Niemiecka kanclerz Angela Merkel uda się w najbliższy wtorek z wizytą do Grecji - poinformował w piątek w Berlinie jej rzecznik Steffen Seibert. Jak przyznał, wizyta przebiegnie pod znakiem trudnej sytuacji pogrążonej w kryzysie zadłużenia Grecji.

W Atenach Merkel spotka się z premierem Antonisem Samarasem, który w sierpniu odwiedził Berlin i zaprosił wówczas kanclerz do swego kraju.

Chociaż Niemcy najwięcej łożą na pakiet ratunkowy dla Aten, to Merkel stała się dla Greków znienawidzonym symbolem ich trudnej sytuacji oraz narzuconych przez międzynarodowych wierzycieli reform i oszczędności. Media publikowały nawet wizerunki niemieckiej kanclerz w hitlerowskim mundurze.

Jednak grecki premier ocenił w opublikowanym w piątek wywiadzie dla dziennika "Handelsblatt", że wizyta Merkel w Atenach byłaby niezwykle ważna. "W każdej chwili będzie mile widziana" - oświadczył.

Jego zdaniem Merkel "udało się znaleźć właściwy ton, mówiąc niedawno, że jej serce krwawi, gdy patrzy na los" Greków. "To było ważne. Bardzo doceniamy to, że Niemcy i Europejczycy pomagają nam w tych trudnych czasach. Chcielibyśmy, aby rany szybko się zagoiły, aby zostawić za sobą te złe lata i złe doświadczenia i myśleć o przyjaźni naszych narodów" - powiedział Samaras.

Przyznał też, że bez kolejnej transzy międzynarodowej pomocy finansowej w wysokości 31 mld euro Grecji wystarczy pieniędzy do końca listopada. "Potem kasa będzie pusta" - powiedział.

To, czy Grecja otrzyma następną ratę pomocy, zależy od opinii trojki, czyli ekspertów Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i MFW. Według Samarasa negocjacje z trojką są trudne.

"Trojka żąda dalszych cięć emerytur i płac. To bardzo trudne, bo już krwawimy. Jesteśmy na granicy tego, czego możemy wymagać od naszego społeczeństwa. Ludzie dotarli do punktu, w którym mówią: jesteśmy gotowi ponieść ofiary, ale chcemy wreszcie ujrzeć światełko w tunelu. W przeciwnym razie wszystko będzie na próżno" - powiedział Samaras.