Zwiększa się popularność elektronicznych papierosów. Ich sprzedaż rośnie znacznie szybciej, niż przewidywali eksperci. Powód: o ile tradycyjne używki drożeją, o tyle ich nowoczesna alternatywa jest coraz tańsza
Liczba e-palaczy w Polsce na koniec tego roku miała według szacunków branży wynieść 2 mln. Tymczasem może być jeszcze większa – o ok. 10 proc. – bowiem już w lipcu sięgała 1,77 mln. Tak wynika z najnowszego badania przeprowadzonego przez firmę badawczą The Insiders na zlecenie eSmoking Institute, do którego dotarł DGP.
Według raportu badaczy do końca 2015 r. grono użytkowników e-papierosów może się zwiększyć do 3,35 mln, m.in. dlatego, że 32 proc. palących tradycyjne papierosy, którzy nie używali ostatnio elektronicznej wersji, rozważa zmianę używki. W podziale na płeć taki zamiar ma 34,2 proc. kobiet i 29,5 proc. mężczyzn. Wśród potencjalnych przyszłych e-palaczy dominują osoby w wieku 40–49 lat (34,9 proc.), pochodzące z miast liczących 100–500 tys. mieszkańców (36,1 proc.), a aż 36,2 proc. z nich ma niskie dochody netto – do 1500 zł. To z pewnością dowód, że drożejące z roku na rok tradycyjne papierosy zmuszają palaczy do szukania alternatyw, w tym sposobu na pozbycie się nałogu.
Według Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej w 2010 r. paczka papierosów kosztowała średnio 7,95 zł. W tym roku już 11,85 zł.
– Ceny liquidów utrzymują się od lat na tym samym poziomie. Jeśli chodzi o same urządzenia, to wraz z rozwojem technologii wiele jest dostępnych w cenach niższych nawet o połowę niż dwa lata temu – tłumaczy Jerzy Jurczyński, rzecznik prasowy Grupy Chic, lidera na rynku e-papierosów.
Ta tendencja zniżkowa ma szansę się utrzymać. Po pierwsze dlatego, że na rynek mają zamiar wkroczyć poważni gracze w postaci koncernów tytoniowych. Po drugie resort finansów utrzymuje, że nie zamierza obejmować podatkiem akcyzowym e-papierosów. – Papierosy elektroniczne nie zaliczają się do wyrobów akcyzowych. Dlatego też w Ministerstwie Finansów nie są prowadzone prace związane z ich opodatkowaniem – tłumaczy resort.
Z kolei tradycyjne papierosy mogą dalej drożeć. Mimo że ministerstwo w projekcie budżetu na 2015 r. nie przewidziało, po raz pierwszy od wejścia Polski do UE, podwyżki akcyzy na te produkty. Jak bowiem tłumaczą przedstawiciele branży, nie jest ona konieczna, by ceny i tak wzrosły.
– Wystarczy wzrost minimalnej stawki akcyzy, która obliczana jest na podstawie średniej ważonej detalicznej ceny sprzedaży za 10 miesięcy roku poprzedniego. Szacujemy, że z tego powodu tańsze papierosy mogą zdrożeć o 50–60 groszy. Tym samym uderzy to w mniej zamożnych konsumentów, najbardziej wrażliwych na zmiany cen – wyjaśnia Grażyna Sokołowska z Imperial Tobacco Polska. I dodaje, że cały rynek papierosów z powodu wzrostu minimalnej stawki akcyzy może spaść o ok. 10 proc.
Dystrybutorzy e-papierosów nie kryją jednak, że pewnym zagrożeniem dla dalszego rozwoju tego rynku mogą być nowe regulacje, które w zakresie segmentu planuje resort zdrowia.
Będą one konsekwencją wprowadzonej w maju tego roku unijnej dyrektywy tytoniowej. Traktuje ona e-papierosy jako wyroby konsumpcyjne objęte specjalnymi restrykcjami. Tyle że poszczególne kraje mają same o rodzaju tychże restrykcji zdecydować. Na razie wiadomo, że projekt regulacji opracowywany przez polskie ministerstwo ma zakazać sprzedaży e-papierosów dzieciom oraz ich używania w miejscach publicznych. Brane jest też pod uwagę wzmocnienie nadzoru instytucji państwowych nad badaniem składu substancji używanych w e-papierosach.
– Dla dokonania właściwej oceny skutków ekonomicznych regulacji prawnych wynikających z implementacji dyrektywy tytoniowej konieczne są wiarygodne dane. Dotychczasowe opracowania dostarczone instytucjom rządowym w wielu aspektach wzbudziły poważne wątpliwości, co potwierdziły sporządzone na nasze zlecenie opinie niezależnych ekspertów – twierdzi Jerzy Jurczyński z Grupy Chic. Dodaje, że pod koniec tego tygodnia pełne dane z badania eSmoking Institute , dotyczące rynku i konsumentów, trafią do resortów zdrowia, gospodarki i finansów. Jak podkreśla, bardzo ważne jest, by władze nie osłabiły rozwoju tego rynku zbyt ostrymi regulacjami. Jak wynika z badania eSmoking Institute, aż 95 proc. używających e-papierosów to nie nowi palacze, lecz osoby, które wcześnie paliły te tradycyjne. I chociaż 66 proc. użytkowników elektronicznych papierosów równolegle pali też zwykłe, to jednak dzięki stosowaniu e-papierosa 78 proc. z nich zmniejszyło dawkę wypalanego tytoniu.