W dobie pandemii LOT mocno rozwija współpracę z biurami podróży. Czarterowym dreamlinerem można polecieć m.in. na Zanzibar czy do Meksyku. Spółka chce też sama rozwijać połączenia turystyczne.

Przed wybuchem epidemii COVID-19 priorytetem dla LOT-u były regularne połączenia i pasażerowie latający w celach biznesowych. Teraz największe załamanie dotyczy właśnie podróży służbowych. Wiele tras, zwłaszcza tych długodystansowych, np. do Singapuru, Miami czy Delhi, zostało zawieszonych. To właśnie dlatego LOT chce postawić na turystykę. A ta odradza się, zwłaszcza na trasach egzotycznych, bo takie wyjazdy wiążą się z mniejszymi obostrzeniami – bardzo często nie trzeba mieć nawet negatywnego testu na koronawirusa. W efekcie po kilku latach przerwy LOT wraca do ścisłej współpracy z touroperatorami, dzięki czemu jest szansa na lepsze wykorzystanie dreamlinerów. Po uruchomieniu w grudniu rejsów na Dominikanę, maszyny będą teraz latać m.in. na Zanzibar, coraz bardziej popularną wśród turystów wyspę w Tanzanii.
Dotychczas touroperatorzy korzystali z mniejszych samolotów, co przy dalekich trasach, na które teraz stawiają, oznaczało konieczność międzylądowania. A LOT dysponuje w miarę nowymi maszynami, w tym szerokokadłubowymi. Biura podróży przyznają, że powodem nawiązania współpracy z przewoźnikiem jest przede wszystkim czynnik ekonomiczny. – W ostatnich latach LOT miał gwarancję wykorzystania swoich samolotów, bo otwierał coraz to nowe połączenia. Poprzedni rok wiele zmienił, a co za tym idzie, sprawił, że jego stawki stały się bardziej akceptowalne przez touroperatorów – przyznaje Piotr Henicz, wiceprezes Itaki. I dodaje, że już od tego tygodnia biuro lata z LOT-em.
– Zaczynamy od Zanzibaru i Dominikany, gdzie naszych klientów będzie woził dreamliner. Liczymy, że współpraca potrwa przez kilka sezonów, a nie tylko do czasu pokonania największego kryzysu będącego następstwem COVID-19 – mówi Piotr Henicz i dodaje, że biuro rozmawia właśnie o planach na lato.
– Chcemy skorzystać też z samolotów wąskokadłubowych LOT-u, idealnych na bliższych kierunkach, takich jak Grecja czy Włochy – dodaje, podkreślając jednocześnie, że nie oznacza to, iż biuro ogranicza współpracę z innymi przewoźnikami – EnterAir, TravelService, Blue Panorama czy Smartwings.
Na więcej liczy też Rainbow, który pod koniec grudnia zaczął wraz z LOT-em wozić turystów na Dominikanę. W ubiegłym tygodniu biuro potwierdziło, że współpraca będzie kontynuowana również w kolejnym sezonie zimowym, czyli 2021/2022, i to na wielu kierunkach. Dreamlinerem z Rainbow klienci mają latać na Dominikanę, Kubę, Tajlandię, do Wietnamu oraz Indii. Niewykluczone, że także na Sri Lankę.
LOT dowozi też na wakacje turystów podróżujących z Exim Tours. Biuro to, podobnie jak Rainbow czy Itaka, również planuje rozwijać współpracę z przewoźnikiem.
– W naszym przypadku LOT obsługuje m.in. takie kierunki jak Chorwacja, Majorka czy Cypr. Tak było latem 2020 r. i będzie też latem 2021 r. Rozmawiamy cały czas z tym i innymi przewoźnikami na temat rozwijania nowych kierunków. O Locie można powiedzieć, że stał się bardziej elastyczny i lepiej rozumie potrzeby biur – tłumaczy Marcin Małysz, koordynator ds. operacyjnych w Exim Tours.
LOT nie wyklucza współpracy z kolejnymi biurami podróży, ale jednocześnie chce sam rozwijać siatkę połączeń turystycznych. Po raz pierwszy postawił na nie już w czasie ostatniego lata, kiedy w ramach akcji „Lot na wakacje” zaoferował łącznie ponad 100 tras z Warszawy i większości portów regionalnych do kurortów na południu Europy – w Grecji, Hiszpanii, Chorwacji, na Malcie czy we Włoszech. Z oferty skorzystało ponad 300 tys. podróżnych.
Wiceprezes LOT-u Michał Fijoł już w zeszłym roku przyznawał, że w 2021 r. liczy na odbicie właśnie dzięki turystom. W tym roku letnia akcja „Lot na wakacje” ma mieć jeszcze większą skalę. W siatce połączeń znalazły się znane z 2020 r. porty na południu Europy, ale są też nowości – grecka wyspa Mykonos i Palermo na Sycylii. Łącznie w tym roku LOT chce przewieźć milion turystów.
– Nie ma innego wyjścia. Musi mocno postawić na kierunki wakacyjne, bo według prognoz lotnictwo odbije się właśnie dzięki turystom. W dalszej kolejności zwiększy się zainteresowanie odwiedzaniem rodziny czy znajomych. Ruch biznesowy będzie się odtwarzał najwolniej – mówi Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Dodaje, że skala odbudowy ruchu będzie zależna od tempa szczepień na całym świecie. Według Furgalskiego ciekawym przykładem walki o turystów są Niemcy, gdzie Lufthansa zerwała umowę ze specjalizującymi się w rejsach wakacyjnych liniami Condor. Wcześniej współpraca zakładała, że największy niemiecki przewoźnik będzie dowoził pasażerów, którzy dalej w świat polecą samolotami Condora. Teraz Lufthansa sama chce rozwijać kierunki wakacyjne.
LOT przyznaje, że w miarę zainteresowania podróżami lotniczymi i stabilizacji sytuacji epidemicznej będzie też przywracał regularne połączenia do USA i Azji. Z systemu rezerwacyjnego wynika, że na początku marca wrócą rejsy do Delhi i do Tokio, a pod koniec marca do Singapuru, Miami czy Los Angeles. Na początku czerwca ma zaś ruszyć połączenie do San Francisco, które miało wystartować już w 2020 r. Dynamiczna sytuacja sprawia jednak, że nie można być pewnym żadnych terminów.
Wiadomo też, że LOT czeka jeszcze wiele miesięcy niepewności. Jak przyznał na sejmowej komisji infrastruktury wiceminister aktywów państwowych Maciej Małecki, mimo przyznania pomocy publicznej w wysokości prawie 3 mld zł, „nie można jeszcze stwierdzić, że spółka została uratowana”. To właśnie przez spodziewany znacznie mniejszy popyt na przeloty spółka zdecydowała się zwolnić 300 z 1600 etatowych pracowników. Jak pisaliśmy, ograniczy też flotę. Wcześniej niż planowała, przestanie latać turbośmigłowymi bombardierami Q400.