Instytucje finansowe mogą próbować przerzucić część kosztów na klientów - mówi w rozmowie z DGP Jerzy Pruski, prezes Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, doradca prezydenta RP.
Jerzy Pruski, prezes Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, doradca prezydenta RP / Dziennik Gazeta Prawna
Grexit zażegnany? Po porozumieniu Grecja nie wyjdzie ze strefy euro?
Porozumienie osiągnięto na szczeblu szefów państw strefy euro z przekonaniem, że parlament grecki przyjmie te warunki. Dalsze losy są wciąż niepewne, wymagają mobilizacji greckiego społeczeństwa, by dzięki wsparciu Europy naprawić dekady zaniedbań.
Determinacja, mobilizacja, wytrwałość to cechy, które trudno przypisywać Grecji, o czym mówiło wielu europejskich przywódców.
Utrata zaufania była czynnikiem krytycznym, jego skala bardzo się powiększyła, stąd wiele prób szukania rozmaitych zabezpieczeń. Osobiście sądzę, że Grecja nie ma wyboru i musi odbudowywać swą konkurencyjność. Świadomość tego powinna w tym kraju narastać.
Czy rozwiązaniem nie jest wyjście ze strefy euro? Wprowadzenie własnej waluty, dewaluacja i dzięki temu uzyskanie konkurencyjności?
Nie, z samej dewaluacji nie uzyska się konkurencyjności, zwłaszcza w długim okresie. Konkurencyjność uzyskuje się wyłącznie strukturalnymi i podażowymi reformami. Polityka kursowa może tworzyć sprzyjający bufor, jednak w rzeczywistości nie jest to żadne rozwiązanie.
Gospodarka grecka wciąż jest bez pieniędzy. Banki pozostają zamknięte. Jak można to ocenić z punktu widzenia człowieka zarządzającego funduszem gwarancyjnym w Polsce, stworzonym na podobne sytuacje?
Każdy kraj powinien mieć rozwiązania stabilnościowe i przygotowany plan zarządzania kryzysowego. Po drugie, należy postawić pytanie, co się stało w Grecji w ciągu ostatnich dekad. Ten problem przecież narastał i nie jest wynikiem kilku miesięcy. Co do sektora bankowego, przykład Grecji pokazuje, jak fundamentalne znaczenie ma stabilność finansowa dla funkcjonowania gospodarek. W nowoczesnych zamknięcie banków przynosi ogromne straty. Jeszcze niedawno przypuszczano, że grecki sektor bankowy będzie w miarę wypłacalny, dziś z pewnością nie można już tego stwierdzić.
Czy Polska może wyciągnąć jakieś wnioski, zabezpieczyć się przed podobnym ryzykiem?
Istnieją dwa rodzaje ryzyka. Pierwszy dotyczy całej gospodarki i trudno znaleźć gotowe rozwiązanie takich problemów. Przeciwdziałać może tylko mądra polityka ekonomiczna. Drugą kwestią są łagodniejsze zaburzenia, dotyczące pojedynczych instytucji finansowych, czyli możliwość rozwiązania poszczególnych problemów bez angażowania podatników, przy minimalizacji kosztów. Nazywa się to przymusową lub uporządkowaną likwidacją instytucji finansowej. Wciąż czekamy na przyjęcie podobnych mechanizmów w Polsce.
Czy problem Grecji nie podważył idei wspólnej waluty, w której rozdzielono władzę polityczną i bank centralny?
Gdyby nie strefa euro i płynące z niej wsparcie, niewypłacalność Aten miałaby miejsce znacznie wcześniej. To nie strefa euro wywołała kryzys, lecz nierozważna polityka Grecji. Strefa euro powinna wymuszać prokonkurencyjność. Nie jest możliwe wyjście z tej sytuacji bez kosztów. Część reform ma charakter podstawowy, jak np. podniesienie wieku emerytalnego, liberalizacja rynku pracy, otwarcie niektórych zawodów, dyscyplina fiskalna. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego.
Dlaczego Grecy nie wychodzą sami z podobnymi pomysłami? To władze pozagreckie decydują o zmianach. Może skoro Grecja nie pasuje do strefy euro, powinna z niej wyjść i działać na własną rękę?
Nie uważam, że kredytodawcy narzucają reformy. Ich propozycje to zabezpieczenie zwrotu pieniędzy. Jeśli Grecy mieliby inne pomysły na rozwiązanie swoich problemów, nie sądzę, aby Europa była na nie zamknięta.
Zbliżają się wybory, więc także obietnice. Czy finansowanie tych obietnic może prowadzić nas ku drugiej Grecji?
Problem grecki narastał przez lata. Mieliśmy tam do czynienia z rozdawnictwem bez źródeł finansowania, przy akceptacji niemalże wszystkich. To wielka lekcja dla innych państw. Receptą może być wyostrzona wrażliwość obywatelska, by nie ulegać różnym obietnicom niewskazującym na to, skąd wziąć pieniądze.
Czy banki w Polsce stać na obciążenie ich podatkiem od aktywów, który miałby pokryć niektóre obietnice wyborcze?
Banki w Polsce mają wysoką rentowność. Pomysły, by dodatkowo obciążyć ten sektor, wymagają dużej rozwagi. Nadmierne obciążenie może powodować zmniejszenie konkurencyjności, a banki mogą próbować przerzucić część kosztów na klientów.
Bankowcy lubią powtarzać, że ich sektor jest stabilny, jednak gdy tylko pojawiają się propozycje, które nawet niewiele ich obciążają, to od razu słychać głosy o zagrożonej stabilności. Nie ma w tym sprzeczności?
Nie zawsze powinniśmy patrzeć przez pryzmat kwot nominalnych. Wskaźniki ROA i ROE ostatnio spadają, warto zastanowić się nad przyczyną spadku efektywności oraz wziąć pod uwagę konkurencyjność sektora. Często rozkład obciążeń na poszczególne banki może prowadzić do wielu problemów.