Dobre wieści dla konsumentów, gorsze dla producentów. W zeszłym roku biznes psuła ptasia grypa, w tym import mięsa ze Wschodu.
Dobre wieści dla konsumentów, gorsze dla producentów. W zeszłym roku biznes psuła ptasia grypa, w tym import mięsa ze Wschodu.
Dziś bardziej niż choroby krajowi producenci drobiu obawiają się rosnącego importu z Ukrainy, do czego przyczyniło się zniesienie unijnych ceł na tamtejsze towary. Jak mówią przedstawiciele branży, ten kraj to obecnie największy konkurent na unijnym rynku, oferujący swoje produkty w cenie, która dla polskich firm przy rosnących kosztach energii, pracy i środków produkcji oznaczałaby brak rentowności. Wpływ na to ma przede wszystkim dostęp do tańszej paszy oraz brak konieczności spełniania wysokich norm fitosanitarnych, które podrażają produkcję. Nasi rozmówcy szacują, że nastąpiło potrojenie importu z Ukrainy w stosunku do kontyngentu ustalonego wcześniej na ok. 90 tys. t rocznie.
- To też zagraża polskiemu rynkowi, bo mięso z Ukrainy trafia także do naszych sklepów - mówi jeden z producentów.
Cała sytuacja zaczyna się też powoli przekładać na ceny drobiu w skupie i w sprzedaży, które spadają nawet o kilka procent z tygodnia na tydzień. Nadal jednak mięso kosztuje średnio o kilkanaście procent drożej niż przed rokiem.
Główny inspektor weterynarii oficjalnie informuje o jednym nowym ognisku grypy ptaków u drobiu w Polsce. Zostało stwierdzone w województwie opolskim i jest 36. przypadkiem od początku roku. Według naszych informacji dwa kolejne zostały jednak ujawnione w województwie kujawsko-pomorskim. - Są też podejrzenia wystąpienia choroby w województwach mazowieckim i warmińsko-mazurskim. Pierwsze z nich to ważny obszar, gdyż tu zlokalizowana jest znaczna część produkcji. Z kolei województwo warmińsko-mazurskie specjalizuje się w produkcji indyków, popularnych w czasie świąt - mówi nam jeden z urzędników przebywających na stałe w Brukseli.
Możliwość rozlania się epidemii niepokoi cały sektor, bowiem likwidacja i utylizacja chorych stad to koszty finansowe, ale też wizerunkowe i zagrożenie dla eksportu.
- Każdy sygnał o chorobach zwalczanych z urzędu negatywnie wpływa na rynek - zauważa Piotr Lisiecki, prezes Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz.
Dariusz Goszczyński, prezes zarządu i dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarstwa Izby Gospodarczej, przekonuje, że nowe ogniska powinny być sygnałem dla producentów, by jeszcze bardziej przykładali się do bioasekuracji.
O tym, że grypa ptaków stanowi zagrożenie dla biznesu, można było się przekonać w 2021 r., kiedy eksport zanotował spadek pod względem ilości. Wówczas jednak stwierdzono w Polsce w sumie 403 ogniska, w których łącznie hodowano ponad 14,2 mln sztuk drobiu. W tym roku skala zakażeń jest więc 10 razy mniejsza. Do tego nowe przypadki zaczęły się pojawiać dopiero w grudniu, podczas gdy w poprzednich latach branża walczyła z nimi niemal od początku jesieni.
Polska z niemal 3 mln t mięsa drobiowego jest największym producent drobiu w UE. Wyprzedzamy pod tym względem Francję i Niemcy. Nasz udział w unijnym rynku jest szacowany na ponad 19 proc. Jesteśmy też w gronie największym eksporterów - za granicą Polska sprzedaje połowę produkcji.
- Nowe ogniska dotknęły kury nioski, co nie ma znaczenia dla eksportu. Oczywiście istnieje ryzyko, że to się może zmienić. Uważam jednak, że nie powinno to się odbić na sprzedaży zagranicznej - mówi Dariusz Goszczyński. Szczególnie że - jak zauważa Piotr Lisiecki - z grypą ptaków walczy cała Europa, a także wiele krajów na świecie, m.in. Stany Zjednoczone.
Podobnie głosy słychać wśród producentów, którzy przyznają, że sprzyja im kryzysowa sytuacja. W związku z drożyzną, która zapanowała w większości krajów, dla konsumentów liczy się w tym roku bardziej cena niż opinia o kraju pochodzenia produktu. Do tego, jak słyszymy w KRD, w umowach między zagranicznymi odbiorcami a polskimi producentami obowiązuje zasada regionalizacji, czyli jest dozwolony eksport z terenów nieobjętych grypą ptaków. To zasada obowiązująca nie tylko w Unii, lecz także w wielu krajach trzecich. Przykładami są Japonia czy Korea. Chiny natomiast nadal są bardzo restrykcyjne i w ogóle nie importują z krajów, w których wystąpiło choć jedno ognisko choroby.
Eksperci mówią o szansach na niemal 8-proc. wzrost eksportu drobiu w ujęciu ilościowym w całym 2022 r. ©℗
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama