Unia Europejska nie jest dostatecznie zintegrowana i przygotowana do odgrywania roli aktora w polityce globalnej - ocenił podczas środowej debaty w Pałacu Prezydenckim doradca Bronisława Komorowskiego, b. premier Tadeusz Mazowiecki.

W Pałacu Prezydenckim zorganizowano dyskusję pt. "Perspektywy globalnej roli UE. Idee, interesy, instrumenty" w ramach cyklu debat pod przewodnictwem Tadeusza Mazowieckiego "Przyszłość Europy. Polska perspektywa". Środowa debata z udziałem prezydenta była ostatnią z tego cyklu.

Tadeusz Mazowiecki zaznaczył w swoim wystąpieniu, że polityka polska może uczestniczyć w procesach globalnych tylko poprzez UE. "Nie ma innej drogi" - powiedział b. premier.

Ocenił też, że UE nie jest dostatecznie zintegrowana i przygotowana do odgrywania roli aktora w polityce globalnej. "Rolę aktora ciągle odgrywają dawne mocarstwa europejskie, a nie UE jako całość" - powiedział Mazowiecki. Jak dodał, na przykład polityka rosyjska woli wybierać sobie partnerów, niż traktować UE jako całość.

Ponadto, jak mówił prezydencki doradca, UE "cierpi ostatnio na kompleks niższości, że wszystko dzieje się ponad głowami", a sama Unia zostaje na marginesie.

Prof. Zbigniew Czachór z Uniwersytetu Adama Mickiewicza wyraził opinię, że UE w dobie kryzysu gospodarczego powinna skoncentrować się na budowaniu skutecznej wspólnej polityki zagranicznej oraz wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony. Według niego, w taki sposób Unia mogłaby nadać swoim działaniom na arenie międzynarodowej nową dynamikę.

Według niego, obecnie mimo wielu instytucji i gremiów powołanych do reprezentowania interesów UE na arenie globalnej, praktyczne efekty tych działań są niewielkie. Jak zaznaczył, na początek konieczne jest zdefiniowanie "wspólnego interesu UE", o którym mówią m.in. unijne traktaty. Czachór uważa, że należy też zadać sobie pytanie, czy na arenie międzynarodowej państwa członkowskie Unii są wobec siebie lojalne.

Prof. Aleksander Smolar zastanawiał się z kolei w swoim wystąpieniu, co się stało, że tak wysoko oceniane jeszcze niedawno perspektywy Europy nagle się załamały. Jak mówił, wydawało się, że UE jest m.in. ideałem ludzkich stosunków, czy układania relacji z innymi. Tymczasem - dodał - w debacie publicznej pojawiają się głosy "o świecie bez Europy", "końcu Europy".

Według niego złożyło się na to wiele elementów, w tym m.in. odrzucenie europejskiej konstytucji przez dwa kraje; zmiana podejścia do imigracji po zamachach terrorystycznych w USA; spadek wzrostu gospodarczego i kryzys. "To są czynniki, które spowodowały, że Europę zaczęto postrzegać zupełnie inaczej" - powiedział. Ponadto, jak mówił, na arenie międzynarodowej pojawiły się nowe potęgi.

Zdaniem Smolara jednak "wiadomości o śmierci Europy są przedwczesne". Argumentował, że UE ciągle reprezentuje ogromny potencjał. Nie jest jednak w stanie przełożyć tego potencjału na politykę. "To widać w stosunkach z Chinami, z Rosją" - ocenił.

Jak mówił, mamy nie tylko problem z solidarnością na poziomie europejskim, ale i na poziomie państw narodowych. Świadczy o tym - dodał - m.in. sytuacja w Belgii, czy w Wielkiej Brytanii, gdzie pojawiła się "niechęć bogatszych do dzielenia się", do redystrybucji. Według Smolara obecnie mamy do czynienia z "nieładem światowym", a nie z "ładem światowym".