Światowa Organizacja Handlu, WTO, utrzymała w mocy swoją decyzję, że taryfy importowe, nałożone przez Chiny na niektóre produkty stalowe z USA, są niezgodne z prawem.

Pekin wprowadził cła twierdząc, że ich producenci otrzymują subsydia od amerykańskiego rządu. WTO wypowiedziało się przeciwko cłom już czerwcu, a obecnie odrzuciło chińską apelację, gdyż Chińczycy nie potrafili udowodnić stawianych zarzutów – relacjonuje serwis BBC.

To ostatni z serii sporów handlowych między obu krajami. Nieporozumienia mnożą się w ostatnim czasie, poczynając od kwestii chińskiej polityki walutowej po zarzuty udzielenia państwowych subsydiów dla chińskich firm.

USA usztywniły swoje stanowisko wobec Chin nie tylko z powodu zbliżających się wyborów prezydenckich. Wpływ rosnącej potęgi gospodarczej Państwa Środka na pozycję gospodarki USA oraz odpowiedniej reakcji na to zjawisko, stały się ważnymi punktami kampanii wyborczej. Obaj pretendenci, prezydent Barack Obama i kandydat republikański Mitt Romney, zapowiedzieli wywieranie większej presji na Pekin.

Punkt dla Obamy w stanie Ohio

Romney na przykład oświadczył, że w przypadku wygranej już w pierwszym dniu swego urzędowania formalnie oskarży Chiny o „manipulacje walutowe”, co otworzy drogę do przyjęcia sankcji handlowych. Obama natomiast w zeszłym miesiącu skierował do WTO skargę oskarżając Chiny o nielegalne subsydiowanie eksportu samochodów.

Zdaniem analityków obecna decyzja WTO powinna okazać się wsparciem dla kampanii Obamy. „To maly punkt dla kampanii Obamy, gdyż będzie on mógł propagować „pokonanie Chin” w Ohio” – stwierdził Derek Scissors z Fundacji Heritage.

Ohio, to jeden z kluczowych stanów "wahających się" (ang. swing state), czyli w praktyce tych, które zadecydują o wyniku wyborów 6 listopada. Stan ten, jak żaden inny, jest od półwiecza uważane za najbardziej wiarygodny barometr nastrojów przedwyborczych - prawie zawsze kandydat, który prowadził tam w sondażach, zostawał potem prezydentem.