Warszawski parkiet będzie mógł liczyć na nowe inwestycje z funduszy tylko pod warunkiem, że zostaną w nich wszyscy członkowie OFE.
Struktura portfela inwestycyjnego OFE / Dziennik Gazeta Prawna
Jeśli zaproponowane przez resorty finansów i pracy zmiany wejdą w życie, OFE poza obligacjami będą musiały oddać ZUS jeszcze 48–50 mld zł do końca tej dekady.
Taka kwota trafi do OFE w ramach suwaka, który zakłada przekazywanie do ZUS co miesiąc części oszczędności tych osób, które mają do emerytury 10 lat i mniej. Wyliczenia te przedstawił Piotr Lewandowski, prezes Instytutu Badań Strukturalnych, w analizie „Przegląd funkcjonowania systemu emerytalnego”.
Według tych szacunków kwota przelewana do ZUS będzie niewiele mniejsza od łącznej wartości składek, które trafią do 2020 r. do funduszy. To oznacza, że w tym okresie OFE będą mogły przeznaczyć od 7 do 12 mld zł na inwestycje na giełdzie. Inni eksperci mówią raczej o szansie na zbilansowanie transferów.
– W mojej ocenie to będzie miało szanse się zbilansować wyłącznie pod warunkiem, że wszyscy członkowie zostaną w OFE. Inaczej fundusze będą musiały dopłacać – wyjaśnia Wojciech Otto, profesor Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.
Marcin Mrowiec, główny ekonomista Pekao, obawia się, że w tej sytuacji OFE nie będą miały żadnego manewru. – Istnieje ryzyko, że będą one jedynie zarządzały tym, co zgromadziły dotąd, przerzucając środki z jednych aktywów w inne – uważa ekonomista.
Z kolei Piotr Kalisz, główny ekonomista City Handlowego, przypomina, że z czasem nałożą się na to zmiany demograficzne, które jeszcze spotęgują ten efekt. – Ten proces by nastąpił, ale 10 lat później, a tak przenoszenie środków z OFE do ZUS plus to, że coraz mniej z nas będzie pracowało, spowodują, że za parę lat OFE i tak będą musiały dopłacać – wyjaśnia Kalisz.
Co gorsza, wprowadzenie suwaka nie będzie korzystne dla przyszłych emerytów.
– Stracą ci uposażeni, którzy osiągną wiek emerytalny wtedy, gdy giełda będzie stabilna lub będzie rosła – uważa Piotr Lewandowski. Jego zdaniem oszczędności takich osób będą niższe o 10 proc. w stosunku do sytuacji, kiedy byłyby one inwestowane do końca. Zyskają zaś – ok. 3 proc. – ci, w przypadku których moment przejścia na emeryturę przypadnie na załamanie lub krach na giełdzie.
Jednak z szacunków wynika, że takie zyski zanotują tylko trzy na dziesięć roczników.
Na dodatek owe zyski będą dotyczyć wyłącznie kapitału, jaki wpłynie do ZUS. Bo wysokość samych świadczeń będzie zależeć już od zupełnie innych czynników.
– Będzie ustalana decyzją polityczną, która w pewnych sytuacjach będzie mogła służyć zwiększeniu transferów, a w pewnych – osiągnięciu oszczędności budżetowych, np. poprzez waloryzację dopiero po przekroczeniu pewnego progu skumulowanej inflacji – dodaje Lewandowski.