Liberalizacja rynku pocztowego jest dopiero na wstępnym etapie, pomimo, że znowelizowana ustawa Prawo pocztowe weszła w życie ponad rok temu. Niezależni operatorzy pocztowi wciąż nie mają realnej możliwości korzystania z infrastruktury operatora wyznaczonego, mimo prób nawiązania z nim współpracy. Dlatego będą budować swoją równolegle do istniejącej, co jednak z punktu widzenia klienta usług pocztowych uniemożliwi spadek cen za świadczone usługi, ocenili uczestnicy rynku i eksperci podczas VII Debaty Eksperckiej zorganizowanej przez agencję ISBnews.

Początek 2013 roku dla operatorów pocztowych oznaczał start w nową rzeczywistość legislacyjną na rynku usług pocztowych. W styczniu zaczęła bowiem obowiązywać nowa ustawa Prawo pocztowe z 23 listopada 2012 r. Jednym z jej celów było m.in. stworzenie przepisów umożliwiających konkurencję z największym w Polsce operatorem - dodatkowo tzw. operatorem wyznaczonym - Pocztą Polską. Ustawa zrodziła także nadzieję, że dzięki zapewnieniu dostępu do infrastruktury pocztowej operatora wyznaczonego, operatorzy niezależni nie będą musieli rozwijać jej na własną rękę, a tym samym nie ponosić - nie małych z resztą - kosztów tego procesu. Tak się jednak nie stało, a uczestnicy rynku mówią wprost, że ustawa to bubel prawny, w dodatku stwarzający jedynie pozory liberalizacji rynku pocztowego.

Jak podkreśla Rafał Zgorzelski, prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Niepublicznych Operatorów Pocztowych, liberalizacja rynku pocztowego w innych krajach była procesem stopniowym, czasem dość burzliwym, ale rozłożonym w czasie. Celem tych zmian było stworzenie warunków konkurencji rynkowej m.in. poprzez uwolnienie infrastruktury, przy jednoczesnym zabezpieczeniu klientów, ale też i przy zachowaniu wysokiej jakości usług.

W efekcie w kilku krajach - m.in. Danii, Finlandii, Irlandii, Holandii, w Niemczech, Szwecji, czy Wielkiej Brytanii udział punktów agencyjnych operatorów niezależnych w liczbie placówek pocztowych ogółem jest równy lub zbliża się do 100%.

"Kiedyś pani prezes Streżyńska mówiła, że dostęp do infrastruktury powinien być dla wszystkich obecnych na rynku podmiotów, ponieważ była ona tworzona za nasze wspólne pieniądze. Nieporozumieniem jest, że w Polsce infrastruktura budowana za pieniądze Polaków przez dziesięciolecia jest obecnie w większości użytkowana przez operatora narodowego i mimo wielu zabiegów nie udało się do tej pory najważniejszych jej części udostępnić" - powiedział Zgorzelski podczas debaty.

Ustawa z 23 listopada 2012 r. Prawo pocztowe obliguje operatora wyznaczonego, który posiada skrytki pocztowe, własne oddawcze skrzynki pocztowe, system kodów pocztowych identyfikujących obszary doręczeń oraz bazę informacji o zmianie adresu w celu przekierowania przesyłek pocztowych do zapewnienia dostępu do tych elementów operatorom pocztowym świadczącym usługi powszechne.

Nie nakłada natomiast obowiązku udostępnienia przez operatora wyznaczonego innych elementów infrastruktury takich jak dostęp do placówek pocztowych, węzłów ekspedycyjno - rozdzielczych oraz innych elementów składających się na tzw. ostatnią milę, A są to elementy, które umożliwiają wykonanie końcowej usługi pocztowej.

"Budując w 2012 r. naszą organizację liczyliśmy, że będziemy mogli korzystać z infrastruktury operatora wyznaczonego. Nawet prezes UKE Magdalena Gaj mówiła, że będzie możliwość korzystania z infrastruktury np. sortowni. Obecnie jednak sytuacja jest taka, że żaden z operatorów alternatywnych nie może korzystać z prawdziwej infrastruktury. Bo skrytki pocztowe to zdecydowanie za mało" – powiedział prezes Speedmail.pl Janusz Konopka.

Przedstawiciele InPostu, Polskiej Grupy Pocztowej (PGP), jak i Speedmail.pl biorący udział w debacie podkreślają, że nawiązanie współpracy z operatorem wyznaczonym - Pocztą Polską jest bardzo trudne.

"InPost wystąpił w listopadzie 2012 r. do Poczty w sprawie udostępnienia infrastruktury i od tego czasu niewiele się dzieje. Złożyliśmy deklarację, że jeśli podpiszemy umowę z Pocztą Polską, to przestaniemy rozwijać sieć, zaczniemy dostarczać przesyłki za pośrednictwem jej infrastruktury. I oczywiście płacić za to. Poczta jednak konsekwentnie oczekuje kolejnych dokumentów i nadal mamy odpowiedź - trwają analizy" - powiedział dyrektor handlowy InPost Janusz Jank.

Z kolei wiceprezes Polskiej Grupy Pocztowej (PGP) Witold Szczurek podkreśla, że ważną kwestią jest także cena, podejście biznesowe do udostępnianej infrastruktury.

"Działając bowiem biznesowo, kalkulujemy opłacalność korzystania z udostępnionej infrastruktury versus budowa własne sieci. Na dziś Poczta Polska ustala dość wysokie ceny, odstraszające. I w efekcie zostaje z tą infrastrukturą sama, musi ją utrzymywać i ostatecznie cierpi na tym klient - ma co roku kolejne podwyżki cen usług" - powiedział Szczurek.

OSTATNIA MILA MOŻE STAĆ NIEATRAKCYJNA DLA OPERATORÓW ALTERNATYWNYCH

Efektem blokady może być stworzenie przez niezależnych operatorów nowej sieci. To jednak jest nieuzasadnione ekonomiczne i skończy się negatywnie dla wszystkich - operatorów i klientów. "Jeśli chodzi o dostęp do infrastruktury, mamy obecnie sytuację odmowy przez zwłokę. Tymczasem niezależni operatorzy tworzą własną infrastrukturę, więc dziś sieć Poczty Polskiej staje się coraz mniej warta. A za rok może się okazać, że jest bardzo mało warta i nie 40%, ale 80% placówek Poczty będzie ulokowana agencyjnie - może także w sklepach monopolowych i kioskach ruchu. Tak więc ostania mila nie będzie za chwile czymś super atrakcyjnym" - powiedział Jank.

Dodał, że za kilka lat Poczta Polska może mieć kłopot z wykorzystaniem swojej infrastruktury, obecnie rozbudowywanej choćby w segmencie sortowni.

W ocenie Janka z InPost, operatorzy niezależni mogliby pomóc Poczcie z nierentownymi placówkami w rejonach słabo zurbanizowanych. Jeśli nie będą one wykorzystywane wspólnie przez wszystkich uczestników rynku ich deficytowość będzie się pogłębiać, a więc pojawi się kolejny impuls do wzrostu cen. "Przykład ostatnich lat pokazuje, że niezależny operator, wbrew temu co się wydawało, może stworzyć swoją sieć odbiorczą. To powinno być pierwszym znakiem ostrzegawczym dla operatora narodowego" - uważa Zgorzelski. Z jego oceną zgadza się wiceprezes PGP, wskazując, że spółka obecnie dysponuje siecią 8 tysięcy placówek, co jest już liczbą większą niż ta, którą posiada operator wyznaczony.

"To dopiero pierwszy krok, ona stale będzie modernizowana i powiększana. To może być zalążek nowej platformy dla wszystkich operatorów niezależnych. I w efekcie sieć operatora wyznaczonego zostanie sama sobie. Za rok operatorzy niezależni będą mieć szersza, lepszą, i nowocześniejszą infrastrukturę oraz bardziej świadomych i wyedukowanych klientów. Będą także nowe usługi np. elektroniczne potwierdzenie odbioru. Po miesiącu działania robimy już pierwsze testy, a jeszcze w I półroczu chcemy tą usługę uruchomić" - zaznaczył Szczurek. Dodał, że za rok i 10 miesięcy zostanie ogłoszony kolejny konkurs na pełnienie roli operatora wyznaczonego, w którym z pewnością wezmą udział operatorzy niezależni - z dużą szansą na wygraną.

LIBERALIZACJA BEZ EDUKACJI

Paneliści debaty zwrócili także uwagę, że zmianom w prawie pocztowym nie towarzyszyła żadna kampania informacyjna, wsparta przez Urząd Komunikacji Elektronicznej, czy Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. "Cały proces legislacyjny trwał bardzo krótko i w efekcie ustawodawca nie przeprowadził procesu informacyjnego. Spotykamy się ze zdziwieniem, że przesyłki można odbierać w punkcie ksero, w kiosku ruchu czy u innego operatora niezależnego. Zmiany – tak istotne nie zostały w żaden sposób zakomunikowane społeczeństwu" - zaznaczył wiceprezes PGP. Dodał, że nie należy też demonizować miejsc odbioru, z którymi operatorzy niezależni mają podpisane umowy, bowiem 40 % punktów operatora wyznaczonego to także inne miejsca niż typowe placówki pocztowe.

Brak kampanii informacyjnej na temat zmian w prawie pocztowym zauważa także redaktor naczelna portalu Rynek pocztowy Karolina Błauciak. "Mamy dobry przykład z przejściem na telewizję cyfrową, gdzie to samo ministerstwo przeprowadziło bardzo dużą kampanię informacyjną w radiu i telewizji o konieczności zmiany telewizora lub nabycia dekodera. W przypadku poczty tego nie zrobili. Zastanawiające jest „dlaczego?" - powiedziała Błauciak. W jej ocenie, bardzo niewłaściwe jest także to, że nadzór nad UKE oraz Pocztą Polską pełni ten sam urząd - resort administracji i cyfryzacji. Dodatkowo to on tworzy prawo, które potem UKE wdraża i pilnuje egzekwowania.

"W takiej sytuacji trudno o to, by nie dbali oni jednocześnie o interesy operatora narodowego. Ja marzę o prywatyzacji Poczty Polskiej. Może to coś zmieni" – powiedziała Błauciak. Zarówno przedstawiciele ministerstwa, UKE, jak i Poczty Polskiej nie pojawili się na debacie ISBnews. "Od dłuższego czasu obserwujemy, że osoby, które tworzyły prawo lub miały wpływ ma jego tworzenie oraz operator, który z niego korzysta nie biorą udziału w takich spotkaniach i debatach" - podkreślił Jank z InPostu. Rozczarowania nie krył także Zgorzelski. "Jestem mocno zawiedziony nieobecnością na debacie Poczty Polskiej. Reprezentują oni majątek, który budowaliśmy i budujemy nadal wszyscy, z moich i państwa podatków i ich obowiązkiem jest uczestniczyć w takich spotkaniach" - powiedział.

NOWELIZACJI PRAWA NIE BĘDZIE

W ocenie gości debaty ISBnews, na zmiany prawa pocztowego w nieodległej przyszłości raczej nie ma co liczyć. Co nie oznacza, że liberalizacja rynku nie ma szansy postępować. "Nie jestem optymistą, jeśli chodzi o nowelizację prawa pocztowego. Nie będzie zmian, bo 'jakoś się kręci'" - uważa Jank. Również Zgorzelski nie liczy w na głęboką zmianę prawa, szczególnie, że ustawa, która obowiązuje co prawda rodziła się bardzo długo, ale ostatecznie została napisana w ostatniej chwili i nie ma do niej wciąż wielu aktów wykonawczych. "Myślę, że liberalizacja rynku dokona się sama, metodą faktów dokonanych" - podsumował.

Agnieszka Morawiecka
Lesław Kretowicz