Jest za wcześnie, by sądzić, że parametry zapisane w projekcie budżetu na 2013 r. nie sprawdzą się - powiedział we wtorek na konferencji prasowej premier Donald Tusk. Nie wykluczył jednak ich zmiany w przyszłym roku.

"Dzisiaj byłoby absolutnie przedwczesne sądzić, że parametry zapisane w projekcie budżetu nie sprawdzą się w roku 2013. W czerwcu będziemy na pewno wiedzieli więcej, jak ta tendencja będzie wyglądała" - powiedział premier. Zastrzegł, że jeżeli jednak pojawi się "potrzeba rewizji", to rząd nie będzie zwlekał.

Tusk poinformował, że rząd nie wyklucza - ponieważ tendencja, która się zarysowała nie jest korzystna - że prognozy trzeba będzie rewidować w trakcie przyszłego roku. "Na pewno na razie nie ma żadnej racjonalnej podstawy, aby jakieś radykalne korekty, jeśli chodzi o te główne kryteria na przyszły rok, żeby je zmieniać" - powiedział.

"Nic innego nam nie spędza snu z powiek niż to, co będzie działo się w polskiej i europejskiej gospodarce w najbliższych miesiącach - szczególnie w roku 2013, o którym od dłuższego czasu sądzimy, że będzie rokiem krytycznym w tym sensie, że najtrudniejszym z dotychczasowych, jeśli chodzi o zjawiska kryzysowe, także jeśli chodzi o te zjawiska w Polsce" - dodał. Podkreślił, że zakłada, iż wzrost gospodarczy w Polsce w 2013 r. będzie zbliżony do założonego w projekcie budżetu.

Premier powiedział ponadto, że zasadą funkcjonowania jego rządu jest reagowanie adekwatnie do potrzeb i niestosowanie zbyt sztywnych doktryn. "Ci, którzy upierają się przy jakichś swoich ideologicznych przywiązaniach, w kryzysie płacą z reguły największą cenę" - powiedział premier.

Zaznaczył, że rząd podjął działania, których celem jest skuteczne zapobieganie "tendencji stagnacyjnej, czy recesyjnej, która zarysowuje się w Europie".

Zdaniem premiera IV kwartał tego roku nie powinien być gorszy niż III kwartał (GUS podał w ubiegłym tygodniu, że wzrost PKB w III kw. wyniósł 1,4 proc., podczas gdy ekonomiści oczekiwali wzrostu na poziomie 1,8 proc.). "Moja wiedza i moja intuicja pozwala mi z dość dużym przekonaniem twierdzić, że IV kwartał nie powinien być gorszy niż III kwartał. A IV kwartał (...) ma największe znaczenie dla obliczenia PKB za cały rok. W związku z tym nie sądzę, żebyśmy w jakichś pesymistycznych nastrojach ten rok kończyli" - powiedział premier.

Dodał, że starając się domyślać, jak gospodarka będzie wyglądała za kilkanaście miesięcy, pod koniec roku 2013, trzeba wziąć pod uwagę sytuacje, dane, prognozy, analizy także u naszych sąsiadów.

"Gdyby przyszłość polskiej gospodarki zależała wyłącznie od tego, co naprawdę mamy z realną polską gospodarką - nie mielibyśmy powodów do zmartwień. Te rykoszety są w naszym przypadku szczególnie dotkliwe, bo widać wyraźnie choćby przez związek naszego eksportu z rynkiem niemieckim. Jeśli będzie zapaść w strefie euro, jeśli nasz największy partner gospodarczy, nasz zachodni sąsiad będzie w takiej długotrwającej stagnacji, to oczywiście odbije się na naszej gospodarce" - powiedział Tusk.

Jego zdaniem przełom lat 2012/2013, czyli IV kwartał br., I i II kwartał przyszłego roku, powinny być ustabilizowane. Tusk zaznaczył, że rząd nie spodziewa się wtedy odbicia, czy "gwałtownego skoku, ale przełamywania zjawisk stagnacyjnych". Według niego odbicie w gospodarce powinno nastąpić z końcem roku 2013.

"Liczymy, że z końcem roku 2013 powinno dochodzić do tego pozytywnego odbicia. Są to ostrożne prognozy" - zaznaczył. Dodał, że rząd nie działa "ponad miarę", ponieważ gospodarka nie zniosłaby radykalnych i nieprzemyślanych decyzji.

Premier dodał, że liczy na analityczne umiejętności prezesa PSL, wicepremiera i ministra gospodarki. Janusz Piechociński powiedział, że spadek wzrostu PKB niepokoi i jest to wyzwanie, przed którym stoi nie tylko rząd. "Podzielam pogląd premiera co do przebiegu zjawisk makroekonomicznych w Europie w 2013 r." - zaznaczył.

"Wszyscy z nadzieją patrzą na ten przełom 2013 i 2014 roku. Oczywiście może się okazać, że te problemy długu, deficytu budżetowego mocno rzucą niektóre kraje" - dodał Piechociński. Zwrócił uwagę, że polska gospodarka jest gospodarką industrialną; te gospodarki w Europie, które pozbyły się przemysłu, nie odnalazły się na globalnym rynku, a ich społeczeństwa bardzo mocno zapłaciły za kryzys.

Przyjęty przez rząd pod koniec września projekt budżetu na 2013 r. zakłada, że deficyt nie przekroczy 35 mld 565 mln 500 tys. zł. Rząd przygotowując projekt budżetu założył, że w przyszłym roku polska gospodarka będzie rozwijać się w tempie 2,2 proc., a średnioroczna inflacja wyniesie 2,7 proc. Ponadto przyjęto, że wzrost spożycia ogółem wyniesie 5 proc. (w ujęciu nominalnym), realny wzrost wynagrodzeń sięgnie 1,9 proc., zatrudnienie wzrośnie o 0,2 proc., a bezrobocie wyniesie na koniec przyszłego roku 13 proc.