Nie widzimy odpływu zagranicznych inwestorów związanego z podwyższoną zmiennością na rynku - Wojciech Kowalczyk, wiceminister finansów
Na koniec 2013 r. udział długu zagranicznego w długu ogółem Skarbu Państwa wynosił 30 proc., a obecnie wzrósł do 37 proc. Zwiększył się również udział inwestorów w długu krajowym – z 33 proc. do 40 proc. Była to zmiana czysto statystyczna. Rzeczywista wartość długu w rękach inwestorów zagranicznych nie zmieniła się przecież w wyniku „operacji OFE”. Sukcesywnie będziemy ograniczać udział walutowej części długu, aby doprowadzić ją z powrotem do poziomu poniżej 30 proc. Podobnie powinno być w przypadku udziału zagranicy w rynku krajowym długu – w wyniku obniżenia potrzeb pożyczkowych spadnie zapotrzebowanie na finansowanie zewnętrzne. Możemy również regulować podaż papierów tak, aby uwzględniać preferencje inwestorów krajowych.
Na pierwszym przetargu w lutym był duży popyt zarówno na obligacje 2-letnie, jak i zmiennoprocentowe. Tych ostatnich sprzedaliśmy najwięcej, a to właśnie obligacje zmiennoprocentowe są najchętniej kupowane przez nasz sektor bankowy. Na aukcji obecni byli również inwestorzy zagraniczni, którzy ostatnio jednak preferują obligacje średnio- i długoterminowe. Pierwsza lutowa aukcja była więc nakierowana na inwestorów krajowych, a na drugiej zakładaliśmy również udział inwestorów zagranicznych.
Nie odnotowaliśmy praktycznie żadnego odpływu zagranicznych inwestorów związanego z podwyższoną zmiennością na rynku. W styczniu był spadek wartości obligacji w posiadaniu inwestorów zagranicznych, ale wynikał on z tego, że inwestorzy nie zainwestowali ponownie pieniędzy, jakie otrzymali z wykupu zapadających w styczniu obligacji. Te pieniądze pozostają jednak w Polsce i inwestowane są w nasze papiery przy praktycznie każdym spadku cen obligacji.
To nie są wyścigi. Przygotowaliśmy się na zmienność na rynkach wschodzących, stąd duże emisje i sfinansowanie ponad połowy potrzeb już na koniec stycznia. Teraz spokojnie realizujemy kolejne plany emisyjne. Termin zakończenia finansowania tegorocznych potrzeb pożyczkowych uzależniony będzie od warunków rynkowych, a te są mocno zmienne.
W przyszłym roku zapada więcej papierów skarbowych. OFE przekazały obligacje, których najwięcej zapadałoby od 2016 r. Nie planujemy jednak niestandardowej aktywności. Skala prefinansowania będzie taka, jaką rynek uzna za racjonalną.
Minister Szczurek powiedział ostatnio, że większym zmartwieniem jest ryzyko umocnienia złotego, a nie jego osłabienia. Jestem tego samego zdania. Ponieważ oczekiwania rynku są nakierowane na aprecjację, oznaczałoby to wyprzedzający napływ zagranicznego kapitału – w takiej sytuacji apetyt rynku na obligacje sprzedawane w ramach prefinansowania przyszłego roku byłby duży.
Mamy scenariusze na każde zachowanie rynku, ale nie było i nie ma w nich miejsca na rolę BGK jako podmiotu zapobiegającego aprecjacji. Są inne instytucje bardziej predysponowane do tego typu działań.
Nie jest powiedziane, że aprecjacja będzie. Rynek jest często oderwany od fundamentów. Jest coraz większy konsensus co do optymistycznego nastawienia dotyczącego prognoz wzrostu gospodarczego. Ten wzrost powinien dodatkowo się odbywać przy niskiej inflacji i dalszym wzroście eksportu. Deficyt obrotów bieżących za ubiegły rok był niewielki, poniżej 2 proc. PKB. Według analityków w tym roku będzie poniżej 3 proc. Napływ netto funduszy europejskich w tym roku wyniesie 15 mld euro, podczas gdy w zeszłym było to 11 mld euro. Mamy dużą stabilność polityczną w porównaniu z innymi krajami i jak pokażemy, że zmniejszamy deficyt i dług, to agencje ratingowe mogą przychylniej spojrzeć na poprawę naszej oceny.
Wszystko zależy od skali i tempa zmniejszania deficytu. Do kwietnia musimy pokazać Komisji Europejskiej sposoby, którymi chcemy to osiągnąć. Minister Szczurek mówił, że ten i przyszły rok to trzymanie finansów pod kontrolą i zaciskanie pasa. Jeśli chodzi o wydatki w relacji do PKB, to na tle innych krajów UE my je mocno zmniejszyliśmy od 2010 r. Jednak trzeba pamiętać o tym, że agencje ratingowe po doświadczeniach sprzed sześciu lat teraz są bardziej ostrożne.
Na koniec stycznia wyniosła 39,4 mld zł. Jej wysokość nie jest jednak celem samym w sobie, a uzależniona jest od projekcji przepływów budżetowych i sytuacji rynkowej. W tym roku mamy kumulację potrzeb pożyczkowych w pierwszych czterech miesiącach, więc i rezerwa środków powinna być większa. Dalsze kształtowanie rezerwy będzie wypadkową potrzeb budżetowych po stronie wydatkowo-rozchodowej, kształtowania się dochodów, napływu środków z UE i sytuacji rynkowej.
Około 47 proc. według metodologii polskiej i około 50 proc. według metodologii unijnej.
Pozostało
82%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama