Główny ekonomista banku PBP Ignacy Morawski o piątkowych danych GUS dot. inflacji w czerwcu, która wzrosła 4,3 proc. w stosunku do czerwca 2011 roku, a w porównaniu z poprzednim miesiącem o 0,2 proc.:

"W czerwcu inflacja wyniosła w Polsce 4,3 proc. rok do roku (wobec prognozy 4 proc.) i 0,2 proc. miesiąc do miesiąca. Wzrost inflacji rocznej w porównaniu z majem, kiedy odnotowano poziom 3,6 proc., wynikał głównie ze zmian cen żywności, a szczególnie owoców i warzyw. Duża w tym rola efektu bazy, gdyż akurat przed rokiem żywność mocno taniała. Jednocześnie słabszy od oczekiwań był efekt Euro 2012 - wzrost cen w kategoriach restauracje i hotele oraz kultura i rozrywka był widoczny, ale nie gwałtowny.

Ogólnie dane wskazują na bardzo umiarkowaną presję inflacyjną. Gdyby nie zmiany pogodowe, które wpłynęły na ceny niektórych artykułów spożywczych (np. truskawki), i Euro 2012, które podbiło nieco niektóre ceny w różnych kategoriach, inflacja byłaby znacznie niższa. Ważne jest również, że na niskim poziomie utrzymuje się inflacja bazowa, czyli liczona po odjęciu cen żywności i energii. Szacuję, że w czerwcu wyniosła ona 0,1 proc. miesiąc do miesiąca i 2,3 proc. rok do roku.

Z punktu widzenia perspektyw stóp procentowych, dane te powinny być neutralne. Mogą one wzmacniać niechęć do obniżania stóp procentowych w tym roku, ale szanse na taki ruch i tak były nikłe. Rynek wycenia obecnie obniżki stóp w perspektywie półrocznej i taki scenariusz wciąż jest najbardziej prawdopodobny. Niska presja płacowa w Polsce i spadek cen surowców energetycznych na świecie powinny sprowadzić inflację w pobliże 3 proc. pod koniec roku, a wtedy otworzy się pole do obniżenia kosztu pieniądza w I kwartale 2013 r."