Kilkudniowy protest mieszkańców angielskiego hrabstwa Sussex nie powstrzymał wierceń w poszukiwaniu gazu łupkowego. Pomimo usunięcia blokady drogi przez policję, organizatorzy akcji zapowiadają, ze będą ją prowadzić nadal.

Lokalne władze skierowały do akcji 90 policjantów. Usunęli oni stuosobową pikietę siedzącą na drodze do szybu projektowanego pod wsią Balcombe i umożliwili dojazd ciężarówce ze sprzętem wiertniczym. Policja określa uczestników pikiety jako "profesjonalnych aktywistów". Ich rzeczniczka zapewniała jednak, że w proteście bierze udział wielu mieszkańców okolicy.

Lokalna komenda twierdzi, że policjanci nie stosowali przemocy, ale brytyjskie media obiegły wykonane w piątek wideoklipy ukazujące metody rozrywania ludzkiego łańcucha: policjanci chwytali jego uczestników za głowy i wbijali im w policzki knykcie dłoni, zmuszając ich, by w samoobronie puścili się za ręce. Wówczas trzech, lub czterech policjantów wynosiło protestujących. Najbardziej opornym zakładano kajdanki. Według różnych źródeł aresztowano 16 lub 18 osób.

Firma wydobywcza Cuadrilla twierdzi, że protest nie ma sensu, gdyż nie zamierza rezygnować z poszukiwania w Balcombe ropy. Nawet gdyby natrafiła tam na gaz łupkowy, musiałaby ubiegać się o nowe pozwolenie na stosowanie budzącej sprzeciwy metody frakingu.