Polskie firmy produkujące gry wideo czeka długa droga, zanim dołączą do największych na światowym rynku - uważa Maciej Bukowski z Warszawskiego Instytutu Studiów Ekonomicznych. Rodzime produkcje odnoszą w ostatnim czasie coraz większe sukcesy, sprzedając się na świecie w milionowych nakładach.
Polskie produkcje pojawiają się też w zestawieniach obok największych graczy w cyfrowym przemyśle / Media

W opinii Bukowskiego, nieliczne polskie firmy odnoszą już sukcesy w drugiej i trzeciej lidze światowego rynku, ale same perspektywy rozwoju są dla niego zagadką, bo nie wystarczy jeden czy dwa tytuły do odniesienia sukcesu. Jak dodaje, amerykańscy, japońscy i europejscy giganci doszli do swojich pozycji latami przez rozwinięcie kanałów dystrybucji i wyprodukowanie licznych tytułów.

Maciej Bukowski jest jednocześnie zdania, że gry wideo stały się już pewnym symbolem nowoczesnego oblicza polskiej gospodarki, choć to symbol na wyrost, bo sektor jest mały. Porównuje polską branżę na tle światowej do polskiej kinematografii, która produkuje dobre filmy, ale nie tak liczne w skali roku co Hollywood czy Bollywood.

Jak wynika z raportu przygotowanego przez Krakowski Park Technologiczny, w Polsce działa obecnie około 150 firm tworzących gry, zatrudniających od kilku do kilkuset pracowników. Branża rozwija się wyjątkowo dynamicznie - ponad połowa firm prowadzi kilka projektów naraz, większość producentów gier wyraża też potrzebę przyjęcia dodatkowych pracowników.

Polskie produkcje pojawiają się też w zestawieniach obok największych graczy w cyfrowym przemyśle: "Dying Light" i "Wiedźmin 3: Dziki Gon" sprzedały się w milionowych nakładach, trzecia część przygód Geralta zdobyła też liczne branżowe nagrody.