Dostawa 70 śmigłowców wielozadaniowych ma zostać rozłożona na 10 lat, do 2022 r. - planuje MON. Resort zastanawia się, czy wszystkie rodzaje maszyn muszą być oparte o ten sam model. Planuje też oddzielne postępowania na śmigłowce szturmowe i do przewozu VIP-ów.

W ubiegłym tygodniu premier Donald Tusk zapowiedział, że w ogłoszonym wiosną przetargu na śmigłowce wielozadaniowe wojsko chce kupić 70, a nie - jak pierwotnie planowano - 26 maszyn. W poniedziałek szef MON Tomasz Siemoniak ocenił na spotkaniu z dziennikarzami, że będzie to jedno z największych zamówień na świecie. "To jest na pewno znaczące na mapie świata, jeżeli ktoś chce kupić 70 i to jeszcze pewnie nie będzie koniec" - mówił minister.

Szef Sztabu Generalnego gen. Mieczysław Cieniuch podał przybliżony podział zamówienia na poszczególne wersje: ok. 10 maszyn miałoby zostać wyposażonych do zadań poszukiwawczo-ratowniczych, ok. sześć - do ratownictwa morskiego (wersje SAR); tyle samo byłoby przeznaczonych do zwalczania okrętów podwodnych (ZOP), pozostałe z 70 maszyn przewidziano do wersji transportowej.

Początkowo miano dostarczyć tylko 16 maszyn

Pierwotnie do Wojsk Lądowych miało trafić 16 śmigłowców transportowych, Siły Powietrzne miały otrzymać trzy maszyny poszukiwawczo-ratownicze, a Marynarka Wojenna siedem maszyn - cztery ZOP i trzy SAR.

"Na pewno rozważamy jednego producenta, ale w negocjacjach technicznych wyjdzie nam, czy będzie to jedna platforma" - powiedział odpowiedzialny za zakupy wiceminister obrony Waldemar Skrzypczak. Jak dodał, są wątpliwości, czy śmigłowiec do zwalczania okrętów podwodnych powinien powstać na bazie tego samego modelu co pozostałe wersje.

Skrzypczak powiedział, że zmiana wielkości zamówienia musi teraz zostać wprowadzona do dokumentacji technicznej, a dalszy harmonogram przetargu zależy od negocjacji technicznych z oferentami.

Siemoniak powiedział, że MON chce zawrzeć umowę w 2013 r., a pierwszych maszyn oczekuje w 2014-2015 r. Dostawy miałyby zostać rozłożone do 2022 r. Szef MON zastrzegał jednak, że jest ostrożny w podawaniu terminów.

MON podkreśla, że warunkiem przetargu jest jak największe zaangażowanie polskiego przemysłu w realizację zamówienia. Skrzypczak powiedział, że resort będzie zabiegał, żeby do Polski była przeniesiona przynajmniej część produkcji, a nie np. tylko montaż śmigłowców.

"W warunkach chcemy zapisać, że serwisowanie i remont tego produktu musi odbywać się w Polsce" - mówił z kolei gen. Cieniuch. Skrzypczak poinformował o decyzji MON w tej sprawie - jedynym miejscem uprawnionym do remontów, modernizacji i napraw śmigłowców będą Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 1 w Łodzi.

MON nie chce mówić, jakiej spodziewa się ceny śmigłowców. "My żadnej nie podamy oficjalnie. Każda kwota przez nas oficjalnie wymieniona byłaby jakimś punktem odniesienia" - powiedział Siemoniak.

Jak poinformował Cieniuch, na 2018 r. zaplanowano przetarg na śmigłowce bojowe, następców Mi-24. MON rozważa też oddzielne postępowanie na śmigłowce do przewozu najważniejszych osób w państwie. "Ta potrzeba jest i do tego się przygotowujemy" - powiedział Siemoniak. Ocenił, że sprawa nie jest bardzo pilna. Pod koniec 2011 r. ówczesny wiceszef MON Marcin Idzik mówił, że oddzielna procedura wyboru maszyn dla VIP-ów jest planowana równolegle lub nieco później niż przetarg na śmigłowce wielozadaniowe.

Do rozpoczętego wiosną postępowania stanęły cztery firmy - Eurocopter z modelem EC-725, amerykańska Sikorsky Aircraft, do której należą PZL Mielec, z Black Hawkiem oraz włosko-brytyjska AgustaWestland, właściciel PZL Świdnik. AgustaWestland i PZL Świdnik w tym przetargu występują osobno (oferta AW149, po podaniu szczegółowych wymagań AgustaWestland jest gotowa zaoferować także inne produkty koncernu).