Od 7 do 10 proc. – tyle średnio spadła cena minuty rozmowy w sieciach komórkowych Plus, Orange i T-Mobile w ubiegłym roku – wynika z szacunków DGP na podstawie wyników finansowych wszystkich operatorów. Posiadacze komórek zaoszczędzili, ale dla trzech największych sieci oznaczało to pogłębienie spadku przychodów. Zyskiwał jedynie Play, który przyciągał klientów od większych konkurentów o połowę niższą stawką.
– Erozja cen jest normalna. Minuta tanieje, ale zachęca to klientów do wydzwaniania większej liczby minut – tłumaczy Wojciech Pytel, wiceprezes Polkomtelu, operatora sieci Plus.
Jak zarabiają operatorzy komórkowi w Polsce / DGP
I faktycznie klienci Plusa rozmawiali przez komórki średnio 162,5 minuty miesięcznie. Tak samo rozmowni byli użytkownicy sieci Orange. Klienci taniego Playa rozmawiali miesięcznie blisko cztery godziny, o połowę dłużej niż ci z T-Mobile.
Ile faktycznie kosztowała w minionym roku minuta rozmowy? W Plusie za minutę klient płaci 18 gr, w Orange – 20 gr. Najdrożej wychodzi w T-Mobile, w którym cena kształtuje się na poziomie 24 gr. W Playu z kolei cena minuty kurczy się do 9 gr. Takie są szacunki stawek na podstawie deklaracji, jaka część przychodów poszczególnych firm pochodzi z usług głosowych.
– Niska cena minuty w Playu wynika głównie z tego, że operator ten – praktycznie jako jedyny na taką skalę – dodaje bezpłatne połączenia wewnątrzsieciowe do prawie każdej oferty, także prepaid – tłumaczy Witold Tomaszewski, ekspert telekomunikacyjny serwisu Telepolis.pl.
Z kolei wyższa stawka połączeń u największych operatorów to efekt tego, że choć mają pakiety tańszych połączeń, są one dobrze schowane i upominają się o nie tylko najbardziej obeznani z rynkiem klienci.
– Tacy klienci dużych sieci potrafią też osiągnąć poziom cenowy podobny do klientów w Playu – tłumaczy Tomaszewski.
W tym roku połączenia jeszcze potanieją, co będzie efektem działań regulatora rynku – Urzędu Komunikacji Elektronicznej – obniżającego stawki hurtowe, które płacą sobie nawzajem operatorzy. Sieci obniżają właśnie do 29 gr sięgające w niektórych ofertach nawet 75 gr ceny za minutę rozmowy do Playa.
W tym roku połączenia jeszcze potanieją. To efekt działań UKE



Przychody i zyski operacyjne trzech największych operatorów – Plusa, Orange i T-Mobile – spadają w wyniku wojny cenowej i ciągłej presji ich mniejszego konkurenta Playa, który zyskuje kosztem graczy z wielkiej trójki.
– Rośnie popyt na mobilny internet i w ten sposób będziemy się starali zastępować spadające wpływy z usług głosowych – podkreślał wczoraj Wojciech Pytel, wiceprezes Polkomtelu, operatora sieci Plus, który jako ostatni ujawnił wyniki finansowe za 2012 r.
Wpływy firmy skurczyły się w stosunku do 2011 r. o 2,5 proc. W Orange spadły o blisko 2,9 proc., a w T-Mobile – o 1,8 proc. Kosztem wielkiej trójki rośnie Play. Jego wpływy zwiększyły się w ubiegłym roku o 69 proc.
Ostra konkurencja cenowa wpływa na obniżenie zysków operacyjnych największych operatorów. Największy spadek miał miejsce w Orange – wyniósł blisko 9 proc. W Plusie – o 1 proc. – Przychód na jednego klienta spadał u nas najwolniej ze wszystkich operatorów, co udało się uzyskać dzięki największej liczbie klientów kontraktowych oraz wzrostowi sprzedaży mobilnego internetu – podkreślał Wojciech Pytel. Liczba klientów abonamentowych firmy przekracza 7,4 mln, a operator szacuje swój udział w tym segmencie na 30 proc., co daje mu pierwszą pozycję.
Joanna Nieckarz, członek zarządu odpowiedzialna za finanse, przyznała, że operator ma obecnie ponad 600 tys. klientów abonamentowych dostępu do sieci (ale nie wiadomo, ilu korzysta z LTE). W ostatnim kwartale przychody z internetu wzrosły o 17 proc., choć wzrost zużycia danych przez klientów sięga 62 proc. Ta różnica to w pewnej części efekt spadku cen mobilnego internetu. – To wynika z erozji cen, ale także bardziej świadomego wykorzystywania przez klientów posiadanych pakietów – tłumaczy Wojciech Pytel.
W przeciwieństwie do Orange i T-Mobile Plusowi udało się dzięki oszczędnościom i restrukturyzacji marży się EBITDA (proporcja zysku operacyjnego powiększonego o amortyzację do przychodów) o 0,5 pkt proc. do 39,2 proc. Sam zysk operacyjny przed potrąceniem odsetek, podatków i amortyzacji był najwyższy na rynku – wyniósł 2,79 mld zł – choć podobnie jak u konkurentów spadł.
Wypracowane dochody pozwoliły operatorowi spłacić 1 mld zł kredytu (800 mln zł rok przed czasem), jaki Zygmunt Solorz-Żak zaciągnął na jego przejęcie. Obecnie spółka wciąż ma 11 mld zł zadłużenia, z czego ponad 60 proc. w złotowych kredytach, a pozostałą kwotę w obligacjach w euro i dolarach. Operator negocjuje obecnie z bankami refinansowanie kredytu.