Dziś na czarnym rynku bardziej opłaca się handlować tytoniem i go przetwarzać, niż przemycać papierosy. Ale oba procedery idą pełną parą. Choćby z tego powodu, że wyroby tytoniowe są w Polsce droższe niż w Niemczech.
Nielegalny handel tytoniem i papierosami w Polsce / Dziennik Gazeta Prawna
W ubiegłym roku celnicy, policja oraz kontrolerzy skarbowi zarekwirowali 600 ton nielegalnego (bez opłaconej akcyzy) tytoniu. To o 25 razy więcej niż pięć lat temu. Zakładając, że z jednego kilograma można wyprodukować około tysiąca papierosów, uniemożliwiono tym samym produkcję 600 mln sztuk. W tym samym czasie urzędnicy wykryli 500 mln sztuk nielegalnych papierosów. Pięć lat temu było ich blisko 750 mln. To tylko część szarej strefy. Wiele przypadków nie jest ujawnianych.
Straty dla budżetu państwa wynikające ze sprzedaży nieopodatkowanego tytoniu – jak wynika z szacunków Pracodawców RP – w latach 2011–2012, wyniosły blisko 3,3 mld zł (jeśli liczyć łącznie tytoń i papierosy, kwota ta sięga 10,9 mld zł). To utracony wpływ z tytułu podatku akcyzowego.
Jednym z powodów popularności tytoniu była deregulacja rynku w 2010 roku. Wówczas państwo przestało monitorować sprzedaż liści tytoniowych. W 2013 roku zaczęła obowiązywać ustawa, która wprowadziła akcyzę również na liście (pozwalająca na ich sprzedaż wyłącznie w opakowaniu oznaczonym banderolą). Jednak, jak wynika z danych Ministerstwa Finansów, nie ograniczyło to szarej strefy.
Popularność „surowego” tytoniu to efekt ciągłych podwyżek cen papierosów (wynikających między innymi ze wzrostu podatku akcyzowego). Kalkulacja jest prosta: papierosy legalne kosztują 13 zł, nielegalne 7 zł, a paczka skrętów wytworzona z tytoniu domowym sposobem zaledwie 4 zł.
Jak przyznaje jedna z rodzin, która przerzuciła się na papierosy z Ukrainy, przejście do szarej strefy to dla niej oszczędność rzędu 1 tys. zł miesięcznie. Do wsi, w której mieszkają, papierosy przywozi dostawca spod granicy.
To tylko jeden ze sposobów dystrybucji nielegalnych papierosów i tytoniu. Jak wynika ze sprawozdania Głównego Inspektoratu Sanitarnego z realizacji Programu Ograniczania Zdrowotnych Następstw Palenia Tytoniu w 2013 roku – produkty sprzedawane są głównie na bazarach i targach. Liczy się łatwy dostęp.
Nielegalny tytoń pochodzi z dwóch źródeł – od polskich rolników oraz z przemytu. Najczęściej ze Wschodu, ale nie tylko tego bliskiego, bo też z Chin oraz z Bułgarii czy Mołdawii.
Najpopularniejsze są od kilku lat papierosy białoruskie. Stanowią one 49 proc. nielegalnych „fajek”, z tego kraju pochodzi dokładnie 2,97 mld przemycanych sztuk. Drugim kierunkiem jest Rosja – 0,64 mld sztuk, trzecim Ukraina – 0,30 mld sztuk. Na czwartym miejscu są Niemcy – tam papierosy są już tańsze niż u nas.
Ceny za paczkę różnią się w zależności od regionu. – W Warszawie można kupić paczkę za 6 zł, a w Gdańsku czy Szczecinie za 8 zł. Ale to i tak duża oszczędność – mówi Krzysztof Foryciarz, ekspert z firmy Niemczyk i Wspólnicy monitorującej rynek tytoniowy.
Dla tytoniu coraz popularniejszą drogą zbytu stał się internet. Urzędnicy zatrzymali w zeszłym roku 11,6 tys. przesyłek kurierskich i pocztowych z tytoniem, a w 2009 r. przechwyconych było zaledwie 4. Paczek z papierosami znaleźli blisko czterokrotnie mniej, bo 290. Popularność tej formy jest tak znacząca, że powstała specjalna komórka w Służbie Celnej – grupa zadaniowa ds. e-kontroli. Ich zadaniem jest śledzenie portali i wyszukiwanie ogłoszeń. W pierwszym roku zidentyfikowali oni ok. 2 tys. użytkowników internetu działających w obszarze wyrobów tytoniowych.
Tytoń, który nie jest sprzedawany indywidualnie, trafia do nielegalnych fabryk papierosów oraz znacznie popularniejszych na nielegalnym rynku fabryk krajanki tytoniowej.
– Produkcja znajduje się w garażach czy jakichś budynkach gospodarczych. Fabryk z krajanką likwidowanych jest nawet kilka w miesiącu – przyznaje Krzysztof Foryciarz.
Jeden z producentów opowiada o innym sposobie stosowanym w nielegalnym biznesie tytoniowym. Produkt kupują legalni pośrednicy sprzedaży tytoniu zarejestrowani w Służbie Celnej. Część towaru przeznaczają do nielegalnych fabryk, nie płacąc przy tym akcyzy. – Takich „legalnych” pośredników jest coraz więcej. Ich liczba wzrosła do 300 z kilkudziesięciu w ciągu ostatniego roku – mówi przedstawiciel jednej z dużych firm tytoniowych.
Celnicy przyznają, że ich działania w walce z szarą strefą są często niewystarczające. Na bazarach udało im się rok temu zająć zaledwie 3 proc. z ogólnej liczby papierosów ujawnianych przez celników – czyli 15,3 mln sztuk wobec 439 mln wszystkich zajętych papierosów. Od połowy zeszłego roku na bazarach pojawili się funkcjonariusze po to, by odstraszyć potencjalnych nielegalnych sprzedawców.
Podniesiono też kary – z 50 zł do nawet 500 zł dla „mrówek recydywistów”, czyli osób, które przeniosą więcej niż dwie paczki papierosów przez granicę. Tyle legalnie można przewieźć do Polski.
Urzędnicy Ministerstwa Finansów tłumaczą, że przemyt papierosów należy i tak do najniższych w regionie. – Liczba wykrywanych przypadków przemytu papierosów spada, ponieważ Służba Celna w znacznym stopniu uszczelniła granicę m.in. przez wyposażenie wszystkich przejść granicznych w urządzenia RTG, większą liczbę psów wyszkolonych na wykrywanie wyrobów tytoniowych, zaostrzenie polityki mandatowej i karnej – uważa Sylwia Stelmach z biura prasowego Ministerstwa Finansów. W 2013 r. wszczęto ponad 55 tys. spraw w związku z wyrobami tytoniowymi, z czego w 41,6 tys. przypadkach wymierzono mandaty.
Jednocześnie Ministerstwo Finansów przyznaje, że wyzwaniem wciąż pozostaje szara strefa w obrocie tytoniem w kraju.