Co roku przybywa nam pięć tysięcy nowych mieszkańców. Zakładamy, że do roku 2018 liczba mieszkańców Białołęki przekroczy 100 tysięcy. Docelowo na terenie dzielnicy może mieszkać nawet 150 do 200 tysięcy osób.

Białołęka jest dzielnicą rozwojową, przybywa rodzin z małymi dziećmi, a więc musimy liczyć się z koniecznością budowy nowych obiektów szkolnych

■ Białołęka należy do tych dzielnic Warszawy, gdzie buduje się najwięcej. Czy można już obecnie pokusić się o prognozę: ilu jeszcze nowych mieszkańców może przyjąć dzielnica?

– Zameldowanych jest ok. 70 tysięcy osób, choć liczba mieszkańców jest wyższa. Nie wszyscy przecież, zwłaszcza młodzi ludzie, którzy przyjeżdżają do Warszawy z innych regionów Polski, podejmują tutaj pracę i wynajmują lub kupują w Białołęce mieszkania, niezwłocznie meldują się. Szacujemy, że co roku przybywa nam pięć tysięcy nowych mieszkańców. Najintensywniej w chwili obecnej rozwija się południowo-wschodnia część dzielnicy, granicząca z Trasą Toruńską i Markami. Deweloperzy wykupują w tym rejonie z rąk prywatnych wyłączane z działalności rolniczej grunty i wchodzą z nowymi inwestycjami mieszkaniowymi. Chłonność tylko tego obszaru planiści określają na 100 tysięcy mieszkańców. Zakładamy, że do roku 2018 liczba mieszkańców Białołęki przekroczy 100 tysięcy. Docelowo zaś na terenie dzielnicy może mieszkać nawet 150 do 200 tysięcy osób.

■ Do jakiego stopnia brak planów miejscowych hamuje działalność inwestycyjną na terenie dzielnicy?

– To jest główna przeszkoda w sensownym i harmonijnym budowaniu miasta. Plany precyzują nie tylko dopuszczalną intensywność i wysokość zabudowy, określają pożądany kształt architektoniczny poszczególnych kompleksów mieszkaniowych, ale też wyznaczają przebieg ulic i lokalizację niezbędnej infrastruktury technicznej. W sytuacji, gdy pokrycie dzielnicy ważnymi planami miejscowymi nie przekracza kilku procent, inwestycje są utrudnione i, co może najważniejsze, przebiegają w sposób żywiołowy. My, jako władze samorządowe dzielnicy, nie mamy, niestety, wpływu ani na tempo opracowywania planów miejscowych, ani ich uchwalania przez Radę Warszawy. Z tego względu decentralizacja ustroju Warszawy, a co za tym idzie zwiększenie kompetencji dzielnic na pewno wpłynęłoby na przyspieszenie procesów planistycznych i uporządkowanie podejmowanych decyzji.

■ Ile wyniesie budżet Białołęki w tym roku i jak wielka jego część zostanie przeznaczona na inwestycje? Jakiego rodzaju inwestycje infrastrukturalne byłby pan skłonny uznać za najpilniejsze?

– Nasz budżet z roku na rok powiększa się. W 2007 roku wyniesie ponad 160 mln zł, z czego na inwestycje przeznaczymy ok. 45 mln zł. Większość tej kwoty pochłoną wydatki związane z budową ulic i ich oświetleniem oraz inwestycje w placówki oświatowe. Największym jednak problemem, od którego rozwiązania zależy rozwój dzielnicy, jest brak na całym obszarze na wschód od ul. Modlińskiej magistrali kanalizacyjnych. Łącznie aż 2/3 powierzchni Białołęki nie posiada kanalizacji. Są także rejony, gdzie nie mamy wodociągu. Ale to nie dzielnica odpowiada za realizację tego rodzaju inwestycji, lecz Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji. Tzw. moce przerobowe MPWiK nie nadążają jednak za dynamicznym rozwojem budownictwa. Są całe osiedla, które korzystają z szamb. Na dłuższą metę takiej sytuacji nie można tolerować. Dlatego prowadzimy bardzo intensywne rozmowy z deweloperami zainteresowanymi inwestowaniem w dzielnicy w sprawie ich udziału finansowego przy budowie sieci kolektorów kanalizacyjnych. Chcielibyśmy, aby wydawanie decyzji lokalizacyjnych przez miasto było połączone z udziałem deweloperów w realizacji infrastruktury technicznej, oczywiście w porozumieniu z MPWiK i przy zachowaniu wszystkich obowiązujących procedur przewidzianych przez prawo. Już obecnie w rejonie Kobiałki Dom Development buduje sieć magistralną. Władze dzielnicy przedstawiły też Zarządowi Miasta st. Warszawy do zatwierdzenia program niezbędnych inwestycji kanalizacyjnych i wodociągowych.

■ Czy istniejąca sieć szkół podstawowych i gimnazjów zaspokaja już potrzeby mieszkańców, czy też konieczne są nowe inwestycje w tej sferze?

– Białołęka jest dzielnicą rozwojową, przybywa rodzin z małymi dziećmi, a więc musimy liczyć się z koniecznością budowy nowych obiektów szkolnych. Istniejące placówki pracują na ogół na półtorej zmiany, a liczba uczniów w klasach sięga 30. Obecnie prowadzimy modernizację szkoły podstawowej przy ul. Leśnej Polanki. Przygotowujemy się natomiast do modernizacji i rozbudowy szkoły przy ul. Berensona oraz przy ul. Kobiałka. Rozpoczynamy budowę kompleksu szkół przy ul. Ostródzkiej. Powstanie tam gimnazjum i przedszkole, a w przyszłości także szkoła podstawowa. Zaczynamy budowę żłobka przy ul. Książkowej. Na naszym terenie funkcjonuje tylko jedno liceum, dlatego myślimy także o budowie kolejnego.

■ W jaki sposób dzielnica planuje rozwiązać problemy komunikacyjne?

– Obecnie opracowywane są założenia projektowe do modernizacji ulicy Modlińskiej, która obecnie wyprowadza większość ruchu kołowego z dzielnicy na lewy brzeg Wisły i zarazem jest ważną trasą wylotową z miasta. Prowadzone przez władze województwa prace związane z budową obwodnicy Jabłonnej nie są, niestety, skorelowane z planowaną przebudową Modlińskiej. Jeśli dodamy do tego niewesołego stanu rzeczy zapowiedziane już uruchomienie lotniska w Modlinie, to tym bardziej realna staje się groźba całkowitego zakorkowania głównych ciągów komunikacyjnych w dzielnicy. Kapitalne wręcz znaczenie dla rozwiązania problemu skomunikowania Białołęki z Warszawą lewobrzeżną ma budowa Mostu Północnego i nowej trasy szybkiego ruchu na osi wschód – zachód. Ale, jak wiadomo, termin realizacji tej inwestycji wciąż się oddala.