Po wyborze caracala oferowanego przez Airbus Helicopters w przetargu na dostawę wielozadaniowych śmigłowców dla Sił Zbrojnych RP, z pewnym niedowierzaniem obserwuję wysyp ekspertów, instytutów i organizacji udowadniających, że to one, w przeciwieństwie do polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej, Inspektoratu Uzbrojenia czy Sztabu Generalnego, wiedzą, czego potrzebuje polskie wojsko, gdzie to trzeba kupić oraz dlaczego to ma nie być caracal.
Rozpowszechniane są wypowiedzi pseudoekspertów, w oparciu o nie tworzy się raporty i prowadzi debaty, których teza jest jedna: każdy śmigłowiec, nawet „składak”, byle nie caracal. Lekceważy się opinie rzeczywistych fachowców i przyszłych użytkowników, nagina się fakty lub fałszuje parametry. Lekceważy się procedury przetargowe po to, by wskazać, że jedyny słuszny wybór to zakup śmigłowców oferowanych przez jedną z firm, które odpadły z przetargu, a optymalnym rozwiązaniem jest zakup śmigłowców u... obu odrzuconych oferentów bez przetargu! Tezy te później podchwytują politycy opozycji i wykorzystują w kampanii wyborczej.
Czy rzeczywiście takimi metodami i tym poziomem dyskusji trzeba wspomagać naszych konkurentów w zdobywaniu kontraktów w Polsce?
Airbus Helicopters jako jedyny spełnił wszystkie warunki przetargowe. Nie mieliśmy problemów, w odróżnieniu od konkurencji, z przedstawieniem śmigłowca spełniającego wymagane parametry ani z wymaganym terminem dostawy, ani z jego uzbrojeniem. Nie było dla nas nawet problemem wyrażenie kwoty kontraktu w polskich złotych.
Zgodnie z upublicznionymi danymi, jak również w ocenie przedstawionej przez MON, ceny śmigłowców i wynikająca z nich wartość offsetu wszystkich trzech startujących w przetargu firm były porównywalne. A w przypadku offsetu propozycja Airbusa uzyskała najwyższą punktację. Te zobowiązania offsetowe służą przede wszystkim do zbudowania centrum serwisowania, napraw i modernizacji śmigłowców, na bazie potencjału Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 1 w Łodzi. Jak stwierdzili przedstawiciele MON, da to polskiej armii niezależność i samodzielność w użytkowaniu śmigłowców, co jest z punktu widzenia polskich interesów konieczne i korzystne. Nasza oferta offsetowa jest w ponad 90 proc. skierowana do spółek podlegających Skarbowi Państwa i w większości zależnych od PGZ: do Łodzi zostanie przeniesiona produkcja caracala, w Dęblinie – silniki, w Bydgoszczy – prace nad awioniką, w zakładach Mesko – uzbrojenie, w Lubawie – powłoki balistyczne. W Radomiu trwają przygotowania do produkcji ważnych elementów śmigłowca. Airbus przygotowuje się też do uruchomienia w Polsce produkcji elementów mechanicznych śmigłowców, w tym przekładni. W łańcuchu dostaw uczestniczyć będzie jeszcze wiele innych polskich firm.
Ofertę złożoną przez Airbus Helicopters niektórzy nazywają „ściemą”, a planowaną w Łodzi produkcję Caracali – zwykłym i prostym montażem. Chciałbym wyjaśnić w tym miejscu, że Airbus Helicopters zobowiązał się do utworzenia w Polsce bezpośrednio 1250 nowych miejsc pracy i pośrednio 2000 nowych miejsc pracy u podwykonawców. Zapewniam, że kilka tysięcy nowych miejsc pracy nie jest potrzebnych tylko po to, by w ciągu kilku lat zmontować 50 sztuk wiropłatów, do takiego celu wystarczyłaby znacznie mniejsza załoga.
Dementuję z całą stanowczością rozpowszechniane i uporczywie powtarzane ewidentne kłamstwa na temat caracala: ma on składaną belkę ogonową; ma porównywalną lub wyższą od konkurentów zdolność do kontynuowania lotu bez smarowania, podobnie jak odporność na uszkodzenie w przypadku nagłego upadku na ziemię; jest bardziej ekonomiczny w eksploatacji niż maszyny oferowane przez konkurentów. Ma nie tylko najlepszy system samoobrony pasywnej i aktywnej, jest też konstrukcją nowoczesną, sprawdzoną, spełniającą wszystkie oczekiwania stawiane przed wielozadaniowym śmigłowcem wojskowym, zarówno od strony certyfikatów, jak i na prawdziwym polu walki. I naprawdę linię produkcyjną w WZL-1 w Łodzi opuści przynajmniej 50 sztuk śmigłowców H225M Caracal. Francja zakupiła 19 caracali, wybrały je też Brazylia, Meksyk, Malezja, Indonezja, Tajlandia, a Airbus prowadzi zaawansowane rozmowy o kolejnych kontraktach. Produkcja na eksport z Polski to nie słowa rzucane na wiatr.... Jednak nie chodzi tylko o 50 śmigłowców, lecz o coś więcej.
Jesteśmy obecni w Polsce od prawie 20 lat. Te dwie dekady to nagromadzone doświadczenia i wspólnie zrealizowane z dobrym efektem projekty. Realizacja kontraktu na śmigłowce wielozadaniowe przez Airbus Helicopters to w naszej optyce szansa na realizację projektów z zakładami i firmami wchodzącymi w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej. To impuls dla Airbus Group, jej podwykonawców i kooperantów, do realizacji znacznie szerszego projektu – stworzenia w Polsce „piątego filaru” naszej międzynarodowej, europejskiej grupy. Polskiego filaru rozwijającego najnowsze technologie, uczestniczącego w procesach produkcyjnych na każdym etapie – od pomysłu, badań naukowych, prac wdrożeniowych po seryjną produkcję we wszystkich branżach, w jakich działa Airbus – zarówno w przemyśle lotniczym, śmigłowcowym, jak i kosmicznym. To szersza współpraca i udział w pracach badawczych polskich naukowców i polskich uczelni i instytutów naukowo-badawczych. W najbliższych latach grupa chce przeznaczać w rocznym budżecie 200 milionów euro na same prace naukowo-badawcze realizowane w Polsce.
Jako Polak i inżynier wykształcony na polskiej uczelni technicznej doceniam polski dorobek i polską myśl techniczną. Wierzę, że w Polsce istnieje potencjał ludzki i są firmy, które mogą uczestniczyć i mieć własny wkład w rozwój polskiej nauki, w powstawanie innowacyjnych technologii i produktów. Wiem, że inwestycje Airbus Group – lidera innowacji na świecie – w Polsce mogą te umiejętności wesprzeć i urzeczywistnić ich realizację.