Narodowy przewoźnik zwalnia pilotów i stewardessy. Zajęcie w spółce straci 300 spośród 1600 zatrudnionych na umowach o pracę

Zwolnionych zostanie 150 z 530 zatrudnionych na etacie stewardess i stewardów, 50 z 269 pilotów oraz 100 z 750 pracowników biurowych. Według władz spółki skala redukcji jest „relatywnie niewielka”. Zarząd ocenia, że musiałaby być większa, gdyby nie inne oszczędności, m.in. wynegocjowane obniżki rat leasingowych za samoloty.
Redukcje mają być rozłożone w czasie. W pierwszym półroczu odejdzie 150 osób, a w ciągu kolejnych dwóch lat ze spółką pożegna się kolejne 150 osób, które osiągną w tym czasie wiek emerytalny. Przy przymusowym zwalnianiu młodszych pracowników według przewoźnika stosowane będą obiektywne kryteria. Rzecznik LOT-u, Krzysztof Moczulski precyzował, że będzie brany pod uwagę m.in. stosunek do obowiązków służbowych. Zwalnianym będą przysługiwać odprawy. Jak się dowiedzieliśmy, w przypadku stewardess będzie to ok. 20 tys. zł brutto.
Przewoźnik tłumaczy, że zwolnienia są konieczne w sytuacji gwałtownego załamania ruchu lotniczego w czasie pandemii COVID-19. Spółka powołuje się m.in. na prognozy Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA), które szacuje, że rynek jeszcze długo będzie się zmagał ze zmniejszonym popytem na latanie, a do poziomu ruchu sprzed pandemii wrócimy zaś najwcześniej za cztery lata. Według IATA w 2020 r. zatrudnienie w branży lotniczej zmniejszyło się o 35 proc. Lot zaznacza, że do cięć w zatrudnieniu zobowiązują też firmę uwarunkowane przepisami unijnymi zasady pomocy publicznej. Pod koniec roku Komisja Europejska zgodziła się, by nasz narodowy przewoźnik otrzymał wsparcie w wysokości prawie 3 mld zł, z czego 1,8 mld zł to będzie pożyczka Polskiego Funduszu Rozwoju, a 1,1 mld zł podniesienie kapitału przez Skarb Państwa. Dzięki temu, że ta ostatnia kwota nie przekroczyła 250 mln euro, Bruksela nie postawiła warunku, by LOT ograniczał siatkę połączeń.
Działacze największej organizacji w Locie – Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego – nie są zadowoleni z warunków zwolnień. Jego szefowa Agnieszka Szelągowska mówi, że pracodawca nie przyjął większości propozycji przedstawicieli załogi. Skarży się też na niejasne kryteria cięć. – Podstawą do zwolnień może być np. rozmowa dyscyplinująca sprzed trzech lat. Tyle że wcale nie musi być udokumentowana. Nie wiadomo też, skąd będą brane dane o spóźnieniach do pracy. Jak zatem udowodnić komuś, że coś źle zrobił – dziwi się. Przyznaje jednak, że związek zdecydował się parafować porozumienie w sprawie zwolnień, bo inaczej pracownikom groziłoby odejście z pracy na dużo gorszych zasadach.
Wcześniej związkowcy twierdzili, że zwolnienia pracowników nie mają uzasadnienia, skoro firma otrzymała dużą pomoc od państwa. Zarzucają też władzom spółki, że cięcia dotykają głównie pracowników etatowych, a nie tych na umowach cywilnoprawnych. LOT od 2013 r. zatrudnia część pilotów i stewardess na umowy B2B. Dzięki temu oszczędza na niektórych kosztach. Związkowcy narzekają jednak, że w ostatnim czasie samozatrudnienie zaczęło dominować w przypadku stewardess i pilotów. Według Agnieszki Szelągowskiej LOT współpracuje na tych zasadach z 800 stewardessami i 500 pilotami. Przewoźnik twierdzi, że w zeszłym roku nie przedłużył umów cywilnoprawnych z 200 osobami.
Państwowa Inspekcja Pracy już w 2018 r. po kontroli przeprowadzonej w spółce wnioskowała do jej władz o niezawieranie umów cywilnoprawnych.
Ostatnie redukcje zatrudnienia wzbudziły zainteresowanie rzecznika praw obywatelskich. Po skardze od związkowców zażądał wyjaśnień od nadzorującego spółkę Ministerstwa Aktywów Państwowych. Pyta, dlaczego nowe cięcia mają objąć tylko pracowników etatowych. Według RPO mogło też dojść do naruszeń procedury informacyjno-konsultacyjnej, bo w czasie rozmów ze związkowcami władze spółki nie przedstawiły wszystkich okoliczności uzasadniających zwolnienia.
LOT szykuje się do dalszego ograniczania zimowej siatki połączeń. Spółka przyznaje, że ze względu na przedłużające się obostrzenia w wielu krajach, a także nowe restrykcje nakładane na pasażerów, popyt na podróże wciąż spada. Dlatego na pięć tygodni – od 25 stycznia do 28 lutego – zawieszone będą połączenia do Düsseldorfu, Luksemburga, Mediolanu i Wiednia. W lutym znikną też połączenia z Warszawy do Katowic i Poznania. W najbliższych tygodniach LOT zmniejszy również częstotliwość połączeń na wielu trasach europejskich, m.in. do Paryża, Amsterdamu czy Londynu. Według szacunków przewoźnik w najbliższych tygodniach będzie obsługiwał ok. jednej czwartej liczby połączeń, które znajdowały się w siatce jeszcze rok temu. ©℗