Przed wprowadzeniem embarga Teheran był drugim największym eksporterem ropy wśród krajów OPEC. I będzie chciał szybko odzyskać udział w rynku
Do czynników utrzymujących niskie ceny ropy naftowej zapewne dojdzie wkrótce jeszcze jeden – prawdopodobne złagodzenie zachodnich sankcji wobec Iranu. Nawet jeśli Teheran nie odzyska swojej pozycji rynkowej tak szybko, jak by chciał, to i tak wznowienie eksportu wpłynie na spadek cen surowca.
Z końcem marca mija termin, który Iran i grupa P5+1 (stali członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ, czyli USA, Wielka Brytania, Francja, Rosja i Chiny oraz Niemcy) wyznaczyły sobie na osiągnięcie wstępnego porozumienia w sprawie irańskiego programu nuklearnego. W ostatnich dniach rozmowy w tej sprawie wyraźnie przyspieszyły. To wstępne porozumienie ma wyznaczyć zarys ostatecznej umowy, która z kolei powinna zostać zawarta do końca czerwca. Kompromis polegać będzie na tym, iż w zamian za to, że Iran wstrzyma swój program jądrowy, Zachód – po zweryfikowaniu tego – stopniowo zniesie sankcje, które coraz bardziej dają się we znaki irańskiej gospodarce. Co ważne, jak się wydaje, na porozumieniu zależy zarówno władzom w Waszyngtonie, jak i Teheranowi. Amerykanom, bo chcą uspokoić sytuację w newralgicznym regionie świata, a rozbrojenie Iranu byłoby wymiernym dziedzictwem prezydentury Baracka Obamy. A Irańczykom dlatego, że ich gospodarka jest w fatalnej kondycji, zaś dla ich prezydenta Hassana Ruhaniego, który obiecywał postęp w sprawie zniesienia sankcji, jest to kwestia jego własnej wiarygodności.
Zniesienie embarga naftowego – nawet biorąc pod uwagę, że będzie ono następować stopniowo – będzie miało fundamentalne znaczenie dla gospodarki Iranu i bardzo duży wpływ na ceny ropy. Iran jest posiadaczem czwartych co do wielkości złóż na świecie, a do 2012 r. – kiedy wszedł w życie zakaz kupowania surowca z tego kraju – był drugim eksporterem wśród krajów OPEC, wyprzedzała go tylko Arabia Saudyjska. Przed wprowadzeniem sankcji Iran wydobywał nieco ponad 4 mln baryłek dziennie, z czego sprzedawał za granicę ok. 2,5 mln. W zeszłym roku produkcja wynosiła poniżej 3 mln, zaś eksport – 1–1,2 mln. Biorąc pod uwagę, że ropa naftowa stanowi 72 proc. wartości irańskiego eksportu, wpływ embarga na gospodarkę jest znaczący – dochody ze sprzedaży spadły z 93 do 33 mld dol., zaś irański PKB skurczył się w ciągu ostatnich dwóch lat o 6,0 i 1,7 proc. Patrząc w przyszłość, zawarcie porozumienia oznacza, że tegoroczny PKB wzrośnie o 5 proc., zaś jego brak – że spadnie o kolejne 1,2 proc., szacuje Institute of International Finance.
Kluczową sprawą jest to, o ile i jak szybko Iran zdoła zwiększyć wydobycie i eksport. – W przypadku gdy międzynarodowe sankcje przeciw Iranowi zostaną zniesione, w ciągu kilku miesięcy produkcja i eksport naszego kraju zwiększą się o milion baryłek dziennie – oświadczył w zeszłym tygodniu irański minister ds. ropy naftowej Bijan Zanganeh. To jednak dość optymistyczne założenia – irański sektor naftowy od lat jest niedoinwestowany, wystarczy powiedzieć, że produkcja nigdy nie wróciła do poziomu sprzed rewolucji islamskiej w 1979 r., czyli 6 mln baryłek dziennie. Analitycy rynku szacują te perspektywy trochę ostrożniej. – W ciągu trzech do sześciu miesięcy Iran może zwiększyć swoją produkcję o 500–800 tys. baryłek dziennie – mówi Sara Vakhshouri, waszyngtońska analityczka, która w przeszłości pracowała w NIOC, czyli państwowym irańskim koncernie naftowym. Z kolei Robin Mills z dubajskiej firmy konsultingowej Manaar Energy szacuje, że eksport może się zwiększyć o 800 tys. baryłek dziennie w ciągu roku.
Iran nie ukrywa, że w przypadku zniesienia embarga będzie chciał jak najszybciej odzyskać pozycję na rynku. – Niezależnie od okoliczności nie zmniejszymy naszego udziału w rynku, nawet o jedną baryłkę – deklarował w listopadzie zeszłego roku Zanganeh. Taka postawa nie dziwi, bo im więcej surowca sprzeda, tym będzie miał więcej pieniędzy i szybciej przezwycięży kryzys. Problem w tym, że w czasie trwania sankcji bardzo zmieniła się sytuacja na rynku. Zeszłoroczny irański budżet był konstruowany z założeniem, że cena na giełdzie będzie wynosiła ok. 130 dol. za baryłkę. Tymczasem na koniec 2014 r. była na poziomie 60 dol., a później spadła nawet jeszcze bardziej. W związku z rozwojem wydobycia ropy z łupków w USA i mniejszym niż przewidywano wzrostem zużycia w krajach rozwijających się na rynku jest przewaga podaży nad popytem, a dodatkowo Arabia Saudyjska, nie chcąc tracić udziału w rynku, nie zmniejsza wydobycia. To trudna sytuacja dla Irańczyków. – Im więcej zaczną eksportować, tym bardziej ceny pójdą w dół – zwraca uwagę Brenda Schaffer z Georgetown University.
To, jak bardzo pójdą w dół, jest trudne do przewidzenia. Zdaniem części analityków z racji tego, że sankcje, jeśli zostaną zniesione, to będzie się to odbywać stopniowo, podobnie jak zwiększanie przez Iran mocy produkcyjnych, nie będzie gwałtownego spadku. Inni, jak Ilan Goldenberg, dyrektor programu bliskowschodniego w Center for New American Security, przewiduje, że mogą one zejść nawet do poziomu 20–30 dol. za baryłkę. Irańczycy są przekonani, że wcale nie spadną, ale Zanganeh na wszelki wypadek zapewnia, że jego kraj może wytrzymać nawet cenę 25 dol.

115,75 dol. tyle kosztowała baryłka ropy brent w czerwcu, była to najwyższa cena w zeszłym roku

55,53 dol. tyle kosztowała baryłka ropy brent wczoraj

2,8 mln baryłek tyle wynosi dzienne wydobycie ropy w Iranie