Sygnały o fałszowaniu Liboru, londyńskiej międzybankowej stopy procentowej, pojawiły się już pięć lat temu, ale ignorowali je zarówno regulatorzy i przedstawiciele banków centralnych, jak i politycy – twierdzi agencja Bloomberg.

Bank Rozliczeń Międzynarodowych, BIS, zwrócił w marcu 2008 roku uwagę, że stopa jest źle wyliczana. W miesiąc później to samo zasugerowali analitycy Citigroup. W maju tego roku także jeden ze strategów brytyjskiego banku Barclays wskazał, że dane podsyłane przez banki są zwykłym „kłamstwem”.

Przyznanie się przez Barclays do prezentowania zmanipulowanych stóp u szczytu kryzysu kredytowego najwyraźniej otworzyło prawdziwą puszkę Pandory. W samym Barclays poleciały już głowy kierownictwa banku, w tym jej szef Roberta Diamonda, a wartość rynkowa firmy spadla o przeszło 4,4 mld funtów.

W Wielkiej Brytanii i w innych krajach wszczęto śledztwa przeciwko przeszło dziesięciu różnym bankom, w tym Citigroup, Royal Bank of Scotland Group, UBS, Lloyds Banking Group i Deutsche Bank. W Japonii lobby bankowe zapowiedziało przegląd danych prezentowanych przez banki dla ustalania stóp procentowych, podobne dochodzenia rozważa regulator w Korei Południowej na rynku walutowym.

Mervyn King pełniący od 2003 roku funkcję gubernator Banku Anglii oświadczył w tym tygodniu, ze dowiedział się o nieprawidłowościach dopiero niedawno. Ale, jak podkreśla Bloomberg, maile wysyłane przez nowojorski oddział Rezerwy Federalnej USA sugerują, że King musiał wiedzieć o manipulowaniu przy Liborze. Oficjele mieli powód aby ignorować fałszowanie stopy Libor, gdyż dążyli do zapanowania nad kryzysem kredytowym – twierdzi Richard Bove, analityk Rochdale Securities z Lutz, na Florydzie, mający przeszło 40 lat doświadczenia na Wall Street.