Przed nami kilka godzin nerwów - tak przed rozpoczęciem unijnego szczytu w Brukseli mówi komisarz do spraw budżetu, Janusz Lewandowski. Podkreśla, że wszystkie kraje muszą się odnaleźć w nowej propozycji szefa Rady Europejskiej. Według nieoficjalnych informacji, Herman van Rompuy zakłada zobowiązania na poziomie 957 miliardów euro.

Janusz Lewandowski powiedział, że kraje-płatnicy netto sprawdzą teraz, czy zostali sprawiedliwie potraktowani. Czeka nas droga poprzez pewien wzrost niezadowolenia aż do próby pogodzenia, która nastąpi pewnie w późnych godzinach nocnych - dodał komisarz. Podkreślił, że porozumienie jest potrzebne, bo ciężko będzie znaleźć kolejną okazję do spotkania tylu europejskich przywódców. Jednak, zdaniem Lewandowskiego, o kompromis w sprawie budżetu będzie trudniej niż przy ustalaniu siedem lat temu poprzedniego budżetu. Trzeba bowiem będzie znaleźć porozumienie z Parlamentem Europejskim, który ma większe uprawnienia i jest coraz mniej zadowolony z cięć budżetowych. Porozumienie uzyskane na szczycie będzie więc otwarciem się na mandat negocjacyjny z Parlamentem który, jak powiedział Lewandowski, może coś poprawić w budżecie.

Polski komisarz uznał za "księżycowy pomysł" postulat Jarosława Kaczyńskiego, aby nasza delegacja dążyła do wynegocjowania 470 miliardów złotych. Lewandowski podkreślił, że przedstawiciele rządu rozmawiają w Brukseli o poważnych celach negocjacyjnych i trudno sobie wyobrazić sytuację, w której przy kolejnych redukcjach budżetu Polska dostaje niebotyczne miliardy. Polska ma swój cel negocjacyjny, bardzo jasno określony, i wcale nie pomaga jej dopingowanie na sposób "krokodyla przywieź luby" - powiedział Janusz Lewandowski. Prezes Prawa i Sprawiedliwości mówił, że powtarzana suma 300 miliardów złotych może w istocie oznaczać dużo mniejszą kwotę, niższą niż suma przyznana Polsce w 2007 roku.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że największym "hamulcowym" w wypracowaniu porozumienia na szczycie jest wciąż Wielka Brytania, która nie zgadza się na najnowszą propozycję Hermana van Rompuya.