Kanclerz Niemiec Angela Merkel i premier Wielkiej Brytanii David Cameron nadają "na jednej fali" - ogłosił urząd brytyjskiego premiera po godzinnych rozmowach obu przywódców Londynie i ich wspólnej kolacji.

Rozmowy określono jako "otwarte, ciepłe i przyjazne". Szczegółów nie ujawniono. Brytyjscy oficjele zapowiedzieli, że rozmowy będą kontynuowane. W czasie kolacji poprzedzającej rozmowy na przystawkę podano szpinak z grzybami zapiekane w cieście, dziczyznę, a na deser tradycyjne niemieckie "kuchen".

Wypowiadając się na wspólnej konferencji prasowej poprzedzającej rozmowy, Cameron powiedział, że zwiększenie unijnego budżetu w czasie, gdy brytyjski rząd będący jednym z płatników netto musi dokonywać trudnych decyzji, byłoby "niewłaściwe".

"Pieniądze, które mamy do dyspozycji musimy wydawać mądrze" - wtórowała mu Merkel stwierdzając, że w przeszłości nie wszystkie środki były wydawane efektywnie i potrzeba dalszych zabiegów, by tego dopilnować.

Uchyliła się zarazem od odpowiedzi na pytanie, czy jest za zamrożeniem unijnego budżetu na lata 2014-20 tak, by realnie nie przyrósł, za czym obstaje Londyn.

Komisja Europejska chce zwyżki wieloletniego budżetu o 5 proc. Na budżet musi się zgodzić wszystkich 27 państw UE. Unijnego budżetu dotyczyć będzie szczyt 22-23 listopada. Cameron zapowiedział, że zawetuje go, jeśli nie będzie w interesie brytyjskiego podatnika.

"Spotkanie Merkel-Cameron dotyczy czegoś o wiele ważniejszego (niż budżetu UE). Idzie w nim o przyszły kształt Europy i miejsce w niej Wielkiej Brytanii. Niestety, ani Cameron, ani Merkel nie mają spójnego planu" - napisała na portalu "Guardiana" Katinka Barysch, zastępca dyrektora ośrodka badawczego CER (Centre for European Reform).

Jej zdaniem zarówno Merkel jak i Cameron chcą zmniejszenia budżetu. Różnica między nimi sprowadza się do tego, że Merkel chciałaby zmniejszenia budżetu zaplanowanego przez Komisję o 100-130 mld euro, zaś Cameron o 200-250 mld euro.

"Różnica ich stanowisk - rozciągnięta w okresie 7 lat jest zbyt mała, by uzasadniać konfrontację (...) Merkel poważnie obawia się jednak, że Cameron 22 listopada posłuży się wetem, by zjednać sobie kolegów z jego własnej partii. Berlin obawia się, że nieudany szczyt miałby szersze reperkusje" - ocenia Barysch.

"Merkel oczekuje od Camerona także większej elastyczności, ponieważ wie, że stosunki niemiecko-brytyjskie są kluczem do przyszłego kształtu Europy kilku prędkości" - dodaje.