W bankomatach na Cyprze brakuje gotówki, a mieszkańcy są poirytowani. To skutki kontrowersyjnego podatku wprowadzonego przez rząd na Cyprze.

Władze w Nikozji wynegocjowały z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Unią Europejską, pożyczkę w wysokości 10 miliardów euro. Ma być to finansowy ratunek dla kraju. Ale jest warunek - cypryjski rząd został zobowiązany do wprowadzenia jednorazowego podatku - od 7 do 10 procent zdeponowanych pieniędzy w banku. Dotyczy to każdego mieszkańca wyspy. Zyski z podatku mają wynieść prawie 6 miliardów euro, a Cypryjczycy dostaną w zamian akcje swoich banków.

Wielu Cypryjczyków nie zgadza się jednak na to rozwiązanie i daje wyraz swojemu niezadowoleniu. Co gorsza, w piątek w cypryjskich bankomatach zabrakło gotówki.

Prezydent Nicos Anastasiades oświadczył, że wprowadzenie podatku jest niezbędne, bo bez niego upadłyby banki. Dziś na nadzwyczajnym posiedzeniu cypryjski parlament zdecyduje o przyszłości kontrowersyjnego podatku.