Armia rozpisała konkurs w taki sposób, aby zarobił były kolega. Wojsko rozpisało przetarg na naprawę pojazdów opancerzonych tak, by później móc na nich zainstalować konkretne urządzenia rozpoznania skażeń. Chodzi o urządzenie AP4C, które nie jest najtańsze, a według naszych rozmówców gorsze niż oferowane na rynku. Członkiem rady nadzorczej jedynego importera jest były szef wojsk chemicznych, a prezesem były wojskowy logistyk.
Przedmiotem zamówienia ogłoszonego na początku marca jest „naprawa główna Zespołu Urządzeń do Rozpoznania Skażeń na Samochodzie Opancerzonym BRDM-2rs”. W uproszczeniu – chodzi o poważny remont pojazdu.
Jak czytamy w ogłoszeniu o zamówieniu, ma ono wartość powyżej 414 tys. euro, ale nie wiemy, ilu sztuk ma dotyczyć. I nie byłoby w tym nic dziwnego (takie dane zazwyczaj nie są jawne), gdyby nie to, że w dokumentach zawierających więcej szczegółów zamawiający de facto od razu wskazuje, jakie konkretnie urządzenie chce na tych wozach zamontować w przyszłości (czyli AP4C).
– Przedmiotem postępowania nie jest pozyskiwanie przyrządów AP4C i AP4CV. Naprawa główna BRDM-2rs ma jedynie stworzyć warunki do ewentualnego doposażenia pojazdu BRDM-2rs w te urządzenia – przekonuje płk Jacek Sońta, rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej.
W czym zatem problem? Jeśli zmodernizować BRDM w oparciu o kryteria wynikające z ogłoszenia o zamówieniu, następnym naturalnym krokiem jest właśnie zakup AP4C. Inaczej remont jest nieracjonalny i niegospodarny.
Podobny przypadek miał miejsce w 2014 r. Najpierw szkolono żołnierzy z obsługi AP4C. Później zdecydowano o zakupie urządzenia. Kolejność determinowała decyzje wojskowych. Skoro uczy się żołnierza na danym sprzęcie, można się spodziewać, że trafi on do jednostki. Można zatem założyć, że decyzje były znane przed postępowaniem przetargowym.
W dokumencie uzasadniającym wybór oferty tłumaczono, że wcześniej powzięte „przedsięwzięcia oraz koszty przygotowania systemu logistyczno-metrologicznego powodują, że zasadna jest kontynuacja dostaw i unifikacja sprzętu w postaci zakupu przyrządów AP4C”. Dotyczyło to co najmniej 500 sztuk. Gdy sprawa dotarła do Krajowej Izby Odwoławczej, MON ostatecznie wycofał się z zakupu.
W Polsce jedynym dystrybutorem tych urządzeń jest firma Astra Concept Sp. z o.o. Jej prezesem jest Marek Małecki, który wcześniej był związany z logistyką w wojsku. Członkiem rady nadzorczej jest generał Władysław Karcz, były szef wojsk chemicznych.
– Każdy zamawiający, w tym jednostka wojskowa w Wałczu, ma prawo ogłaszać przetargi odpowiadające jego potrzebom. Nasza firma nie wpływała w żaden sposób na ten przetarg, a jego warunki (Specyfikacja Istotnych Warunków Zamówienia) nie były i nie są nam znane. Nie były one upublicznione przez zamawiającego i były udostępniane tylko tym podmiotom, które wyraziły zainteresowanie udziałem w przetargu i spełniły określone przez zamawiającego, warunki udziału w nim. Nasza firma nie zgłosiła takiego zainteresowania – wyjaśnia Małecki.
Wiadomo jednak, że do postępowania mogą przystąpić firmy, które mają szersze doświadczenie w naprawie podwozi pojazdów kołowych (wartość podpisanych kontraktów co najmniej 6,5 mln zł w ciągu ostatnich pięciu lat) i później dobierają poddostawców, np. Astrę Concept.
Spytaliśmy też prezesa Małeckiego, czy nie uznaje za nieetyczne, że byli wysocy rangą wojskowi wojsk chemicznych teraz tym wojskom, m.in. swoim byłym podwładnym, sprzedają sprzęt wojskowy. – Nie uważam, aby kompetentne i rzetelne wykonywanie zgodnej z prawem działalności gospodarczej, regularne płacenie w Polsce związanych z nią podatków i innych zobowiązań oraz terminowe wypłaty wynagrodzeń pracownikom firmy, którzy też płacą podatki w Polsce, było nieetyczne – odpowiada prezes Astra Concept.
Co na to konkurencja Astry Concept? – Oferujemy sprzęt o podobnych lub lepszych parametrach, który jest tańszy. Wielokrotnie informowaliśmy o tym MON – mówi Paweł Witkowski, wiceprezes zarządu firmy Pimco. – Zdumienie budzi to, że nikt z nami nie konsultował sprzętu, który można by na tych BRDM-ach zainstalować – dodaje. Podobne urządzenie opracowano również w Wojskowym Instytucie Chemii i Radiometrii. Później do produkcji włączyła się firma WB Electronics, ale także z nią nie prowadzono żadnych konsultacji.
Otwarcie ofert w tym postępowaniu planowane jest na poniedziałek 25 maja. Minister obrony Tomasz Siemoniak polecił przeprowadzenie kontroli w tej sprawie.

70 prawdopodobnie tyle pojazdów będzie docelowo wyremontowanych

414 tys. euro to minimalna wartość zamówienia zapisana w ogłoszeniu

600-700 tys. zł taki jest szacunkowy koszt kompleksowego remontu jednego BRDM