Polskie kredyty hipoteczne przez wiele lat były na czele rankingu najwyżej oprocentowanych produktów tego typu w Europie. Na dobre zmieniły to dopiero obniżki stóp dokonane w ubiegłym roku przez Radę Polityki Pieniężnej

Do kwietnia ub.r. byliśmy pod tym względem na drugim miejscu w UE – wynika z danych Europejskiego Banku Centralnego. Przeciętne oprocentowanie hipoteki ze zmiennym oprocentowaniem wynosiło u nas w 2019 r. niemal 4,4 proc. W Rumunii, gdzie hipoteki były (i wciąż są) najdroższe, było to 5,4 proc.
Cięcie stóp, które miało ograniczyć negatywne skutki pandemii dla gospodarki, sprawiło, że przeciętne oprocentowanie hipotek spadło u nas poniżej 3 proc. W efekcie grono krajów, w których kredyty hipoteczne są droższe niż w Polsce, powiększyło się o Chorwację, a później jeszcze o Irlandię i Maltę. Bywają miesiące, w których kredyty droższe niż my zaciągają jeszcze Węgrzy.
Obniżka oprocentowania płaconego przez klientów nie oznacza jednak analogicznego spadku dochodów banków. Marża, czyli różnica pomiędzy stawką obowiązującą klienta a stopą procentową z rynku międzybankowego, zmniejszyła się w ubiegłym roku w minimalnym stopniu. Samo to, że spadła, wskazuje jednak, że konkurencja o hipotecznego klienta nie zmalała. Kredyty na mieszkania to jedyny rodzaj pożyczek, gdzie utrzymała się przedkryzysowa aktywność.
Zestawienie DGP bierze pod uwagę kredyty o zmiennej stopie procentowej. Są kraje, gdzie preferowane są kredyty, których oprocentowanie zmienia się rzadziej. Nawet u nas rośnie znaczenie pożyczek, gdzie przez kilka lat obowiązuje stała stopa. W przypadku podniesienia się stóp rynkowych oprocentowanie takiego kredytu reaguje z opóźnieniem, choć zmiana wysokości raty może być większa.
Kilka dni temu głośno było o duńskich hipotekach, których oprocentowanie przez 20 lat wynosi zero. Przy kredycie zmiennoprocentowym przeciętna stawka wynosi tam ok. 1,5 proc. Średnia dla strefy euro to 1,3 proc.