Brytyjskie media krytycznie oceniają wczorajsze przemówienie lidera opozycyjnych labourzystów, Eda Milibanda w sprawie polityki imigracyjnej. Lewicowa prasa niemal o nim milczy. Prawicowe "Daily Telegraph" i "Times" miały niemal identyczne tytuły: "Labourzyści mają problem z wiarygodnością". Recepta Eda Milibanda na imigrację po części kopiuje pomysły konserwatystów, jak wstrzymanie przybyszom zasiłków przez co najmniej dwa lata.

Jednak jej główny składnik to kontrola rynku pracy - zakaz rekrutacji wyłącznie zagranicą i zastępowania pracowników etatowych przez agencyjnych, rygorystyczne egzekwowanie ustawowej płacy minimalnej, a także walka z zaniżaniem poziomu zarobków. W potocznym rozumieniu jest to wina imigrantów, w ujęciu Partii Pracy - korzystających z sytuacji pracodawców. "Wprowadzimy nową kategorię przestępstwa - zaniżanie płac i warunków pracy poprzez eksploatację imigrantów" - powiedział wczoraj Ed Miliband.

"Daily Telegraph" zastanawia się, w jaki sposób będzie to ścigane i jak sprawdzać różnice w poziomie płac w różnych firmach, zwłaszcza w usługach i wśród samozatrudnionych. "Brygada pracowników budowlanych z Polski, mieszkających razem w wynajętym mieszkaniu i bez kosztów firmowych będzie zawsze tańsza od miejscowych specjalistów" - dodaje "Daily Telegraph".

"Times" pisze, że labourzyści "jak zwykle sięgają po administracyjną, biurokratyczną kontrolę rynku".