PE skrytykował we wtorek dokument prezydencji cypryjskiej zakładający cięcia w wysokości minimum 50 mld euro w budżecie UE na lata 2014-20. Według PE jest to "bardzo zły sygnał", który "narazi na niebezpieczeństwo przyszłość pewnych kluczowych polityk i programów".

"Uważamy, że zahamuje to rolę unijnego budżetu jako instrumentu generowania wzrostu gospodarczego i miejsc zatrudnienia" - poinformowali posłowie-sprawozdawcy Parlamentu Europejskiego, Niemiec Reimer Boege i Belg Iwajło Kałfin.

Parlament Europejski nalega na Komisję Europejską, aby osiągnęła polityczne porozumienie w sprawie zakrojonej na szeroką skalę reformy finansowania budżetu UE, "by był bardziej sprawiedliwy, bardziej transparentny, bardziej stabilny i odpowiedzialny" - napisano w sprawozdaniu.

"Ponadto program badawczy, uważany za kluczowy dla pobudzania innowacyjności, konkurencyjności, wzrostu i zatrudnienia, będzie obcięty o 60 proc. Zagrożone będą takie programy jak stypendia Erasmus czy programy naukowe na dużą skalę, takie jak ITER, GMES czy Gallileo" - wylicza PE.

Na koniec podkreślono, że "jakakolwiek decyzja, która pominie stanowisko Parlamentu Europejskiego, może skutkować wetem PE".

PE już 23 października przyjął stanowisko na negocjacje budżetu UE na lata 2014-2020, w którym wypowiedział się przeciwko cięciom, jakich domagają się kraje płatnicy netto.

Jak wynika z uzyskanego przez PAP dokumentu, cięcia proponowane przez Cypr dotyczą "wszystkich linii budżetowych wieloletnich ram finansowych w wysokości co najmniej 50 mld euro lub więcej". Obejmuje to fundusze spójności na wyrównywanie poziomu rozwoju regionów i biedniejszych państw, ale też na wsparcie wzrostu i konkurencyjności w bogatszych regionach. Cięcia dotkliwie dotknęły też fundusz na rozwój infrastruktury energetycznej i transportowej (tzw. Connecting Europe). Nie ominęły również rolnictwa oraz funduszy przewidzianych na działania w polityce zagranicznej UE.

Dla płatników netto, takich jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania czy Holandia, propozycje cięć mogą być za małe, gdyż kraje te od miesięcy domagają się przynajmniej 100 mld euro cięć (a Londyn nawet 150-200 mld) w porównaniu z opiewającą na około bilion euro ubiegłoroczną propozycją KE (dokładnie 1033 mld euro w zobowiązaniach i 988 mld euro w tzw. płatnościach).