Rząd na najbliższym posiedzeniu ma się zająć konsolidacją zbrojeniówki. Domagają się tego związkowcy z największych firm tej branży. Grożą protestami, jeśli Rada Ministrów nie ujednolici nadzoru właścicielskiego.

Związkowcy apelują do premiera, żeby podjął ostateczną decyzję, jak ma w kolejnych latach wyglądać łączenie firm zbrojeniowych w jeden koncern obronny. W ubiegłym tygodniu rozmawiali na ten temat z przedstawicielami ministerstwa gospodarki i obrony narodowej.

Szef MON Tomasz Siemoniak zapewnia, że nikt w rządzie krzywdy zbrojeniówce zrobić nie chce. Podkreślił w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową, że w tej chwili są dwa warianty przyszłej integracji firm zbrojeniowych i trzeba to szczegółowo przeanalizować. Wszyscy są jednak zgodni, że bez połączenia polski przemysł obronny nie będzie konkurencyjny na rynkach światowych.

Sprawa dalszej konsolidacji ma być omawiana na wtorkowym posiedzeniu Rady Ministrów. Pierwotnie rząd miał się zająć tym tematem na początku grudnia 2012 roku. Punkt o zbrojeniówce spadł jednak z porządku obrad.

Temat integracji firm zbrojeniowych ciągnie się od 2007 roku. Za rządów PiS opracowano plan konsolidacjiwokół Grupy Bumar do 2012 roku. Wtedy też przedstawiciele części firm - między innymi Huty Stalowa Wola i będących własnością MON wojskowych przedsiębiorstw remontowo-produkcyjnych - krytykowali tak zaplanowaną konsolidację.

Dwa lata temu pracownicy wojskowych zakładów zaproponowali, żeby je zintegrować bez włączania do Bumaru. Niedługo potem przeciw włączeniu do Bumaru opowiedziały się też Wojskowe Zakłady Mechaniczne w Siemianowicach, które produkują transportery Rosomak.

Jesienią ubiegłego roku nastąpił kolejny zwrot akcji. Premier Donald Tusk zapowiedział bowiem, że plan włączenia Huty Stalowa Wola do Bumaru musi być jeszcze przeanalizowany. Mówi się o nowej koncepcji łączenia firm zbrojeniowych. Plan zakłada, że wokół zakładu w Stalowej Woli powstanie koncerm pancerno-artyleryjski. Spekuluje się też, że mają do niego wejść niektóre spółki z Grupy Bumar. Media z branży wojskowej donoszą, że pomysł narodził się w ministerstwie obrony. Resort tych pogłosek nie komentuje.
.