W Irlandii Północnej trwa drugi dzień szczytu przywódców grupy G-8. Wczoraj spotkanie rozpoczęła zapowiedź podjęcia rokowań o wolnym handlu między Ameryką a Unią Europejską. Potem plenarna dyskusja zeszła na gospodarkę międzynarodową, a wieczorem, przy roboczym obiedzie, poruszono sprawę wojny w Syrii.

Początek szczytu był niezwykle optymistyczny. Na nieformalnym spotkaniu Barack Obama i przywódcy unijni doszli do porozumienia w sprawie otwarcia negocjacji o utworzeniu największego w historii otwartego rynku.

"Ta umowa, która może wzbogacić gospodarkę Unii Europejskiej o 100 miliardów funtów i gospodarkę Stanów Zjednoczonych o 80 miliardów, przy okazji może też dać 85 miliardów reszcie świata..." - mówił potem premier Cameron. A prezydent Unii Europejskiej Herman Van Rompuy oświadczył z satysfakcją: "Panie i Panowie - Atlantyk to nie przeszłość, to również przyszłość".

Potem jednak doszło do zgrzytów w sprawie Syrii. Odosobniony prezydent Władymir Putin powtórzył w rozmowie z prezydentem Obamą, że Rosja będzie nadal zbroić prezydenta Assada. Obama uzyskał jedynie zapewnienie, że Rosji również zależy na wszczęciu rokowań między stronami konfliktu i na uniknięciu stosowania gazów bojowych. Komentatorzy podkreślają, że pomimo różnic, prezydent Putin i przywódcy zachodni zachowują się kurtuazyjnie.