Małe sklepy osiedlowe wciąż mają silną pozycję w Polsce. Choć w dyskontach jest taniej, to sklepy osiedlowe zdobywają klientów często większym i lepiej dopasowanym asortymentem oraz wygodą kupowania. Po raz czwarty rusza kampania „Tu mieszkam, tu kupuję” wspierająca mały handel.

– My, Polacy, bardziej niż inne nacje lubimy sklepy "za rogiem". Świadczy o tym ich całkiem niezła kondycja na polskim rynku – mówi Agencji Informacyjnej Newseria Magdalena Figurna, manager ds. PR i komunikacji wewnętrznej Makro Cash and Carry, które prowadzi kampanię „Tu mieszkam, tu kupuję”, organizując konferencje oraz wspierając rozwój sieci franczyzowych.

Ekspansja dyskontów na polskim rynku bardziej zagraża sklepom średniej wielkości niż osiedlowym. Te nie tylko mają większy asortyment, ale mogą też lepiej dopasować się do potrzeb klientów. Ich mocną stroną jest znajomość tych potrzeb, a także to, że przyjemniej robi się zakupy w małym, znanym punkcie.

– Ewidentnie ich przewagą jest dobór odpowiedniego asortymentu, tak żebyśmy mogli kupić w sklepie osiedlowym wszystko to, czego właśnie w sklepie osiedlowym potrzebujemy. Pewne zakupy będziemy wykonywać raz w tygodniu i te produkty wcale nie będą tak niezbędne w szerokim asortymencie w sklepie osiedlowym – mówi Maciej Krauss z Fern Partners, spółki doradczej. – Natomiast są takie, których potrzeba nam codziennie, w najlepszej jakości, najlepszej świeżości i tego oczekujemy od sklepu osiedlowego.

Andrzej Chudy, właściciel sklepu osiedlowego w Chorzowie, potwierdza, że to właśnie dobór towarów jest najważniejszy. Podkreśla, że w jego sklepie musi znaleźć się dokładnie to, czego szuka lokalny klient. Cena nie jest tu najważniejszym czynnikiem.

Zgadza się z tym Maciej Krauss, który podkreśla, że sklepy wielkopowierzchniowe zawsze będą tańsze. Twierdzi, że dyskonty promują się jako znacznie tańsze niż sklepy osiedlowe, choć w rzeczywistości różnica nie jest aż tak duża. Pomimo wyższych cen w sklepach osiedlowych możemy jednak wydawać mniej, bo kupujemy rozsądniej i w mniejszych ilościach. Do tego zakupy są szybsze.

Małe sklepy mają też przewagę w asortymencie, który może być tam nawet czterokrotnie większy.

– Dyskont ma ograniczoną liczbę asortymentów, około 1-1,1 tys. indeksów. Dlatego małe sklepy w tej chwili stawiają na zwiększanie tej liczby, nawet do 3-4 tysięcy. Kolejną przewagą małych sklepów jest często możliwość płacenia kartą, czego nie ma w Biedronce, czyli największej sieci dyskontowej w Polsce – mówi Sebastian Szczepaniak, ekspert rynku handlowego.

Szczepaniak podkreśla, że dzięki temu sklepy osiedlowe utrzymują się nawet w bezpośrednim sąsiedztwie dyskontów. Klienci robią wprawdzie duże zakupy w sklepie wielkopowierzchniowym, ale potem dokupują brakujące towary w osiedlowym.

Sklep osiedlowy w ramach franczyzy

Z uwagi na coraz większą konkurencję na rynku, Makro zachęca właścicieli sklepów osiedlowych do zakładania sklepów w oparciu o franczyzę.

– Franczyza posiada dwa ogromne atuty, jeżeli jest w sposób właściwy prowadzona przez swojego operatora. To jest, po pierwsze, dzielenie się wiedzą i know how ze swoimi franczyzobiorcami, czyli po prostu przekazanie im pełnego pakietu wiedzy. Drugi ogromny atut to budowanie pełnej gamy elementów wsparcia, od pomocy w zakresie budowy asortymentu poprzez zarządzanie cenami, zarządzanie ekspozycją produktów w sklepie i szereg dodatkowych rozwiązań, które dobrzy franczyzobiorcy wypracują – mówi Marc Dherment z Makro Cash and Carry.

Dherment dodaje, że sklepy osiedlowe mogą działać samodzielnie, ale coraz trudniej będzie im w ten sposób konkurować. Andrzej Chudy, właściciel chorzowskiego sklepu osiedlowego, przyznaje, że rywalizacja cenowa dyskontów nie pozostaje bez wpływu na rynek.

– Trzeba to nadganiać większą pracowitością i dobrym asortymentem, który interesuje klienta – podsumowuje Chudy. – Żeby sobie jakoś radzić, trzeba mieć towar w sklepie, przyjemną obsługę, uczciwą cenę i trzeba przyjąć inną filozofię handlu.