Negocjacje między Radą UE a Parlamentem Europejskim z udziałem Komisji Europejskiej w sprawie korekty budżetu UE na rok 2012 i projektu budżetu na 2013 rok zakończyły się fiaskiem - powiedział w piątek wieczorem szef delegacji PE Alain Lamassoure.



"Rada (ministrów) UE nie była w stanie negocjować. Stąd negocjacje zostały zawieszone - wyjaśnił francuski eurodeputowany. - Komisja Europejska musi teraz przedstawić nową propozycję (na rok 2013), co pozwoli na wznowienie negocjacji".

Rzecznik unijnego komisarza ds. budżetu Janusza Lewandowskiego, Patrizio Fiorelli, napisał na Twitterze, że negocjacje zostaną wznowione we wtorek.

AFP pisze, że ministrowie nie zdołali nawet rozpocząć negocjacji o przyszłorocznym budżecie, bowiem nie znaleźli porozumienia, jak załatać dziurę w wys. blisko 9 mld euro w budżecie na rok 2012.

KE zaproponowała, by brakujące środki pokryć z jednej strony z dochodów z grzywien, jakie m.in. firmy prywatne płacą za zawiązywanie karteli. To około 3,1 mld euro. Normalnie te dodatkowe dochody z grzywien powinny zmniejszyć składki państw do unijnej kasy. Resztę, czyli 5,9 mld euro, kraje miałyby dołożyć zwiększając swe płacone co miesiąc składki do budżetu UE oparte na PKB.

Ale płatnicy netto - Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Szwecja, Holandia, Finlandia, Dania i Austria - zażądali, by całość pokryć z niewydanych środków z budżetu UE szacowanych przez nich na 15 mld euro, choć Komisja Europejska zapewniała, że takich pieniędzy nie ma.

Lamassoure skrytykował "obsesję cięć" u niektórych ministrów i przypomniał, że środki z budżetu UE mają pokryć wydatki już poczynione przez poszczególne kraje członkowskie; KE musi po prostu dokonać zwrotu za nadesłane do Brukseli faktury. Jest ich teraz najwięcej, bo dobiega końca obecny wieloletni budżet 2007-13 i związane z tym programowanie inwestycji i wydatków.

Kraje UE już w połowie roku opowiedziały się za znaczną redukcją przedstawionej przez Komisję Europejską propozycji budżetu 2013. Wzrost w stosunku do 2012 roku wyniósłby tylko 2,7 proc., a nie - jak chciała KE - prawie 7 proc. Wielka Brytania, Szwecja i Holandia zażądały wówczas jeszcze większych cięć.

Przeciwna cięciom była KE ostrzegająca, że bez znacznego zwiększenia wydatków w budżecie w 2013 roku znowu zabraknie środków na realizację spływających do Brukseli faktur - tak jak to się stało w 2012 roku, co wymusiło propozycję korekty budżetu.

Cypryjski minister ds. europejskich Andreas D. Mawrojanis mówił w imieniu prezydencji przed rozpoczęciem obrad, że ostateczny termin na osiągnięcie kompromisu upływa we wtorek i jeśli w piątek nie uda się porozumieć, trzeba będzie szukać innych możliwości na początku przyszłego tygodnia.

Pytany, co się stanie, jeśli jednak w trakcie piątkowego spotkania porozumienia nie będzie, Mawrojanis odparł, że "zatruje to atmosferę" przed szczytem ws. budżetu wieloletniego na lata 2014-2020, który odbędzie się 22-23 listopada.