Polskie Inwestycje Rozwojowe i Bank Gospodarstwa Krajowego miałyby utworzyć nową instytucję finansującą krajowe inwestycje
Minister skarbu Włodzimierz Karpiński mówił wczoraj w Sejmie, że dwie państwowe instytucje mają stworzyć „polski EBOiR”. Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju powstał na początku lat 90. dla wsparcia transformacji gospodarczej w krajach dawnego bloku wschodniego.
Eksperci są zaskoczeni deklaracją ministra. – Trudno mi znaleźć racjonalne przesłanki takiej decyzji – mówi DGP Janusz Steinhoff, wicepremier w rządzie Jerzego Buzka. Dodaje, że łączenie z BGK spółki, która dopiero co powstała, i to po miesiącach przygotowań, nasuwa skojarzenie, że rząd chce zakończyć działalność PIR. A to jego zdaniem zła decyzja.
– Ten projekt rodził się od początku w bólach, ale skoro w końcu powołano spółkę i zbudowano struktury, to może należałoby poczekać dwa, trzy lata i dopiero wtedy poddać ją ocenie i ewentualnie łączyć z inną instytucją – zauważa Steinhoff.
Agnieszka Jabłońska-Twaróg, rzecznik prasowy Ministerstwa Skarbu Państwa, zaprzecza, że chodzi o likwidację PIR. – PIR mają ręce pełne pracy. Tylko do końca 2015 r. spółka ma podpisać umowy na projekty, których wartość osiągnie około 10 mld zł – mówi.
Choć nie podaje szczegółów projektu konsolidacji BGK i PIR, to zdradza, że operacja ma być zakończona do końca 2015 r. Dodaje, że przedstawiciele resortu już pracują z Ministerstwem Finansów nad tą koncepcją. Rozmowy są konieczne, bo resort finansów włada BGK, a PIR podlegają MSP. Dodatkowym problemem w tego typu przedsięwzięciu jest polskie prawo, które zakazuje bezpośredniego łączenia banku z innym podmiotem gospodarczym. O szczegółach ani w resorcie finansów, ani w Ministerstwie Skarbu nikt nie chce mówić.
Karpiński w Sejmie tylko wyjaśnił, że modelowym rozwiązaniem dla nowego projektu będzie EBOiR.
I to także nic nowego. Już w maju podobną inicjatywę zapowiadał na inauguracji Rady Gubernatorów EBOiR-u w Warszawie Donald Tusk. Wówczas premier myślał jednak tylko o transformacji BGK. Nie wspomniał natomiast ani słowem o PIR.
Tyle że w maju o PIR jeszcze nie było tak głośno, jak kilka tygodni później – po ujawnieniu taśm z podsłuchanych rozmów między ministrem spraw wewnętrznych i prezesem NBP. Przypomnijmy, minister Bartłomiej Sienkiewicz w rozmowie z Markiem Belką stwierdził, że PIR są niepotrzebne. Problem w tym, że mówił tam o spółce, którą wraz z programem Inwestycje Polskie w swoim expose zapowiedział premier Donald Tusk.
Jak dziś wyjaśnia prezes spółki Mariusz Grendowicz, PIR już pełnią funkcję inwestora kapitałowego i dostawcy finansowania typu mezzanine w projektach infrastrukturalnych. W poniedziałek spółka podpisała nawet pierwszą umowę inwestycyjną na zagospodarowanie złoża ropy na Bałtyku. Stroną tej umowy był także Bank Gospodarstwa Krajowego.
W Sejmie Karpiński powiedział, że do końca tego roku zaangażowanie BGK w umowy kredytowe finansujące inwestycje w infrastrukturę przemysłową i logistyczną sięgnie 19 mld zł. Dla porównania w 2013 r. inwestycje Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju wyniosły 8,5 mld euro.
BGK i PIR nie skomentowały deklaracji ministra skarbu.