Na niedawnym Forum Energetycznym w Sopocie miałem przyjemność moderować panel pt. „Państwo jako inwestor”. Na moje pytanie, czy państwo jako inwestor jest potrzebne, wszyscy odpowiedzieli twierdząco. Szef ważnej komisji rosyjskiej Dumy szczerze dodał, że w Rosji inwestycje sektora publicznego są bardzo często motywowane politycznie, a nie oparte na argumentach biznesowych.
Przysłuchiwał się też uważnie debacie o porażkach państwowych inwestycji infrastrukturalnych, do których zostały zaliczone budowy stadionów, i prognozował, że z rosyjskimi inwestycjami w Soczi i na mundial w 2018 r. prawdopodobnie będzie podobnie. Co prawda, rząd Rosji już znalazł sposób na ten kłopot i sprzeda część udziałów w tej infrastrukturze Gazpromowi. Zauważyłem, że prezes Polskich Inwestycji Rozwojowych uczestniczący w panelu kręcił głową, czyli na szczęście w Polsce raczej nie należy się spodziewać strategii wyjścia państwa z nieudanych inwestycji przez sprzedaż do spółek Skarbu Państwa. No i może się zdarzyć, że będą same udane inwestycje, czego szefowi PIR szczerze życzę.
W panelu dużo mówiliśmy o partnerstwie publiczno-prywatnym. Rachunkowość unijna pozwala realizować w tej formule inwestycje w taki sposób, że ich finansowania nie dolicza się do długu publicznego, pod warunkiem że odpowiednią część ryzyka wezmą na siebie instytucje finansowe. Wypada mieć nadzieję, że instytucje finansowe w Polsce, na które istotny wpływ ma Skarb Państwa, będą twardo analizowały takie projekty, a ich bilanse nie posłużą jako wygodna przystań dla ukrytego długu publicznego. Wystarczy, że ZUS ma tego długu na ponad 2 bln zł. Ciekawe jest również to, że wydatki inwestycyjne samorządów według nowelizacji ustawy o finansach publicznych nie będą się wliczać do deficytu objętego limitem ustawowym, a bieżące będą. Zobaczymy, czy pojawią się nowe praktyki uznawania pewnych kategorii wydatków za inwestycyjne.
PIR na razie ma w portfelu cztery projekty o wartości miliarda złotych we wczesnej fazie realizacji, zatem flagowa instytucja publiczna odpowiedzialna za inwestycje infrastrukturalne tego sektora powoli się rozpędza. Bardziej niż na efekt popytowy przed wyborami paneliści liczyli jednak na wpływ PIR na stworzenie dobrych standardów partnerstwa publiczno-prywatnego. Sam prezes mówił, że PIR powinno odgrywać rolę profesjonalnego centrum finansowego wewnątrz sektora publicznego, które może dodatkowo weryfikować ważne inwestycje publiczne, zanim zostaną rozpoczęte, co powinno prowadzić do poprawy jakości tych inwestycji. Trzymamy kciuki, żeby tak się faktycznie stało, tym bardziej że uczestnicy panelu nie mieli żadnych problemów ze wskazaniem dużych inwestycji infrastrukturalnych, które są absurdalne. Wymieniano słynne aquaparki w każdym powiecie (podobno planowane są kolejne), wspomniane już stadiony czy puste autostrady, chociaż w tej sprawie zdania były podzielone. Podniesiono też kwestię miliardowych inwestycji w infrastrukturę naukowo-badawczą na uczelniach i parkach naukowo-technologicznych, która często-gęsto jest zdublowana, a ponieważ brakuje kapitału ludzkiego, wiele z tych inwestycji w infrastrukturę badawczą zwyczajnie się zmarnuje. W tym przypadku państwo jako inwestor staje przed bardzo poważną próbą, bo w czasach drastycznego spadku innowacyjności Polski takie marnotrawstwo byłoby nie do pomyślenia.
Panel skrytykował regułę najniższej ceny w przetargach publicznych, co uczyniło z sektora publicznego rzeźnika polskich firm budowlanych. Podobno praktyka powoli się zmienia i teraz ważyć będą inne czynniki. Ale Polska w tej kategorii spadła do drugiej setki w rankingu World Economic Forum w tym roku. Oby to się poprawiło, zanim przyjdą kolejne duże pieniądze do wydania.

Wiele inwestycji w infrastrukturę badawczą zwyczajnie się zmarnuje