Apteki sieciowe przez wiele lat błędnie interpretowały przepisy ustawy – Prawo farmaceutyczne (t.j. Dz.U. z 2008 r. nr 45, poz. 271 ze zm.). Teraz będą musiały ponieść tego konsekwencje w postaci zamknięcia części placówek.

Chodzi o interpretację art. 99 ust. 3 prawa farmaceutycznego. Stanowi on, że nie wydaje się zezwolenia na prowadzenie apteki, jeżeli podmiot ubiegający się o nie prowadzi już na terenie województwa więcej niż 1 proc. aptek ogólnodostępnych, ewentualnie jeśli czynią to podmioty przez niego kontrolowane. Sęk w tym, że przez wiele lat urzędnicy nie zwracali uwagi na tę regulację. W efekcie na rynku wiele aptek wskazany próg przekracza. I pojawił się problem: czy przedsiębiorcom, którzy mają zbyt wiele placówek wskutek uprzednio wydanego zezwolenia, można nakazać zamknięcie aptek ponad limit.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał ostatnio, że wątpliwości być nie powinno: jeśli przedsiębiorca posiada zbyt wiele aptek, należy mu zezwolenie na część z nich cofnąć. I bez znaczenia jest to, z czego wynikało przekroczenie ustawowego progu.
Sąd stwierdził, że przepisu art. 99 ust. 3 nie można rozpatrywać w oderwaniu od art. 37ap ust. 1 pkt 2 prawa farmaceutycznego. Ten zaś stanowi, że organ zezwalający cofa zezwolenie w przypadku, gdy przedsiębiorca przestał spełniać warunki określone przepisami prawa wymagane do wykonywania działalności gospodarczej określonej w zezwoleniu.
W uzasadnieniu wyroku podkreślono, że celem art. 99 ust. 3 prawa farmaceutycznego było zapobieżenie kartelizacji rynku aptecznego na terenie Polski. Przepis ten – jak to trafnie zdaniem sądu uznały organy samorządu aptekarskiego – określa wielkość dozwolonej koncentracji na rynku aptek, ustalając wyraźne limity skupienia obrotu detalicznego produktami leczniczymi w rękach jednego przedsiębiorcy. Zarazem wskazuje wprost, że przekroczenie określonej liczby aptek niesie ze sobą sankcję w postaci odmowy wydania zezwolenia.
„Skoro ustawodawca wprowadził takie obostrzenie przy wydawaniu zezwoleń na prowadzenie apteki, sens tego przepisu byłby wypaczony, gdyby uznać dopuszczalność odstąpienia od tego zakazu w czasie prowadzenia działalności na podstawie wydanego zezwolenia” – wyjaśnił warszawski sąd.
Michał Byliniak, członek okręgowej izby aptekarskiej w Warszawie, uważa wyrok WSA za przełom. Jego zdaniem ostatni rok przyniósł zwrot o 180 stopni w praktyce działania inspekcji farmaceutycznej. Rozpoczęto bowiem weryfikację liczby aptek należących do przedsiębiorców prowadzących sieci, a co za tym idzie wszczęto postępowania wobec największych graczy. To zaś, przy niekorzystnym dla nich wyroku WSA, powinno ograniczyć ich rozwój.
– Wydarzenia ostatnich miesięcy powinny dać do myślenia wszystkim inwestorom zainteresowanym szybkim zarobkiem na konsolidacji aptek w sieci i ich odsprzedaży. Może się okazać, że inwestycje, które jeszcze chwilę temu wydawały się doskonałą lokatą kapitału, staną się niesprzedawalną kulą u nogi generującą straty – zaznacza Byliniak.
Marcin Piskorski, prezes Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET, uważa jednak, że nie należy przeceniać znaczenia wyroku. Przede wszystkim jest on nieprawomocny. Poza tym sprawa dotyczyła ważności uchwał organów samorządu aptekarskiego, a kwestia jednego procenta była zaledwie wątkiem pobocznym wspomnianym w uzasadnieniu.
– Sąd odniósł się jedynie w kilku zdaniach do problemu art. 99 ust. 3 prawa farmaceutycznego, stwierdzając że ma on zapobiegać tworzeniu się karteli. A kartelizacja i koncentracja to dwa zupełnie inne procesy – twierdzi Piskorski.
I dodaje, że na rozstrzygnięcie w sprawie jednego procenta przyjdzie nam jeszcze poczekać.
ORZECZNICTWO
Wyrok WSA w Warszawie, sygn. akt VI SA/Wa 399/15. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia