W Grecji rozpoczął się w środę strajk generalny przeciwko programowi drastycznych oszczędności rządu premiera Antonisa Samarasa. Pierwsi przerwali pracę na trzy godziny kierowcy autobusów w Atenach, a następnie do strajku przystąpiły załogi promów w Pireusie.

W Grecji rozpoczął się w środę strajk generalny przeciwko programowi drastycznych oszczędności, pierwszy od objęcia w czerwcu władzy przez rząd premiera Antonisa Samarasa. W Atenach przeciwko oszczędnościom demonstruje około 20 tys. ludzi.

Do strajku generalnego wezwały dwie największe centrale związkowe - ADEDY (sektor publiczny) i GSEE (sektor prywatny). Pierwsi przerwali pracę na trzy godziny kierowcy autobusów w Atenach, a następnie do strajku przystąpiły załogi promów w Pireusie.

Wstrzymana zaostała też komunikacja lotnicza, zamknięte są szkoły, sklepy, placówki celne, urzędy podatkowe. Strajkują pracownicy banków oraz poczty. Zamknięte są ministerstwa.

Protest przeciwko drastycznym cięciom wydatków zorganizowały centrale związków zawodowych sektora publicznego i prywatnego, zrzeszające ponad trzy miliony pracowników.

Rząd zadłużonej Grecji przygotowuje obecnie plan zmniejszenia wydatków budżetowych o 11,5 mld euro w latach 2013-2014. Pracownicy obawiają się obniżenia wynagrodzeń nawet o jedną piątą. Od przyjęcia tego planu UE i MFW uzależniają wypłacenie kolejnej transzy pakietu ratunkowego, wynoszącej 31,5 mld euro. W przypadku decyzji odmownej Grecja musiałaby ogłosić niewypłacalność.

W Atenach zapowiedziano na środę dwie uliczne demonstracje. Władze skierowały silne oddziały policji do ochrony parlamentu w stolicy kraju. Protesty przeciwko polityce oszczędności mają sie też odbyć w innych greckich miastach.