Orlen, Lotos, Shell i BP nie wzięły udziałów w przetargach na 15 MOP-ów. Teraz grożą im kary.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów sprawdza, czy są podstawy do wszczęcia postępowania, które wyjaśni, czy doszło do nielegalnej zmowy między sieciami stacji paliw. Urząd zainteresowało to, że – jak ujawniliśmy już 28 grudnia – Orlen, Lotos, Shell i BP w zeszłym roku zgodnie nie wzięły udziału w rozpisanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad konkursach na 15 miejsc obsługi podróżnych (Statoil dotychczas nie startował w przetargach na MOP-y).
Koncerny zrezygnowały m.in. z uczestniczenia w przetargach na budowę MOP-ów przy autostradach A2, A4, A1 i A18. Wiadomo, że sieciom nie odpowiadały proponowane przez GDDKiA warunki obsługi MOP-ów, które – ich zdaniem – nie gwarantowały opłacalności przedsięwzięcia w ciągu 18 lat dzierżawy.

Grożą gigantyczne kary

– Niewykluczone, że doszło do zmowy przetargowej – usłyszeliśmy w UOKiK. Gdyby postępowanie wykazało, że faktycznie złamano prawo, firmom groziłyby gigantyczne kary, nawet do 10 proc. ich zeszłorocznego przychodu. Tylko Orlen notuje roczne obroty rzędu 100 mld zł.
Na wyjaśnieniu tej sprawy zależy również GDDKiA. Zasada jest bowiem taka, że bez działających MOP-ów GDDKiA nie wprowadza opłat za przejazd autostradą dla aut osobowych.
Wykazanie winy koncernów nie będzie jednak proste. – Udowodnienie zmów przetargowych bywa w praktyce bardzo trudne. Opiera się na poszlakach, np. informacji, że pewne osoby spotykały się albo wymieniały SMS-y z sugestiami dotyczącymi zachowania w przetargu – wyjaśnia Hubert Tański, radca prawny z CMS Cameron McKenna.
Sieci paliwowe przekonują, że nie ma mowy o żadnym celowym działaniu: zmowie czy bojkocie. Dorota Adamska z centrali BP Polska zapewniła nas, że koncern nigdy nie brał udziału w żadnych porozumieniach z konkurencyjnymi firmami. – Nie bierzemy udziału we wszystkich przetargach na MOP-y, a wyłącznie w tych, które dotyczą lokalizacji najbardziej nas interesujących. Wynika to jednak wyłącznie z indywidualnych decyzji spółki, podyktowanych jej własną analizą ekonomiczną. To nie zbiorowy bojkot przetargów, ale raczej racjonalny wybór podyktowany względami czysto biznesowymi – twierdzi.
Wskazuje, że firma nie ma obowiązku uczestniczenia w każdym ogłaszanym przetargu na MOP-y. – Odstąpienie od udziału w niektórych z nich, szczególnie po wygraniu innych, bardziej atrakcyjnych, nie może być tłumaczone słowem „bojkot” – wyjaśnia Dorota Adamska.
Z naszych informacji wynika, że koncerny odmówiły udziału w przetargach na MOP-y w mniej atrakcyjnych lokalizacjach, bo nie chciały się zgodzić na warunki stawiane przez GDDKiA. Sieci postulują np. obniżenie opłaty zmiennej uzależnionej od wielkości sprzedaży na stacji, zmniejszenie wymaganej przez GDDKiA minimalnej wysokości czynszu czy rezygnację z obowiązku budowy moteli. – Problemy branży były wielokrotnie sygnalizowane GDDKiA, niestety napotykamy po drugiej stronie niechęć do jakichkolwiek zmian. Tymczasem aby inwestowanie w lokalizacje autostradowe MOP-ów mogłoby być bardziej opłacalne dla obu stron, a przede wszystkim dla ich użytkowników, potrzebne są dialog i chęć skorzystania z wieloletnich doświadczeń – twierdzi Joanna Puskar z biura prasowego Orlenu.

GDDKiA poluzuje śrubę?

Eksperci uważają, że w tej sytuacji GDDKiA powinna pójść na rękę koncernom. – Oczywistym rozwiązaniem, jeżeli warunki okazują się zbyt wyśrubowane dla uczestników rynku, jest ich złagodzenie. To w gestii organizującego przetarg leży ustalenie takich warunków, by należycie zabezpieczyć swoje interesy, a jednocześnie zapewnić wystarczający poziom konkurencji – wyjaśnia Hubert Tański z CMS.
Dyrekcja zdaje się łagodzić stanowisko. – Poważnie rozważamy zmianę niektórych warunków przetargowych – przyznaje Urszula Nelken, rzeczniczka GDDKiA. Jak tłumaczy, nierozstrzygnięte przetargi na MOP-y zostaną wkrótce powtórzone. Pierwsze będą na obiekty przy autostradzie A4. Pojawią się w najbliższych dniach.