Ubiegły rok był kolejnym, w którym spadł udział sklepów wielkopowierzchniowych w wartym ponad 230 mld zł detalicznym handlu spożywczym. Rynek się nasyca, a konkurencja dyskontów rozwija
Hipermarkety najsłabsze z dużych sklepów / Dziennik Gazeta Prawna
Jak szacuje analizująca rynek firma PMR, w 2014 r. udział największych sieci hipermarketów w detalicznym handlu spożywczym zmalał o 2 proc. Obecnie wynosi 10 proc. – Gdy doliczymy markę Kaufland, która przez branżę uznawana jest za sieć hipermarketów, udział ten utrzymał się na poziomie 14 proc. – przekonuje Jarosław Frontczak, analityk handlu detalicznego w PMR.
Udziały spadają, mimo że w ostatniej dekadzie handel złożony z hiper- i supermarketów, dyskontów i małych sklepów działających pod znaną marką umocnił swoją pozycję z 30 proc. do obecnych 56,7 proc. Jednak na ten wzrost nie pracują duże powierzchnie.
Spadek ma kilka przyczyn. To m.in. coraz większe nasycenie rynku, a także rozwój sieci dyskontowych. – Na dodatek sklepy o powierzchni powyżej 2 tys. mkw. wymagają specjalnych zapisów w miejscowych planach zabudowy. Przy czym zmiana planów jest długa i kosztowna. Sklepy mniejszej wielkości nie muszą spełniać tego obowiązku, przez co o wiele łatwiej jest się im rozwijać. Poza tym z roku na rok coraz bardziej rozwija się u nas e-handel, co też wymaga zmiany strategii działania – tłumaczy Marek Noetzel z agencji Cushman & Wakefield.
Coraz więcej centrów handlowych powstaje też w mniejszych miejscowościach, gdzie nie ma zapotrzebowania na tak duże obiekty jak hipermarkety. W takich lokalizacjach przeważają sklepy o powierzchni 3–4 tys. mkw. Hipermarkety to zwykle powierzchnie co najmniej dwa razy większe. Rozmówcy DGP wskazują też, że klienci wybierają sklepy z mniejszą liczbą produktów, bo skrupulatniej liczą wydatki. A reguła jest taka, że im większy asortyment, tym więcej wydają pieniędzy.
Sieci handlowe, chcąc utrzymać wyniki, zmieniają strategię działania. Np. E.Leclerc w 2014 r. miał obroty na poziomie porównywalnym do roku 2013. Wyniosły 2,747 mld zł. Dlatego 2015 r. ma być w E.Leclerc, według informacji DGP, pierwszym rokiem, w którym nie uruchomi żadnego marketu. Dotychczas rocznie firma otwierała co roku 2–3 sklepy.
Na jakości swojej sieci chcą skupić się też inni gracze. Auchan deklaruje, że w tym roku skoncentruje się wyłącznie na integracji sieci z przejętymi w 2014 r. marketami Real.
– W ubiegłym roku zintegrowaliśmy 12 sklepów i otworzyliśmy jeden hipermarket pod naszą marką. W tym roku przewidziana jest wyłącznie integracja Reali – tłumaczy Dorota Patejko, dyrektor komunikacji w Auchan Polska.
Z kolei Tesco w całym 2015 r. zamierza skupić się na handlu internetowym – umacnianiu tego kanału w swojej dystrybucji oraz pozbywaniu się ze swojej sieci nierentownych sklepów. Pod koniec lutego firma zapowiedziała likwidację czterech placówek: w Bydgoszczy, Kudowie-Zdroju, Legionowie i Ostrowcu Świętokrzyskim. Dwa kolejne sklepy, w Gniewie i Nowem, kończą pracę na przełomie marca i kwietnia tego roku. Tesco ma ponad 400 marketów w Polsce.
Przyspieszać nie zamierza też Carrefour. Choć Guillaume de Colonges, prezes sieci, deklaruje, że w Polsce jest jeszcze miejsce na różne formaty, to w tym roku zapowiada otwarcie jedynie dwóch dużych sklepów pod własną marką. Dużą część budżetu sieć postanowiła bowiem skierować na rynek franczyzy mniejszych sklepów. W tym celu wystartowała z nowym projektem – franczyzowych sklepów osiedlowych dla przedsiębiorców w wieku 25–35 lat.
– Zdajemy sobie sprawę, że takie osoby nie dysponują często wysokim kapitałem własnym. Dlatego chcemy je wspomóc, oferując nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych na start. W zamian oczekujemy kupowania towarów tylko od naszych dostawców – tłumaczy Marek Lipka, dyrektor franczyzy w Carrefour Polska.
Według danych Cushman & Wakefield na koniec 2014 r. w ramach Tesco, E.Leclerc, Carrefour i Auchan (razem z Real) działało 277 hipermarketów. Dodając Kaufland, było ich 363.