Gdyby wśród różnych obszarów nauki próbować znaleźć obrazowy odpowiednik funkcjonowania uznanych ośrodków innowacyjności typu Doliny Krzemowej w Kalifornii, byłaby to raczej biologia niż technika. Takie centra ludzkiej kreatywności nie powstają bowiem na drodze łączenia różnych elementów w sprawnie działającą maszynę – kojarzą się one raczej z żyjącym systemem biologicznym. Systemem o niezwykłym bogactwie, pozwalającym na powstawanie nowych i umożliwiającym rekombinację istniejących gatunków, systemem zapewniającym przyjazne środowisko dla trwałego rozwoju. Takie środowiska powstają w drodze ewolucji, u podstaw której leżą eksperymenty, poszukiwanie optymalnych strategii, zdolność stawiania czoła różnorodnym zagrożeniom. Innowacyjny ekosystem to miejsce, w którym ambitne osoby czują atmosferę sprzyjającą marzeniom o czymś niezwykłym. To z pewnością nie miejsce na poszukiwanie wyłącznie spokojnej i stabilnej pracy.

Jak powstają takie ekosystemy? Pewne jest, że jeśli powstają tak rzadko, to proces ich tworzenia musi być złożony i bazować na wielu elementach. Za najważniejszy uważam sprzyjające otoczenie kulturowe, rozumiane jako dominacja postaw społecznych zachęcających do demonstrowania indywidualnej kreatywności, przełamywania barier hamujących współpracę i podejmowania zawodowego ryzyka. Niski poziom społecznego zaufania podnosi z reguły koszty prawdziwie innowacyjnych decyzji do poziomu, który najczęściej już na wstępie przekreśla sukces przedsięwzięcia. Zasady funkcjonowania innowacyjnej społeczności muszą więc oferować dodatkowe motywacje, kompensujące zastane niedostatki systemowe.
Nie do przecenienia jest w tej sprawie rola mediów, szczególnie publicznych – budowanie wzorców innowacyjnej przedsiębiorczości poprzez nagłaśnianie sukcesów, nawet tych dopiero zainicjowanych, związanych na razie tylko z odwagą do podjęcia ryzyka, jest do narodzin innowacyjnego ekosystemu absolutnie niezbędne. Społeczeństwo musi nie tylko przyzwalać na takie postawy, lecz także je aktywnie wspierać. Pewni ludzie i pewne organizacje mają specjalne zdolności integrowania wysiłków wokół ambitnych celów, tworząc niejako szkielet całego systemu. Wsparcie dla nich jest podstawą wspólnego sukcesu.
Edukacja konsekwentnie rozwijająca zdolności krytycznego myślenia, chęć do pracy w zespole i umiejętności komunikacyjne oraz potrzebę stałego uzupełniania wiedzy w całym swym cyklu, od przedszkola (tak!) do dobrze zorganizowanego i szeroko dostępnego kształcenia ustawicznego, to następny niezbędny warunek innowacyjnych sukcesów. Jego ważnym elementem są oczywiście dobre uczelnie – ich korzystne, różnorodne oddziaływanie na otoczenie jest bezsporne. Nie ma wątpliwości, że Dolina Krzemowa nie przez przypadek powstała w ścisłym sąsiedztwie dwu wspaniałych uczelni, Uniwersytetu Stanforda i Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley.
O ile regulacje prawno-finansowe są oczywiście z reguły domeną polityki państwa, to dla rozwoju społeczności zorientowanych na kreatywność niezwykle ważny jest sposób postrzegania szans rozwojowych przez władze regionalne. To właśnie na poziomie regionów łatwiej jest bowiem budować ów sprzyjający innowacjom klimat społeczny, budować klastry łączące sektor wiedzy z biznesem, wspierać nowo powstające firmy, przyciągać fundusze zainteresowane różnymi formami wspierania innowacyjnej przedsiębiorczości. Metody inwestowania środków finansowych powinny być przy tym dobrze zintegrowane z funkcjonującą tkanką społeczną – ocena czasu i stopy zwrotu z każdej konkretnej inwestycji powinna brać także pod uwagę jej wpływ na tworzenie całego regionalnego ekosystemu i dostrzegać przyszłe korzyści płynące z dokonującego się kulturowego przełomu.
Jak jest u nas? Mimo niemałej liczby sukcesów i konsekwentnie artykułowanej przez polityków wszystkich opcji chęci do stworzenia w Polsce warunków do innowacyjnego rozwoju, nie spełniamy dzisiaj w zadowalającym stopniu żadnego z niezbędnych do tego warunków. Paradoksalnie, na transformację gospodarki w takim duchu może najłatwiej byłoby zdobyć (unijne) środki finansowe, wymagałoby to jednak innego od dotychczasowego sposobu ich wykorzystywania. Nacisk położyć należałoby w większym stopniu na programowanie strategiczne, prowadzące do zmian struktury poszczególnych sektorów gospodarki, a nie – jak obecnie – na programowanie operacyjne, wspomagające wprawdzie skutecznie bieżące potrzeby rozwojowe, ale kosztem petryfikacji starych struktur. Wielkie znaczenie miałoby tu lepsze rozumienie naszych potrzeb rozwojowych ze strony Komisji Europejskiej.
Poprawy wymaga nasz system edukacji, dzisiaj niekoncentrujący się na kształtowaniu wyżej wymienionych kluczowych umiejętności. Nasze zatomizowane szkolnictwo wyższe ma małe szanse na szybkie awansowanie nawet najlepszych szkół do czołówek światowych rankingów. Mamy daleki od doskonałości system koordynacji działalności innowacyjnej.
Cele są znane, metody ich osiągania też są w zarysach jasne, najwyższy czas przystąpić do realizacji.