- Skoro już mamy opodatkować sektor, to nie karzmy tych instytucji, które udzieliły najwięcej kredytów dla firm – apeluje prezes Alior Banku.
Obecna wartość Alior Banku to ponad 6 mld zł. Ile akcjonariusze – i Carlo Tassara, i mniejszościowi – zainwestowali w bank? Inaczej mówiąc – jaka jest stopa zwrotu z tego projektu?
Inwestorzy zaangażowali swój kapitał w Alior Bank: gdy bank powstawał, wówczas było to 425 mln euro, czyli ok. 1,7 mld zł. Później – w ramach IPO i SPO – nastąpiło dokapitalizowanie banku kwotą ok. 1,2 mld zł. Inwestorzy, którzy zainwestowali na początku, posiadają obecnie akcje warte blisko dwa razy więcej, niż wynosił ich wkład. Z kolei ci, którzy brali udział w IPO Alior Banku, kupili akcje po 57 zł za akcję, a ich obecna wycena to ok. 85 zł.
Porównujemy się z innymi start-upami, które ruszały w podobnym momencie, głównie ze spółkami technologicznymi. Wiele z nich przyniosło wyższą stopę zwrotu. Jednak jak na przedsięwzięcie o tak dużej skali jak nasza w branżach innych niż technologiczna czy biotechnologiczna osiągnęliśmy wynik wyróżniający nasz bank, nie tylko z perspektywy polskiego rynku, lecz także Europy.
Alior Bank wygrał w pierwszej edycji konkursu DGP i firmy PwC „Gwiazdy Bankowości”. Znani jesteście z innowacyjnych rozwiązań. W naszym rankingu w kategorii innowacje byliście na podium. Czym będziecie jeszcze próbowali zaskoczyć?
Chcemy być jeszcze bardziej otwarci na nowe technologie. Wydzieliliśmy w naszej strukturze organizacyjnej departament, który nazywamy „labem technologicznym”. Będziemy inwestowali we współpracę ze spółkami z branży fin-tech, czyli finanse i technologia razem. Już kilka lat temu rozpoczęliśmy współpracę z Massachusetts Institute of Technology (MIT), jedną z najlepszych uczelni na świecie o profilu IT. W zakresie analizy danych naszymi partnerami są największe firmy technologiczne świata. Na tej bazie zamierzamy budować współpracę z technologicznymi start-upami. Od jakiegoś czasu przygotowujemy coś podobnego do inicjatywy, którą ogłosił właśnie hiszpański bank BBVA, zamierzając przeznaczyć na tego typu projekty 100 mln euro. Ten kierunek wyznaczył Santander, który zapoczątkował współpracę banków z fin-techami.
Wy ile wyłożycie?
Nas na taką kwotę jak dotąd nie stać. O konkretach na razie nie chcę mówić.
Kiedy będą pierwsze projekty?
Jeszcze w tym roku. Ich lista powstawała przez ostatnie dwa lata. Wiele zależy też od współpracy z naszymi dużymi partnerami.
Od ponad roku Alior Bank współpracuje z T-Mobile. Na ile ta współpraca spełnia pokładane w niej oczekiwania?
Jeśli chodzi o liczbę klientów, to więcej niż spełnia. Pozyskiwanie klientów nie jest problemem w tym przedsięwzięciu.
Co w takim razie jest problemem?
Nie tyle problemem, co wyzwaniem, jest dla nas otoczenie ekonomiczne, w którym przyszło nam działać. W normalnych warunkach instytucje finansowe mogą zarabiać na rozliczeniach, na osadach, na rachunkach, na działalności kredytowej. W sytuacji niskich stóp procentowych banki zarabiają właściwie tylko na tym ostatnim, a ukredytowienie klientów T-Mobile wymaga czasu.
Nie zmienia to jednak faktu, że jestem bardzo zadowolony ze współpracy z T-Mobile. Stopniowo ją zacieśniamy, na 800 punktów sprzedaży T-Mobile w 200 mamy już swoich pracowników. Pracujemy nad nowymi rozwiązaniami technologicznymi, być może rozszerzymy współpracę także na inne kraje. Widzę również możliwość pozyskiwania jeszcze większej liczby klientów. Posiadamy już bazę lojalnych klientów, teraz musimy popracować nad ich przychodowością.
Czy ten projekt jest dziś rentowny?
Zgodnie z pierwotnymi założeniami powinien osiągnąć rentowność operacyjną do końca 2015 r. Jesteśmy na dobrej drodze, żeby zrealizować ten plan.
Jakie są jeszcze możliwości rozwoju organicznego Alior Banku?
Sadzę, że moglibyśmy się natknąć na barierę wzrostu – jeśli stracilibyśmy to, co do tej pory w największym stopniu wyróżniało Alior Bank: kulturę start-upu, zdolność do szybkiego podejmowania decyzji i dostosowywania się do zmian na rynku. Stawiam sobie za cel, aby ten unikalny charakter banku utrzymać również teraz, kiedy zatrudniamy 6,5 tys. osób. Ludzi, z których zdecydowana większość nie pracowała z nami, kiedy startowaliśmy.
W mojej opinii na naszą korzyść działa fakt, że obecna sytuacja na rynku zaczyna przypominać to, co działo się, kiedy ruszaliśmy: w bankach słychać powszechne narzekanie: na składkę na Bankowy Fundusz Gwarancyjny, niskie stopy, obniżkę opłat interchange, kredyty we frankach. Dla nas to świetna wiadomość, bo potrafimy przystosować się do nowych realiów szybciej niż inni. Nie byłoby sukcesu start-upu Alior Banku, gdyby sytuacja na rynku w latach 2008–2009 była doskonała. Ówczesna konkurencja szybko poradziłaby sobie z nami.
Dziś widać, że wielu inwestorów zastanawia się nad dalszą obecnością w Polsce. Tymczasem my w Alior Banku bardzo mocno wierzymy w fundamenty ekonomiczne naszej gospodarki. Obojętne, kto będzie rządził, nasz kraj jest skazany na wzrost w następnych latach.
Banki też? Ustawa o podatku bankowym, ustawa o przewalutowaniu kredytów we frankach...
W odniesieniu do naszych banków pojawia się dużo nieprawdziwych informacji, np. dotyczących tego, że polskie banki są najdroższe w Europie. Łatwo jest w banki uderzyć, ale prawda jest zupełnie inna. Jest wiele badań, z których wynika, że ze względu na dużą konkurencyjność ceny usług bankowych w Polsce należą do najniższych w Europie. Bezpłatny dostęp do bankomatów, darmowe konta i przelewy – co ważne, rozliczane w jeden dzień. Nie chcę mówić, ile to trwa w innych krajach. Czesi płacą za obsługę w bankach dwa razy więcej niż Polacy.
Co pan myśli o podatku bankowym?
To pytanie do kurczaka wkładanego do brytfanny. Nie ma sensu, żebym mówił, że ten podatek jest niesłuszny i zbyt wysoki. Powiem tak: skoro już mamy opodatkować sektor bankowy, to nie karzmy tych banków, które udzieliły najwięcej kredytów, i to dla firm. My sobie poradzimy, tak samo jak inne banki, które działają w segmencie klientów indywidualnych. Skoro planowany podatek ma być pobierany od aktywów, to w zdecydowanie gorszej sytuacji będą banki korporacyjne, szczególnie te, które zapewniały olbrzymie pieniądze na projekty infrastrukturalne, finansując np. wkład własny w projektach dofinansowywanych przez UE. Im bardziej ktoś wierzył w rozwój naszej gospodarki, tym bardziej odczuje efekty tego podatku. Zastanawiałbym się raczej nad opodatkowaniem transakcji, zwłaszcza tych międzybankowych. Oczywiście jeżeli opodatkowanie jest konieczne.
Czy podatek przyspieszy repolonizację banków?
Nie podoba mi się to określenie. Ja wierzę w konsolidację. Ona jest nieuchronna. Ktoś będzie aktywny w tym procesie. Jeżeli wygrają polskie banki, to będzie polonizacja. Konsolidacja niewątpliwie przyspieszy, a my mamy ambicje, aby w niej aktywnie uczestniczyć.
To, że działamy jako bank polski i wszystkie decyzje w przypadku Alior Banku zawsze były i są podejmowane tu, w Warszawie i Krakowie, bardzo ułatwiało nam zdobycie pozycji rynkowej w konkurencji z dużymi międzynarodowymi grupami, gdzie np. na jakąś zmianę w systemie IT w Bangalurze trzeba czekać miesiącami. Ale ta przewaga nie jest dana raz na zawsze. Te wielkie banki obecnie dzielą się na mniejsze jednostki, które będą sprawniejsze, i już niedługo konkurowanie z nimi będzie trudniejsze.