budżetu była niezbędna m.in. ze względu na nasilenie negatywnych zjawisk w poborze podatków i potrzebę urealnienia informacji o rzeczywistych przychodach państwa. "Mieliśmy do wyboru: uaktualnić budżet, bądź wywierać presję na niewykonywanie planów wydatkowych resortów. Oszacowane zostały naturalne oszczędności i bez wywierania presji na resorty oszacowaliśmy potencjalnie większy deficyt. Jeśli ten deficyt będzie niższy, to należy się tylko cieszyć" - uważa.

Szałamacha zapowiedział też w rozmowie z PAP, że jeszcze zimą rząd Beaty Szydło zajmie się tzw. klauzulą obejścia prawa, tak by mogła być uchwalona i wejść w życie w drugim kwartale 2016. Pozwala ona naliczyć wyższy podatek w razie uznania, że dana transakcja miała na celu jedynie obniżenie opodatkowania. Klauzula ma być elementem ordynacji podatkowej. Według Szałamachy będzie to dokument zbliżony (ale wzmocniony o nowe instytucje) do dokumentu, który został przygotowany w resorcie finansów w gabinetach PO, choć nigdy nie został przyjęty przez rząd.

"Liczę, że w tej sprawie determinacji nam nie zabraknie. (...) (Ustawa) Będzie tak napisana, by dać bezpieczeństwa prawne podatnikom" - zapewnił w rozmowie z PAP Szałamacha. Dodał, że na podstawie tej ustawy firmy przed podjęciem określonej aktywności będą mogły zapytać MF, czy resort uważa to za obejście prawa.

"Wzorem innych jurysdykcji podatkowych będzie powołany organ - rada ds. unikania opodatkowania, która będzie tworzyła jednolitą linię interpretacji w tym względzie, tak aby nie było to jedynie narzędzie dyskrecjonalne w rękach ministra finansów, ale przejaw poważnego traktowania podatnika, biorąc pod uwagę jego uzasadnione interesy" - powiedział Szałamacha.

Minister finansów zaznaczył, że taka klauzula jest stosowana przez wiele państw "o liberalnej kulturze prawnej". "Polska to jeden z nielicznych krajów, który nie ma takiego rozwiązania, co skutkowało erozją bazy podatkowej" - zaznaczył Szałamacha. Jak podkreśla MF, klauzula o unikania opodatkowania obowiązuje w większości państw UE. Nie ma jej w Grecji (jej wprowadzenie jest obecnie rozważane) i Danii.