Prywatyzacja się kończy, nacjonalizacja zaczyna. Jeśli rząd zlikwiduje otwarte fundusze emerytalne, przejmie kontrolę w kilkudziesięciu prywatnych firmach. Alternatywą może być sprzedaż aktywów. Jednak po tym giełda nie podniesie się przez lata - pisze "Puls Biznesu".

Prawie 270 miliardów złotych odłożonych w OFE mają kolosalne znaczenie dla gospodarki - czytamy w gazecie. Fundusze pożyczyły bowiem Skarbowi Państwa ponad 125 miliardów złotych, obejmując obligacje. Jeszcze więcej zawdzięczają im prywatne firmy bo w ich akcje OFE zainwestowało ponad 101 miliardów złotych, a 30 miliardów w obligacje nieskarbowe, w tym korporacyjne.

Gdyby rząd zlikwidował OFE przejmie kontrolę między innymi w firmach: Kęty, Bogdanka, Amrest i Elektrobudowa.

Prezesowi tej ostatniej, Jackowi Faltynowiczowi, trudno sobie wyobrazić, że firma wróciłaby do Skarbu Państwa. Jak mówi, każda forma własności jest lepsza od państwowej. Nacjonalizację określa jako proces wbrew naturze.
Teoretycznie rząd zamiast przejmować akcje i obligacje mógłby nakazać OFE spieniężenie portfela. Ta operacja musiałaby być jednak rozłożona w czasie i byłaby bardzo bolesna - prognozuje "Puls Biznesu".