Najwięcej prób oszustw dotyczyło polis komunikacyjnych – wynika z danych Polskiej Izby Ubezpieczeń. Najbardziej powszechnym sposobem na wyłudzenie ubezpieczenia z polisy komunikacyjnej jest upozorowanie wypadku. Próby wyłudzenia pieniędzy z OC w ubiegłym roku opiewały w sumie na kwotę blisko 37,5 mln zł, zaś z autocasco 32,6 mln zł.
Jak Polacy oszukują ubezpieczycieli / DGP
W jednym z wykrytych przypadków kierowca i świadek zeznali, że ubezpieczony, wracając z Niemiec, na zakręcie wpadł w poślizg i uderzył w drzewo. Domagał się wypłaty 46,4 tys. zł. Okazało się jednak, że wypadku nie było, a właściciel kupił rozbite auto za Odrą i przetransportował je do kraju na lawecie.
Zdaniem ekspertów kierowcy próbują wyłudzeń, licząc, że dzięki wielkiej liczbie szkód komunikacyjnych ujdzie to uwadze ubezpieczyciela. – Zakłady mają jednak coraz większe doświadczenie, pomaga też rejestr prowadzony w Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym, tak więc sprawcy nie mogą czuć się bezkarni – ostrzega Piotr Majewski z komisji ds. przeciwdziałania przestępczości ubezpieczeniowej w PIU.
Próby wyłudzeń odszkodowania z ubezpieczenia na życie są rzadsze i opiewają na mniejsze kwoty. Łącznie z tych polis próbowano wyłudzić 6,4 mln zł. Tutaj najbardziej popularną metodą jest upozorowanie zgonu na skutek nieszczęśliwego wypadku. W sumie odnotowano 95 takich przypadków, w których starano się uzyskać łącznie 3,82 mln zł. Jednak zdarzają się bardziej drastyczne przypadki. Jedno z towarzystw po stwierdzeniu, że pewien 59-letni pracownik kopalni zmarł w pracy na atak serca, wypłaciło rodzinie 120 tys. zł odszkodowania. Żona otrzymała wyższe świadczenie po zmarłym mężu – zamiast 800 zł wdowa miała teraz prawo do 1,9 tys. renty. Okazało się jednak, że śmierć została spowodowana przez żonę i syna zmarłego, którzy truli go tak, aby zmarł w pracy, a nie w domu.
Na drugim miejscu pod względem liczby prób oszustw jest deklaracja poważnego zachorowania – w tym wypadku wartość wyłudzeń wyliczono na ponad 728 tys. zł. Z kolei symulując całkowitą niezdolność do pracy, ubezpieczeni zamierzali wypłacić z kas towarzystw blisko 345 tys. zł.