Samorząd Tychów, we współpracy m.in. z miejscowym urzędem pracy i organizacją przedsiębiorców, przygotowuje program pomocowy dla pracowników zwalnianych z fabryki Fiata i firm kooperujących z nią. Samorządowcy liczą na środki na ten cel z ministerstwa pracy.

"Głównym celem programu ma być znalezienie nowych, trwałych miejsc pracy dla osób zwalnianych z Fiata. Myślimy więc m.in. o programie skierowanym do potencjalnych pracodawców, którzy - decydując się na zatrudnienie takiej osoby - mogliby liczyć na refundację związanych z tym kosztów przez określony czas" - powiedziała w poniedziałek PAP wiceprezydent Tychów ds. społecznych Daria Szczepańska.

W piątek spółka Fiat Auto Poland poinformowała o zamiarze zwolnienia w pierwszym kwartale przyszłego roku 1,5 tys. osób, czyli trzeciej części załogi. Swoją decyzję spółka tłumaczy spadkiem sprzedaży samochodów na europejskich rynkach, dekoniunkturą i koniecznością reorganizacji. Rozpoczęły się negocjacje warunków zwolnień grupowych ze związkami zawodowymi. Dotychczas nie osiągnięto porozumienia. Związkowcy uważają skalę zwolnień za nieuzasadnioną. Chcą odpraw i programu dobrowolnych odejść.

Nie czekając na efekty tych negocjacji, samorządowcy powołali specjalny zespół, w skład którego, oprócz przedstawicieli władz miasta, weszli też reprezentanci miejscowego urzędu pracy, tyskiej podstrefy Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej oraz miejscowej Okręgowej Izby Przemysłowo-Handlowej, skupiającej lokalny biznes. W tym gronie tworzone są szczegóły programu, który ma trafić - z prośbą o pieniądze - do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.

"Na razie trudno mówić o szczegółowych kosztach programu. Liczymy na środki ministerstwa i Funduszu Pracy. Uważamy, że sytuacja jest na tyle szczególna i poważna, że powinien to być program specjalny" - powiedziała Szczepańska. Jej zdaniem w resorcie pracy jest wola rozmów na temat takich rozwiązań.

Mogłyby one polegać przede wszystkim na refundacji kosztów zatrudnienia pracownika u nowego pracodawcy, który zobowiąże się utrzymać to miejsce pracy przez określony czas. W innych podobnych programach tego typu przewidywano np. całkowitą refundację kosztów przez pół roku, a przez kolejne trzy miesiące - częściową. Jeszcze nie wiadomo, na jakie rozwiązanie zdecydują się twórcy tyskiego programu. Zależy to także od wielkości dostępnych środków.

Uzupełnieniem programu mają być szkolenia dla zwalnianych pracowników oraz wprowadzenie funkcji "opiekuna" osoby nowo zatrudnionej, co sprawdziło się w innych programach pomocowych. Planowane jest także wsparcie dla osób chcących uruchomić własny biznes. Wiceprezydent przyznała jednak, że bez wsparcia z ministerstwa pracy wszystkie te pomysły będzie można realizować jedynie w niewielkiej skali. Wyraziła żal, że prace nad programem nie są prowadzone wspólnie z Fiat Auto Poland.

Szacuje się, że w grupie 1,5 tys. zwolnionych będzie ok. 380 mieszkańców Tychów i ok. 200 z powiatu bieruńsko-lędzińskiego, który także znajduje się w zasięgu działania tyskiego urzędu pracy. Dlatego program początkowo miałby być skrojony na ok. 600 osób, z możliwością rozszerzenia także na osoby, które w następstwie redukcji w fabryce Fiata stracą pracę u jego kooperantów. Szacuje się, że jedno miejsce pracy we Fiacie generuje nawet cztery inne w firmach współpracujących.

Nowe miejsca pracy dla zwolnionych mają znaleźć się m.in. w tyskiej części Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, gdzie - według zapowiedzi jej przedstawicieli - wiosną przyszłego roku ma pojawić się nowy, duży inwestor, także z branży motoryzacyjnej. Szczegóły w tej sprawie są na razie poufne. Obecnie raczej nie ma w Tychach innej możliwości zatrudnienia w jednym miejscu całej grupy osób, tracących pracę we Fiacie.

O zaangażowanie w sprawie planowanych zwolnień w tyskiej fabryce apelują do rządu śląscy związkowcy. W poniedziałek międzyzwiązkowy komitet protestacyjny wysłał w tej sprawie list do wicepremiera, ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego.

"Trzeba działać szybko i działać wspólnie. Jesteśmy przekonani, że przedstawiciele rządu, pracodawców i związków zawodowych są w stanie w formule trójstronnych uzgodnień stworzyć odpowiednie rozwiązania. Potrzebna jest tylko dobra wola wszystkich stron. My deklarujemy gotowość do natychmiastowego przystąpienia do rozmów, zarówno w sprawie ratowania miejsc pracy w FAP, jak i w innych zakładach przemysłowych w naszym regionie. Te rozmowy mogą, a nawet powinny, rozpocząć się jeszcze w tym tygodniu. Dalsze odwlekanie działań może doprowadzić do wybuchu niepokojów społecznych na ogromną skalę" - napisali związkowcy.