Ostatni mecz naszej reprezentacji wykupiło 60 – 70 tys. osób. Dla firm wspierających drużynę to za mało
Firmom sponsorującym polską reprezentację w piłce nożnej nie podoba się sposób pokazywania meczów w płatnym systemie pay-per-view, a nie na otwartej antenie telewizyjnej. Wszystko przez kiepskie wyniki pierwszego meczu Polska – Czarnogóra. Za dostęp do niego mogło zapłacić ok. 60 – 70 tys. Polaków. Operatorzy szacują, że dostęp do meczu wykupił średnio 1 proc. ich bazy abonenckiej. Mecz pokazywany był w systemie pay-per-view, bo TVP nie porozumiała się z właścicielem praw, spółką SportFive, w sprawie wysokości opłat za transmisję. Dla firm, które zainwestowały w sponsoring miliony złotych, widownia liczona w dziesiątkach tysięcy osób jest zbyt mała.
– Warka jest sponsorem reprezentacji, dlatego jesteśmy zaniepokojeni sytuacją, w której miliony Polaków nie mogą oglądać w otwartym kanale TV występów naszych piłkarzy. Będziemy o tym rozmawiać z właścicielem praw do transmisji – deklaruje Sebastian Tołwiński, rzecznik Grupy Żywiec, właściciel marki.
Biedronka, która ma umowę sponsorską do 2014 r., nie ukrywa, że wolałaby, by mecze pokazywane były na otwartej antenie. – Mamy nadzieję na pozytywne zakończenie negocjacji warunków transmisji ze spotkań drużyny narodowej, tak by kibice mogli ją wspierać, także przed telewizorem – mówi Anetta Jaworska-Rutkowska, kierownik ds. relacji zewnętrznych Jeronimo Martins Polska, właściciela Biedronki.
Orange Polska, główny sponsor reprezentacji, sprawy nie komentuje. Podobnie jak trzej inni sponsorzy: Nike, 4Move i Grupa BPS.
Do DGP dochodzą informacje, że niektórzy sponsorzy rozważają renegocjowanie kontraktu, a nawet jego zerwanie, jeśli sytuacja się nie zmieni. Na razie trwają dyskusje zakulisowe. – Nasi prawnicy mają teraz pełne ręce roboty – mówi przedstawiciel jednego ze sponsorów, proszący o zachowanie anonimowości.
Zdaniem ekspertów część sponsorów może uznać, że przepłaciła. – Gdybym był jednym z nich, to zastanawiałbym się, co teraz zrobić. I to nie tylko dlatego, że marka straciła szanse na ekspozycję przed milionami kibiców. Jeśli tak niewiele osób zapłaciło za obejrzenie meczu, to powstaje pytanie, ile rzeczywiście wart jest ten produkt także dla samego sponsora – mówi Jerzy Ciszewski, szef Ciszewski PR.
Jego zdaniem część firm mogła nie przewidzieć, że mecz nie będzie pokazywany na antenie otwartej. Warka podkreśla, że była zabezpieczona w umowie na taką ewentualność i nie poniosła strat finansowych. Wizerunkowo na pewno jednak nie zyskała. I nie wiadomo, czy zyska w przyszłości, bo dzisiejszy mecz Polaków, z Mołdawią, też będzie oferowany w systemie płatnym.
– W sponsoringu decyzje firm odłożone są w czasie. Gdy skończy się kontrakt, niektórzy mogą zagłosować portfelem i się wycofać – dodaje Ciszewski. W najlepszym wypadku stawki, jakie płacą sponsorzy, mocno spadną.