Brakuje regulacji, które zapobiegałyby naruszeniom własności intelektualnej – wynika z raportów europarlamentarzystów, nad którymi debatował wczoraj Parlament Europejski. Wniosek? Pilne wezwanie Komisji Europejskiej do podjęcia działań, które by wsparły przedsiębiorców – tak, aby np. firmy odzieżowe nie cierpiały na tym, że ktoś masowo podrabia ich ubrania, pozbawiając je i zysku, i renomy.
Posłowie podkreślili, że od 1995 r. nie podjęto skutecznych działań w celu rozwoju ochrony własności intelektualnej. Próba regulacji podjęta w 2010 r. – umowa ACTA – zakończyła się katastrofą ze względu na zbyt daleko idące restrykcje.
– Potrzebujemy skutecznych kampanii, zwłaszcza wśród młodych ludzi, których efektem będzie przynajmniej zrozumienie, że gdy ktoś coś bierze za darmo lub ułamek rzeczywistej wartości danej rzeczy, ktoś inny na tym traci – wskazywał poseł przygotowujący raport Pavel Svoboda.
Deputowani chcą, aby wszelkie restrykcje z powodu naruszeń spotykały nie ostatecznych odbiorców (przede wszystkim osoby fizyczne), lecz przedsiębiorców, którzy np. na sprzedaży podróbek dorabiają się majątku. W tym celu PE przygotował dwie strategie: dotyczące ochrony własności intelektualnej w krajach UE oraz tej podejmowanej w krajach trzecich.
Wielu ekspertów uważa jednak, że mimo zdecydowanych słów brakuje działań.
– Nie ma większych problemów z brakiem regulacji. Nie brakuje choćby przepisów karnych. Kłopot jest z ich stosowaniem – wskazuje adwokat dr Piotr Piesiewicz, wykładowca na Wydziale Prawa SWPS.
Jego zdaniem stwierdzenia z raportów, że należy ścigać tych, którzy zarabiają na podrabianych towarach, a nie tych, którzy je użytkują, albo że sądy muszą działać sprawniej – to frazesy.
– Jeśli Unia Europejska naprawdę chce poprawić sytuację, należałoby rozważyć działania konkretne. Na przykład zobligowanie państw do stworzenia wyspecjalizowanych sądów zajmujących się tylko tą tematyką, aby sprawy z zakresu własności przemysłowej nie trafiały do sędziów specjalizujących się w prawie budowlanym – stwierdza dr Piesiewicz.