To nie afera hazardowa i wysyp automatów odstraszyły klientów od loterii. Zawinił sam Totalizator, nie dostosowując się do zmian rynku – uważa NIK.
Raport NIK wylicza całą masę zaniedbań i błędów popełnionych przez Totalizator w ostatnich latach. Jako spółka Skarbu Państwa powołana do realizacji monopolu w grach liczbowych zamiast nimi zajmował się chybionymi inwestycjami, wydawał pieniądze na finansowanie wyścigów konnych, mało skuteczne kampanie reklamowe nowych marek i niezdobywające popularności loterie SMS-owe.
Równolegle, mimo kłopotów firmy, rosły wynagrodzenia kadry kierowniczej. W 2010 r. podskoczyły średnio o 8 proc. w stosunku do roku 2009, a w grupie dyrektorów aż o jedną piątą. Negatywnie oceniono też decyzję Totalizatora o przeniesieniu z początkiem 2010 r. transmisji losowań z Polsatu do TVP Info. „Skutkowało to obniżeniem oglądalności losowań, a w konsekwencji miało wpływ na spadek przychodów ze sprzedaży” – piszą analitycy NIK. W tym samym czasie Totalizator za to o połowę podniósł cenę najpopularniejszej loterii, czyli Dużego Lotka, i zmienił jej nazwę na Lotto. Efekt: klienci zaczęli odpływać.
Według rzeczniczki Totalizatora odpływali do automatów o niskich wygranych, czyli słynnych jednorękich. – Wartość tego segmentu rosła z każdym miesiącem. Jednocześnie przy jego wzroście Totalizatorowi Sportowemu uniemożliwiono wprowadzenie jednego z najskuteczniejszych narzędzi do walki o rynek, a mianowicie wideo-loterii, a także zabroniono sprzedaży produktów online – tłumaczy nam rzecznik Totalizatora Agnieszka Libor.
– Ależ to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Przecież po wybuchu afery hazardowej i nowelizacji ustawy liczba automatów i ich przychody zaczęły gwałtowanie spadać. Mimo to sytuacja Totalizatora wcale znacząco się nie poprawiła – mówi Marek Przybyłowicz, były prezes Wyścigów Konnych na Służewcu.
Jak dowiedział się DGP, ten bardzo krytyczny raport trafił zarówno do Ministerstwa Finansów, jak i Skarbu Państwa jeszcze w połowie ubiegłego roku. Nie został jednak szerzej upubliczniony, nie trafił nawet pod obrady sejmowej komisji ds. sportu i turystyki. Jednak to pod jego wpływem miał zostać odwołany poprzedni prezes Totalizatora Sławomir Dudziński.



Nowy prezes – Wojciech Szpil – został wybrany dopiero w grudniu. Ale i on budzi spore kontrowersje. Od września 2009 r. Szpil był bowiem członkiem zarządu Totalizatora odpowiedzialnym właśnie za sprzedaż i marketing. I to właśnie za jego kadencji podjęto decyzje m.in. o rebrandingu Dużego Lotka na Lotto.
– Nowy prezes jeszcze przed wyborem uruchomił mocną kampanię PR-ową, by poprawić wizerunek Totalizatora i swojej kandydatury. Poprawa wyników finansowych spółki dała mu do tego możliwość, ale nie oszukujmy się – to wcale nie są rewelacyjne efekty, lecz powrót do sytuacji sprzed kilku lat. Totalizator walczy o umożliwienie organizowania loterii przez internet, co byłoby szansą na realne podbicie rynku. Ale nowelizacja ustawy hazardowej zabraniająca takiej formy hazardu będzie trudna do obejścia – ocenia jeden z byłych członków zarządu spółki.
Ani Ministerstwo Finansów, ani Skarbu Państwa nie opowiedziały na nasze pytania o to, czy mają konkretny plan na poprawę sytuacji państwowego monopolisty.

Po przeniesieniu losowań z Polsatu do TVP Info spadły wpływy z gier