W przyszłym roku rząd dołoży do ubezpieczeń rolnych 200,7 mln zł. Taką kwotę wpisano do projektu budżetu na 2014 r. To wprawdzie więcej niż w tym roku (początkowo wartość dotacji miała sięgać 203 mln zł, jednak w ramach nowelizacji ustawy budżetowej we wrześniu obcięto ją do 183 mln zł), ale zdaniem specjalistów z branży ubezpieczeniowej – wciąż o wiele za mało.
Jak wyliczają ubezpieczyciele, aby polisy z 50-proc. dopłatą z kasy państwa mogli kupić wszyscy rolnicy posiadający uprawy zbóż, warzyw i owoców oraz hodowle zwierząt, dotacja musiałaby sięgać 700–800 mln zł. To nawet czterokrotnie więcej, niż faktycznie przeznacza budżet. Ale dzięki takiemu wsparciu zniknąłby problem, skąd brać pieniądze na pomoc dla rolników, których dotknęłyby skutki klęsk żywiołowych.
Dlaczego rząd nie chce dopłacać do rolniczych polis? Pytany o to resort finansów po odpowiedź odsyła do Ministerstwa Rolnictwa. – Podpisujemy umowy z zakładami ubezpieczeniowymi tylko na kwotę dostępnych środków – informuje Małgorzata Książyk, rzecznik resortu rolnictwa.
Dziś kwota dopłat wystarcza na ubezpieczenie ok. 3 mln z blisko 11 mln hektarów upraw. Ubezpieczenie posiada 10 proc. z ok. 2 mln rolników – a teoretycznie jest ono obowiązkowe.
W projekcie budżetu zadaniowego rząd zakłada zwiększanie ubezpieczonego areału z 32 proc. obecnie do 37 w przyszłym roku i 46 proc. w 2016 r. Nie towarzyszy temu jednak zapowiedź zwiększania dotacji do ubezpieczeń. Równocześnie rząd zastrzega, że plan może się nie powieść. Powód? „Trzeba się liczyć z niskim zainteresowaniem producentów rolnych zawarciem umowy ubezpieczenia ze względu na stawki taryfowe” – czytamy w uzasadnieniu do projektu budżetu.
– Rolnicy chcą się ubezpieczać, ale na pokrycie pełnej składki ich najzwyczajniej nie stać – uważa Jan Krzysztof Ardanowski, rolnik, poseł PiS. Faktyczna cena polisy za hektar rzepaku to średnio 350 zł, za hektar innego zboża – 150 zł.
– Powinniśmy zrobić wszystko, aby 100 proc. obsianego areału było ubezpieczone, bo tylko to pozwoli nam utrzymać i zwiększać poziom upraw, inaczej z roku na rok będzie ich mniej – twierdzi Ardanowski. – Problemy z klęskami żywiołowymi zdarzają się bowiem co roku, albo gradobicie, albo przymrozki czy huragany. Mamy jak w banku, że co roku coś się wydarzy – dodaje.
Największy ubezpieczyciel rolników – Concordia – w 2012 r. wypłacił w ramach odszkodowań rolnych 371,8 mln zł, trzy razy tyle, ile zebrał składki. W tym roku zlikwidował już 4,6 tys. szkód, z czego 3,7 tys. to efekt gradobicia. Wypłacono 68 mln zł.
136 tys. tyle polis upraw rolnych zawarły w ubiegłym roku towarzystwa ubezpieczeniowe
50 tys. to orientacyjna liczba polis w 2005 r., przed wprowadzeniem dopłat do rolniczych ubezpieczeń
355 mln zł to kwota, jaką zebrały w ubiegłym roku w całej Polsce towarzystwa z ubezpieczeń rolnych