Zdaniem analityków nasza waluta ucierpiała najmniej i raczej już nie będzie tracić na wartości.

psav picture

Złoty najbardziej stabilny w regionie / Dziennik Gazeta Prawna
Marcin Kiepas dyrektor działu analiz Admiral Markets, oddział w Polsce / Dziennik Gazeta Prawna
Łukasz Wardyn dyrektor zarządzający na Europę Środkowo-Wschodnią, City Index / Dziennik Gazeta Prawna
Marek Rogalski główny analityk walutowy Domu Maklerskiego BOŚ / Dziennik Gazeta Prawna
Rosyjsko-ukraińska wojna zaczyna zbierać swoje gospodarcze żniwo w krajach naszego regionu. Najlepszym przykładem są ostatnie wahania środkowoeuropejskich walut. Kurs złotego wobec głównych walut – euro, dolara amerykańskiego i franka szwajcarskiego – osiągnął dno 7 sierpnia. Ale były to poziomy podobne do tych, jakie nasza waluta notowała kilka miesięcy temu. W przypadku walut czeskiej i węgierskiej spadki były głębsze: oznaczały znalezienie się korony i forinta na poziomach, na jakich te waluty nie były od lat.
– Walki ukraińskich wojsk z separatystami oraz widmo interwencji zbrojnej Rosji na Ukrainie nie są jedynymi powodami ostatnich fluktuacji. Na rynki wpływają również ostatnie walki w Strefie Gazy i naloty bombowe USA w Iraku – zauważa Michał Stajniak, analityk z DM X-Trade Brokers.
– Pomimo niekorzystnej sytuacji polska waluta wydaje się wręcz stabilna, a największe piętno odciskają na złotym czynniki fundamentalne: ryzyko spowolnienia gospodarczego. Negatywnie na notowania złotego przekłada się też słabość euro związana z zapowiedziami luźnej polityki Europejskiego Banku Centralnego – ocenia Stajniak.
Jego zdaniem o ile rosyjska pomoc humanitarna nie okaże się jedynie pretekstem do obecności Rosjan na Ukrainie, a nawet późniejszej interwencji, polski złoty powinien pozostać stabilny, a ewentualna przecena nie powinna być zbyt gwałtowna.
Mniej optymistycznie perspektywy naszej waluty widzi Andrzej Kiedrowicz, dyrektor w firmie Easy Forex Trading.
– Pomimo iż ostatnio spadki zostały zahamowane, to można spodziewać się w ciągu najbliższych miesięcy dalszego osłabienia złotego ze względu na kombinację rosnącego ryzyka zaostrzenia konfliktu pomiędzy Rosją a Ukrainą i ryzyka dalszego cięcia stóp procentowych w Polsce. W lipcu mieliśmy po raz pierwszy w Polsce deflację w ujęciu rocznym, rośnie również ryzyko rewizji planowanego wzrostu PKB w tym roku. Do tego dochodzą oczekiwania co do szybszego, niż się dotychczas spodziewano, zacieśnienia polityki pieniężnej w USA, co może wywrzeć dodatkową presję na wycenę złotego oraz innych walut rynków wschodzących – podkreśla.
Dlaczego polityka pieniężna ma takie znaczenie? Chociaż główna stopa procentowa w Polsce jest dziś na najniższym poziomie w historii – wynosi 2,5 proc. – to w porównaniu z wieloma innymi krajami jest wyraźnie wyższa. Dla zagranicznych graczy ulokowanie pieniędzy w Polsce oznacza potencjalnie wyższe zyski. Gdyby, jak spodziewa się duża część ekonomistów, jesienią Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała się na obniżki stóp, rentowność lokat w naszym kraju spadnie, co przełoży się na mniejszy apetyt zagranicy na polskie aktywa, a więc i na złotego. Dodatkowym czynnikiem jest zachowanie amerykańskiego Fed. Stopniowo wycofuje się on z prowadzonej od kilku lat bardzo ekspansywnej polityki pieniężnej. Ilość dostępnych na rynku dolarów kurczy się, amerykańska waluta idzie do góry, natomiast międzynarodowi inwestorzy mają mniej wolnej gotówki, za którą kupowali dotąd bardziej ryzykowne aktywa – w tym polskie obligacje czy akcje.
Te czynniki na międzynarodowych rynkach, które szkodzą złotemu, odbijają się negatywnie również na walutach innych państw naszego regionu. – Wynika to przede wszystkim ze wspólnego koszyka, w jakim międzynarodowe instytucje finansowe umieszczają złotego, koronę i forinta – wskazuje Łukasz Rozbicki, analityk MM Prime TFI.
Jednak złoty okazał się ostatnio bardziej odporny niż waluty czeska czy węgierska. Czesi nie ukrywają, że zależy im na tym, by ich pieniądz potaniał – byłoby to korzystne dla lokalnych eksporterów, a równocześnie przeciwdziałałoby zbyt niskiej inflacji (w Czechach wcześniej niż u nas pojawiła się deflacja, czyli spadek ogólnego poziomu cen). Już jesienią ubiegłego roku czeski bank centralny ogłosił, że rekomendowany kurs to 27 koron za euro. I czeska waluta przez większość czasu utrzymywała się na zbliżonym poziomie.
Węgrzy też chcą słabego forinta. Walucie nie pomaga negatywna ocena ze strony inwestorów poczynań rządu Viktora Orbana. Notowaniom forinta może też dalej ciążyć zła kondycja finansowa węgierskich banków. – Jesienią planowane jest w parlamencie węgierskim uchwalenie ustawy zmuszającej banki do zrefundowania kredytobiorcom strat związanych z zaciąganiem kredytów w walutach obcych. Może to kosztować sektor bankowy aż 900 miliardów forintów, czyli ponad 2 mld euro. Kolejny plan rządu to konwersja kredytów walutowych na kredyty nominowane w krajowej walucie, co może wywrzeć dodatkową presję na forinta oraz spowodować duże straty dla banków – wskazuje Andrzej Kiedrowicz z Easy Forex Trading.
Efekt? W stosunku do funta brytyjskiego forint był niedawno najsłabszy od ośmiu lat.
Notowania rosyjskiego rubla i ukraińskiej hrywny to zupełnie inna historia.
– Z oczywistych względów to właśnie te waluty były najbardziej eksponowane na konflikt rozgrywający się najpierw na Krymie, a później w większej części wschodniej Ukrainy – opowiada Łukasz Rozbicki z MM Prime TFI. – Od początku 2014 r. do eskalacji pierwszej fazy konfliktu (przejęcie Krymu przez Rosję) hrywna względem dolara osłabiła się o 37 proc. W tym samym okresie kurs rubla spadł o nieco ponad 11 proc. Później rubel większość strat odrobił i zaczął tracić dopiero w ostatnich tygodniach, gdy konflikt ukraiński wszedł w kolejną fazę eskalacji. Natomiast hrywna utrzymała olbrzymią zmienność i dołożyła kolejne kilkadziesiąt procent strat. W efekcie straciła od początku roku względem dolara ok. 60 proc. – dodaje.
Wczoraj euro na rynku walutowym kosztowało nieco ponad 4,18 zł. Zdaniem analityków ankietowanych przez agencję Bloomberg w IV kw. nasza waluta powinna umocnić się do 4,1 zł. W przypadku forinta też spodziewana jest aprecjacja: z 313 forintów za euro obecnie do 308 forintów. Natomiast czeska korona pozostanie na poziomie, jakiego życzy sobie bank centralny w Pradze – w okolicach 27 koron za euro.
Jeśli RPP obniży stopy, rentowność lokat w naszym kraju spadnie
OPINIE
Złoty nie słabnie, bo płynie do nas zagraniczny kapitał
Na przecenę w ostatnich tygodniach wpływ miały nie tylko wydarzenia na Ukrainie. Zmieniły się oczekiwania rynku dotyczące przyszłych poczynań Rady Polityki Pieniężnej. Inwestorzy dojrzeli do myśli, że we wrześniu, a najdalej w październiku dojdzie do obniżki stóp procentowych. Mniejszy niż w przypadku innych walut regionu spadek wartości złotego wynika m.in. stąd, że na polskim rynku długu panuje hossa. Ten rynek jest na tyle duży, że zagraniczny kapitał płynie do nas, a rentowność obligacji skarbowych spada. To pośrednio nie pozwala złotemu spadać tak bardzo, jak w przypadku innych walut regionu. Osłabienie złotego może być czynnikiem, który wesprze tegoroczny wzrost gospodarczy, co wydaje się istotne, gdy można się spodziewać fali obniżek prognoz dotyczących PKB. Nie zakładam, by złoty w najbliższych miesiącach osłabił się znacząco wobec innych walut. Wyjątkiem może być dolar.
Najbliższe tygodnie mogą być bardzo nerwowe
Eskalacja konfliktu będzie pogłębiać kłopoty gospodarcze Rosji i odpływ kapitału. To kluczowe wskaźniki wpływające na waluty każdego kraju. Kurs rubla spada i zbliża się do minimalnych poziomów z marca br. Powrót do bessy jest realny. Jeśli rosyjskie sankcje nie uderzą mocno w gospodarki Polski, Czech czy Węgier, gracze skoncentrują się na kluczowych wskaźnikach np. inflacji i PKB. Decydujące może być długoterminowe zagrożenie deflacją. Jeżeli przez kilka miesięcy inflacja będzie osiągać wartości ujemne, to nie będzie miała zgubnego wpływu na gospodarkę. Gdyby był to proces długotrwały, ucierpieć może PKB, a za nim – poziom inwestycji i rynek pracy. Z punktu widzenia analizy technicznej prawdopodobieństwo kontynuacji osłabiania się korony i forinta jest znaczne. Złoty wygląda lepiej, choć kluczowe poziomy wsparcia są blisko i po przekroczeniu trzeba się liczyć z dalszym osłabieniem.
Zyskuje dolar, pogarszają się nastroje wokół rynków wschodzących
Od czerwca pogarszają się nastroje wokół rynków wschodzących. Powodem jest zmiana nastawienia światowych inwestorów wobec dolara. Rynek reaguje na to, że amerykański bank centralny kończy z polityką niskich stóp. Dlatego – na zasadzie przeciwwagi – wracająca do łask amerykańska waluta powoduje osłabienie walut krajów rozwijających się. Ukraina jest dodatkowym czynnikiem, który osłabia złotego, czeską koronę czy forinta. Jednak na tego typu czynniki, o czym przekonaliśmy się już w pierwszej połowie roku, rynek szybko się uodparnia. Jeśli więc na Ukrainie nie dojdzie w najbliższym czasie do eskalacji konfliktu, czyli otwartej wojny, inwestorzy mogą dojść do wniosku, że nie będzie nasilenia sankcji, i waluty regionu nie będą już tracić na wartości. W przypadku złotego ważne będą ewentualne cięcia. Jeśli nie skończy się na jednej, jesiennej obniżce, kurs naszej waluty wobec innych może jeszcze się obniżyć.
Waluty na wypadek wojny. Jak zachowa się złotówka, jeśli Rosjanie wejdą na Ukrainę – Forsal.pl